XV. Przestać być marionetką

1.1K 73 2
                                    

Dzień zapowiadał się na bardzo ciężki i długi. Hermiona otworzyła zaspane oczy, przetarła je piąstkami, wyciągnęła się przeciągle ziewając, ale nie wstawała jeszcze z łóżka. Dobry humor kobiety po spokojnej nocy został jednak natychmiast zastąpiony przez wspomnienia poprzedniego dnia. Przez chwilę szatynka zastanawiała się czy nie był to tylko sen, wszystkie sceny układające się w jej głowie były nierzeczywiste... lub Hermiona wolałaby, gdyby właśnie takie były. W jednej chwili w oczach kobiety zaczęły szklić się łzy.
- Doigrałam się! - pomyślała Granger wstając z łóżka.
- Sama tego chciałaś... - mówił jej wewnętrzny głos.
- Nie tego chciałam - sprzeciwiła się Hermiona.
- Chciałaś się zabić! - przypomniał z wyrzutem głos, najgorsze było zaskakujące jego podobieństwo do głosu panny Weasley.
- Chciałam być niezależna! Chciałam decydować! Nie jestem niewolnicą! - krzyczała jak w amoku Hermiona trzymając się za głowę i chodząc po pokoju.
- Teraz jesteś uwięziona, na własne życzenie... - prychnął głos - ... i nie zdecydujesz już nawet o swoim marnym życiu...
- Zdecyduje! Nie poddam się! -  wrzeszczała zrozpaczona kobieta zrzucając wszystkie rzeczy na ziemię. Krzyki dochodzące z sypialni Granger sprowadziły na miejsce dyrektora. Kiedy blondyn stanął w drzwiach zamarł na chwilę, aby w następnym momencie podbiec do histerycznie krzyczącej Hermiony, która siedziała na środku pomieszczenia, a dookoła niej leżały poniszczone rzeczy.
- Granger, co tu się stało? Dlaczego wszystkie twoje rzeczy leżą na podłodze? - pytał Malfoy jednocześnie trzymając twardo w uścisku miotającą się kobietę.
- To się nazywa grawitacja! - odpowiedziała z sarkazmem Hermiona.
- Uspokój się i opowiedz... - powiedział spokojnie blondyn puszczając kobietę i siadając tuż przy niej na podłodze.
- Czasami budzę się z myślą, jaki wspaniały jest ten świat, jak ja bardzo kocham ludzi... a potem twoje leki przestają działać... - mówiła Hermiona patrząc tępo za okno.
- Myślałem, że wczoraj wszystko uzgodniliśmy?
- O ile uzgodnieniami można nazwać informację, że umrzesz... - odpowiedziała Hermiona odwracając się w kierunku blondyna i przyglądając mu się smutnym wzrokiem. Draco pierwszy raz dostrzegł w oczach byłej Gryfonki tyle bólu i rozczarowania.
- Granger... - próbował coś powiedzieć, ale głos mu ugrzązł w gardle.
- Nie jesteś w stanie powiedzieć, że będzie dobrze, że wszystko się ułoży - zauważyła kobieta - Bo tak nie będzie!
- Każdy z nas w końcu umrze... - chciał tłumaczyć blondyn lecz znów został zdominowany przez Hermionę.
- Jak ty nic nie rozumiesz... - westchnęła Granger kiwając głową bezradnie.
- To mi wyjaśnij - zaproponował Malfoy ujmując podbródek kobiety tak by była zmuszona patrzeć mu prosto w oczy - Słucham... - dodał.
- Nie traktuj mnie tak... - powiedziała łamiącym się głosem kobieta.
- Jak?
- Jak zabawkę. Jestem odrębną jednostką, a nie dodatkiem...
- Nadal nie rozumiem?! - Draco z zaciekawieniem i troską przyglądał się Hermionie - Nie traktuję cię tak. Jesteś osobą, której nie jestem w stanie zdominować, choćbym próbował wiele lat... - Hermiona uśmiechnęła się delikatnie.
