III. Cholerna Granger

1.5K 83 2
                                    

Sala bankietowa wyglądała zjawiskowo i chyba od bardzo dawna świat czarodziejów nie był świadkiem tak spektakularnego widowiska. Od wielu dni gazety nie pisały o niczym innym, niż zaręczyny Harry'ego Pottera z wieloletnią przyjaciółką Ginevrą Weasley. O ile Potter wydawał się speszony wzmożonym zainteresowaniem jego osobą, o tyle panna Weasley czuła się jak ryba w wodzie. Jej marzenie w końcu miało się spełnić, miała nosić najbardziej rozpoznawalne nazwisko w świecie magii. Jej nieskazitelny wizerunek psuła niewielka zmarszczka pojawiająca się pomiędzy jej brwiami. Kobieta z uśmiechem witała gości, z ogromnym zaangażowaniem pozowała fotoreporterom i wyglądała przybycia swojego przyszłego męża. Na zewnątrz opanowana i poważna kobieta w rzeczywistości była pełna niepewności. Przez cały czas zastanawiała się czy jej brat sprzeciwi jej się i zepsuje przyjęcie, czy pójdzie po rozum do głowy i zostawi przynajmniej dzisiaj w spokoju ją i Harry'ego. Ginny od zawsze czuła się pomijana. Zawsze liczyli się tylko Hermiona, Harry i Ron. Wielka Trójka. Hogwarckie Trio. Przemyślenia panny Weasley przerwało przybycie Harry'ego Pottera. Właściwie jego przybycie przerwało wszystko... cała uwaga była skupiona właśnie na tym młodym mężczyźnie, który pozbywszy się skutecznie reporterów przywitał się z Ginevrą.
- Witaj kochanie... - pocałował kobietę w policzek Potter uśmiechając się szczerze.
- Harry, spóźniłeś się... - powiedziała mu do ucha kobieta. - Ale nie ważne... - westchnęła uśmiechając się szeroko. - Wszystko w porządku? - zapytała asekuracyjnie cały czas bacznie przyglądając się reakcji mężczyzny.
- Tak w najlepszym... - powiedział lekko zdenerwowany Harry. - Gdzie Hermiona i Ron? - zapytał rozglądając się wkoło.
- Nie ma ich jeszcze - powiedziała spokojnie rudowłosa. Nie można było odmówić Ginny doskonałego opanowania i aktorstwa na najwyższym poziomie.
- Jak to nie? Ron już dawno dzwonił, że jedzie po Hermionę... - zdziwił się Harry. - Zadzwonię po nich... - zdecydował mężczyzna.
- Harry, powinieneś zająć się gośćmi. Nie wypada, żebym sama witała wszystkich - zatrzymała Pottera Gineva.
- Upewnię się tylko czy wszystko jest w porządku - wyjaśnił brunet.
- Dlaczego miałoby nie być? Wiesz jaka jest Hermiona, nigdy nie stosowała się do moich próśb, po prostu się spóźniają.

Przekonanie Pottera nie było łatwe, nawet dla Ginny, jeśli w grę wchodziła Hermiona. W końcu jednak Harry dał za wygraną i porzucił telefonowanie do przyjaciół, które i tak nie przynosiło zamierzonego skutku. Nie mógł uwierzyć, że najbliższe mu osoby nie pojawiły się na bankiecie z tak ważnej dla niego okazji. Harry znalazł chwilkę samotności wymykając się do kuchni, w której przygotował sobie i Hermionie tradycyjną pizzę. Na przyjęciu można było znaleźć wiele wykwintnych dań, ale ani Harry, ani Hermiona nie potrafili odmówić sobie pysznej mugolskiej pizzy. Mężczyzna był zamyślony i zasmucony. Został pozostawiony sam sobie w tak stresującej sytuacji. Nie rozumiał Rona, który nigdy nie opuszczał żadnego przyjęcia, a tym bardziej takiego, które było organizowane przez Ginny. Bał się pomyśleć co czeka rudzielca, kiedy nadejdzie moment konfrontacji rodzeństwa. Tym bardziej czuł się rozczarowany postępowaniem Hermiony. Nie wyobrażał sobie oświadczyn bez kobiety, która była obecna we wszystkich najważniejszych momentach jego życia. Nie mógł jednak zaniechać oświadczyn. Ginny w przypływie gniewu byłaby w stanie unicestwić każdego na tym przyjęciu jeśli by się zawahał. Bezradny mężczyzna zwlekł się z kuchennego blatu, na którym siedział i biorąc głęboki oddech wrócił na salę upewniwszy się uprzednio czy w jego kieszeni spoczywa wielki zaręczynowy klejnot.

