XII. Bez Hermiony

1.1K 65 2
                                    

- Co się dzieje?! - w gabinecie pojawiła się przerażona Pansy.
- Pans, przynieś eliksiry... - powiedział lekko zdenerwowanym głosem Malfoy.
- To ta wywłoka...? - zaczęła Parkinson.
- Nie teraz... - uciął blondyn.
- Tak, tak... - potakiwała przytomnie brunetka i rzucając jeszcze współczujące spojrzenie w kierunku bladej Hermiony wybiegła po eliksiry.
- No Granger, przeszłaś sama siebie... - mówił Draco układając głowę Granger na swoich kolanach.

- Już jestem... - kolejny raz pojawiła się Pansy - Draco? Co ty robisz? - zapytała zaskoczona kobieta stając jak wryta w progu.
- Matko, Pansy... - wywrócił oczami blondyn puszczając dłoń szatynki, którą ściskał z czułością gładząc po wierzchu - Dawaj eliksir!
Draco wolną ręką chwycił specyfik i poił Hermionę. Skupiony był na wykonywanej czynności jednak wiedział, że Pansy nadal mu się uważnie przygląda.
- Po prostu jej współczuje, okej? I nie wracamy do tematu - rzucił blondyn nie odrywając wzroku od ciągle nieprzytomnej szatynki.
Kiedy Pansy opuściła gabinet Malfoy zabrał się za lewitowanie Hermiony do jej pokoju. Kobieta ułożona w swoim łóżku zaczynała odzyskiwać przytomność. Była jednak bardzo osłabiona.
- Malfoy... - wychrypiała nie otwierając oczu.
- Jestem z ciebie dumny... - powiedział szeptem mężczyzna - A teraz śpij - dodał i wykonał ruch, który wyglądał jakby chciał pocałować zasynającą Hermionę w czoło. W porę jednak opamiętał się. Pochylony nad drobnym ciałem byłej Gryfonki pokręcił z dezaprobatą głową. Poprzestał na przykryciu kobiety kołdrą wcześniej zdejmując jej zabłocone kalosze.

- Co się stało? - zaskoczony mężczyzna wstał prędko z kanapy i podbiegł do zapłakanej narzeczonej.
- Ginny gdzie byłaś? Ktoś ci coś zrobił? - do siostry podbiegł również zaniepokojony Ron.
- Hermiona, ona.... - mówiła szlochając Ginevra.
- Hermiona? O co chodzi? - dopytywał Weasley.
- Usiądźmy... - zaproponował przytomnie Harry podając jednocześnie kobiecie szklankę wody.
Podczas gdy rudowłosa mogła się uspokoić mężczyźni wymieniali się zaniepokojonymi i zaciekawionymi spojrzeniami.
- Ginny, widziałaś się z Hermioną? - zapytał w końcu Ron.
- Tak rozmawiałam z nią... - powiedziała smutno Ginevra.
- Dlaczego nam nie powiedziałaś? Mogliśmy pojechać z tobą? - pytał zaskoczony Harry.
- Ona... Hermiona nie chciała was widzieć - skłamała bez mrugnięcia okiem panna Weasley.
- Co? Jak to? - pytał zaskoczony Ron - Pewnie Malfoy ją izoluje - wypowiedział na głos swoje podejrzenia chłopak Hermiony.
- Już dawno powinniśmy tam pojechać. Porozmawiać, wyjaśnić wszystko... - mówił Potter - Zabrać ją stamtąd...
- To nie ma sensu. Ona tego nie chce. Nie chce naszej pomocy - wyrzucała z siebie kolejne kłamstwa rudowłosa - To już nie jest nasza Hermiona... - szlochała.
- O czym rozmawiałyście? - zapytał w końcu Ronald.
- Odrzuciła nas! - wybuchnęła Ginny - Nienawidzi nas!
- Co ty opowiadasz? - Harry był załamany.
- To nie jest ta sama osoba. Jest znerwicowana, agresywna, ponura... dobrze, że nie widzieliście jak wygląda... - mówiła chłodno Weasley.
- Musimy ją stamtąd zabrać! - wykrzyknął smutny Ron chodząc po salonie.
- Pomożemy jej! - poparł przyjaciela Harry.
- Nie słuchacie mnie! Ona o wszystko obwinia nas! To my spowodowaliśmy, że chciała się zabić! - krzyczała Ginevra.
Po tych słowach w pokoju zapanowała grobowa cisza.
- Nas? - zapytał nieśmiało Harry.
- Tak. Wiem, że to bolesne, ale jeśli chcemy jej dobra to powinniśmy dać jej żyć jak chce - powiedziała pewnie Ginny.
- Kochamy ją, ale... - zaczął Potter.
- ... nie możemy jej zostawić - dokończył Weasley.
- Musimy! - zawyrokowała rudowłosa - Tylko tak jej pomożemy. Ona dokończy leczenie i wyjedzie, a my ułożymy sobie życie tutaj - Ginny wtuliła się w ramiona Pottera.
- Bez Hermiony? - wyszeptał Ron.
- Tak, bez Hermiony - potwierdziła panna Weasley zamykając w uścisku obu mężczyzn. Jej mina diametralnie się zmieniła. Na twarzy pojawił się ironiczny i tryumfujący uśmiech, który zastąpił teatralne łzy.

I postanowiła umrzeć - DRAMIONEWhere stories live. Discover now