- Chciałam odciąć sznurki... przestać być marionetką... - powiedziała cichutko szatynka.
- Granger, którą znam nigdy nie byłaby marionetką. Co się z nią stało? Gdzie jest waleczna Gryfonka, która nie bała się walczyć o dobre imię przyjaciół? Gdzie jest dziewczyna z mocnym lewym prostym? - pytał blondyn.
- Przepraszam... - zachichotała szatynka na wspomnienie szkolnych chwil.
- Należało mi się... - przyznał się Draco przyglądając się uśmiechowi Hermiony. Po dłuższej chwili milczenia, kiedy cisza pomiędzy dwójką młodych czarodziejów stała się niezręczna pierwszy odezwał się mężczyzna:
- Muszę już iść. Przyjdź do mojego gabinetu po obiedzie - wychodząc dodał jeszcze - I posprzątaj tutaj!
- Nie mógłbyś? - zapytała Hermiona wskazując na różdżkę, którą miał w kieszeni.
- Granger, nie przeginaj - powiedział z udawaną nutą groźby blondyn i wyszedł.
Hermiona jeszcze chwilę stała w miejscu i kręciła z niedowierzaniem głową. Czy to był ten sam Malfoy? Dopiero teraz była Gryfonka zauważyła, że był naprawdę dobry w tym co robił. Był opanowanym, stanowczym mężczyzną. Jakiś czas temu uczucia Granger zmieniły się w stosunku do byłego szkolnego wroga. Teraz nie mogła go tak nazwać. Chwilami stawał się jej bliższy niż Harry, a już na pewno ich rozmowy były dużo ciekawsze niż te prowadzone z Ronem. Kiedy myśli dziewczyny zaczęły niebezpiecznie błądzić wokół błękitnych tęczówek dyrektora, wokół jego umięśnionych ramion, które już wiele razy oplatały jej wątłe ciało.... Hermiona chcąc odpędzić myśli, które sprawiały, że na jej bladej skórze pojawiał się rumieniec chwyciła pierwszą rzecz leżącą pod jej stopami i ułożyła ją w szafie. W następnej chwili wszystkie pozostałe rzeczy zaczęły krążyć w przestrzeni pokoju wracając w magiczny sposób na swoje miejsce. Hermiona po części zaskoczona, a po części rozbawiona pokręciła głową.

Sekretarka Malfoya była tak miła i otworzyła Hermionie drzwi, kiedy ta trzymając dwie filiżanki gorącej kawy zmierzała do gabinetu dyrektora. Draco siedział przy swoim biurku, kiedy tuż przed nosem pojawił się aromatyczny czarny płyn. Zaskoczony podniósł wzrok na uśmiechającą się lekko Granger. W jej minie dostrzegł nieme podziękowania.
- Po co mnie dzisiaj wezwałeś? - zapytała w końcu Hermiona robiąc łyk ze swojej filiżanki.
- Chciałbym, żebyś zrobiła listę.
- Listę? - posłała w kierunku blondyna pytanie.
- Rzeczy, które chcesz zrobić przed... - Draco chwilę się zastanawiał - ... wiosną. Przed wiosną.
- Ach... jakie to oczywiste... - machnęła ręką dziewczyna - Masz pióro, więc pisz! - rozkazała Hermiona opierając się wygodnie na fotelu.
- Myślałem, że chcesz się zastanowić. Zrobić to w samotności - dziwił się Malfoy.
- Nie chcę samotności... To możesz zapisać jako punkt pierwszy - wskazała dłonią na pergamin kobieta. Malfoy upewnił się, że Hermiona nie żartuje i notował - Chcę pożegnać się z przyjaciółmi...
- Z kim dokładnie? - pytał blondyn nie przerywając pisania.
- Z Harrym, Ronem, Pansy, Malfoy'em, Elwirą... - wymieniała Hermiona. Dopiero po chwili mężczyzna zorientował się, że padło jego nazwisko.