- Ginevro Weasley czy uczynisz mi tę przyjemność i zostaniesz moją żoną? - padło pytanie z ust Pottera, który klęczał u stóp panny Weasley z olbrzymim bukietem kwiatów i drogocennym pierścionkiem. Oczy wszystkich były zwrócone ku młodej parze. Ginny teatralnie udała zaskoczenie oraz przytrzymała zgromadzonych w krótkiej niepewności, aby w końcu przyjąć idealnie dopasowany pierścionek zaręczynowy.
Brawa, wiwaty i toasty trwały długi czas. Młoda para przyjmowała gratulację od znajomych, rodziny i zupełnie obcych osób. Nie obeszło się też bez sesji oraz pytań ze strony prasy.
- Po tak długiej znajomości pan Potter zdecydował się na poważny krok, czy wiedziała pani, że planuje tak spektakularne zaręczyny? - padło pytanie w kierunku narzeczonych.
- Och, nie spodziewałam się niczego. To miało być zwykłe przyjęcie, wcale nie inne od pozostałych - perfekcyjnie unikała prawdy kobieta.
- Dało się zauważyć brak dwójki najważniejszych gości. Dlaczego tego wieczoru zabrakło na sali panny Hermiony Granger i pana Rona Weasley'a?
- Niestety, nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na to pytanie - powiedziała dyplomatycznie Ginny.
- Może jest to związane z brakiem akceptacji dla państwa związku? - spekulowali dziennikarze.
- Jestem pewna, że mój brat oraz przyjaciółka pochwalają nasze przyszłe małżeństwo - zapewniła Weasley. - Proszę nam wybaczyć, ale goście czekają...

- Padam z nóg i marzę o gorącej kąpieli - powiedziała Ginny wchodząc do ich wspólnego mieszkania - To był pracowity dzień... - westchnęła zadowolona z opłacalności swojego wysiłku.
- Muszę się napić - poinformował Potter wypuszczając powietrze z płuc i opadając na kanapę ze szklanką Ognistej Whisky w dłoni.
- Jak chcesz - machnęła na niego ręką kobieta i zniknęła w łazience.
W tym czasie mężczyzna siedział na wygodnej kanapie i sączył gorzkawy trunek. Jego chwilę wyciszenia przerwało jednak pukanie w szybę. Leniwie otworzył oczy i zauważył puchacza Hermiony, który już odrobinę zziębnięty próbował zwrócić na siebie jego uwagę. Harry natychmiast zerwał się na równe nogi i wpuścił ptaka odbierając od niego list. Nie zastanawiając się nawet przez chwilę rozerwał kopertę i przeczytał szybko tekst. W jednej chwili zbladł i usiadł na pobliskiej poręczy fotela. Nie docierały do niego słowa przyjaciółki. Wodził wzrokiem po tekście po raz wtóry. Próbował coś zrozumieć... ale to do czego prowadziła wiadomość przyjaciółki nie mieściło mu się w głowie. To nie było racjonalne, to nie miało sensu.... Jedyne co teraz się liczyło to natychmiast odnaleźć Hermionę i wyjaśnić tę straszną sytuację. Gdzie ona chciała odchodzić? Dlaczego się pożegnała? Po jaką cholerę ma się zajmować tym przeklętym puchaczem....! Potter był ogromnie zdenerwowany, ręce trzęsły mu się do tego stopnia, że nie mógł odczytać już ani słowa z falującej kartki. W jednej chwili zerwał się na równe nogi i teleportował się do mieszkania przyjaciółki.

- Harry?! - do pomieszczenia weszła Ginevra zawinięta w ręcznik. Doskonale słyszała dźwięk teleportacji i nie podobała jej się nieobecność narzeczonego. Kiedy Weasley podeszła do stolika, na którym przy niedopitym drinku leżał list do Harry'ego, natychmiast domyśliła się kto mógł być jego nadawcą. Zła podniosła pergamin i szybko przeczytała treść.
- Cholerna Granger! - krzyknęła i pobiegła do sypialni, aby się ubrać i ruszyć w pogoń za narzeczonym. Nie wiedziała jeszcze co zrobi, ale była pewna, że nie może zostawić tej sprawy bez swojego nadzoru, a tym bardziej dopuścić, aby Ron pogrążył ją w oczach Harry'ego. Nie teraz, kiedy tyle osiągnęła.

I postanowiła umrzeć - DRAMIONEWhere stories live. Discover now