- Ze mną? - uniósł brwi w geście zaskoczenia.
- Z Lucjuszem. - zaskoczenie blondyna jeszcze bardziej się pogłębiło.
- Żartujesz?
- Bystrzak!
- Co jeszcze? - zapytał powracając do tematu blondyn.
- Rozbić związek Harry'ego. Zapisz, że to ważne. Drukowanymi literami! - instruowała Granger, na co Malfoy tylko zaśmiał się szelmowsko - Teraz wyglądasz jak Malfoy, którego pamiętam.
- To znaczy?
- Wredny uśmieszek pod wpływem, którego mdlała każda dziewczyna - wyjaśniła Hermiona.
- Tylko mi tu nie zemdlej.
- Nie jestem każda! - prychnęła Granger.
- Coś jeszcze? - śmiał się blondyn. Granger jednak potrafiła być dobrym towarzystwem, nawet kiedy rozmawiali o jej ostatnich życzeniach przed śmiercią.
- Tak. Rozstanie z Ronem  - kiedy wypowiedziała te słowa była już całkowicie poważna.
- Nie kochasz go? - zapytał Malfoy zanim ugryzł się w język. Co go to może obchodzić!
- Kocham, dlatego chcę dać mu wolną rękę - wytłumaczyła Granger. Malfoy pokiwał głową ze zrozumieniem, choć w głębi duszy nie rozumiał takiego poświęcenia. Dla niego liczyło się tylko własne szczęście... no i Granger... Blondyn szybko odgonił głupie myśli i wrócił do rozmowy z pacjentką.
- Chciałabym ostatni raz zobaczyć mój rodzinny dom, Norę i Hogwart... - dodała pospiesznie Hermiona, aby nie drążyć wcześniejszego tematu.
- Dobra, a coś szalonego? - zapytał Malfoy z iskrami w oczach.
- Szalonego?
- No tak. Coś czego nigdy nie zrobiłabyś w normalnych okolicznościach. Co może nieść za sobą konsekwencje, którymi ty się nie musisz przejmować - tłumaczył Draco.
- Chciałabym ścigać się na miotle i zażyć amortensję - Hermiona znów zaskoczyła mężczyznę błyskawiczną odpowiedzią.
- Yyyy, co takiego? - zdziwił się Draco.
- Za mało szalone? - dopytywała się kobieta.
- W granicach normy - przytaknął blondyn.
- Mam coś jeszcze, ale to jest niemożliwe do zrealizowania - zaznaczyła Granger, co rozbudziło ciekawość byłego Ślizgona.
- Dopiero teraz jestem naprawdę zainteresowany - przyznał blondyn śledząc reakcje kobiety. Hermiona odważnie patrzyła w oczy blondyna i rzekła:
- Chciałabym zatańczyć na Balu Bożonarodzeniowym w Hogwarcie z fretką.
- Z czym? Z jakimś gryzoniem?... - zaczął nie dowierzając Draco jednak w pewnej chwili zamilkł - Masz na myśli... mnie?
- Kiedyś mi się podobałeś, ale przecież wiecznie ślepa nie będę - wyjaśniła Hermiona i już jej nie było. Zaskoczony dyrektor nie zauważył jak jego podopieczna opuszcza pokój. Z kolei zawstydzona kobieta umknęła najszybciej jak mogła. Kiedy była już u siebie opadła na łóżko uspokajając szalejący puls. Co ją podkusiło? Dlaczego wyznała mu tajemnicę, o której nikomu nigdy nie mówiła? Czy to dlatego, że czuła oddech śmierci na plecach? Nie zmieniało to faktu, że dotarło do niej, że mówienie tego na co ma ochotę nie przyniesie jej konsekwencji. Nic ją nie czeka. Jest wolna! Zero do stracenia!

I postanowiła umrzeć - DRAMIONEWhere stories live. Discover now