31. ROZDZIAŁ

17 2 0
                                    

Las przepełniał półmrok, gdzieś promień z księżyca chciał się przedostać przez obejmujące siebie nawzajem drzewa, lecz bezskutecznie. Ciemność jedynie przecinał blask szmaragdu, który umiejscowiony w lasce Plaitona oświetlał im drogę przez ściółkę i wysokie korzenie. Pnie pochylone zakrywały główną drogę.  Plaiton wraz z druidami u boku podążał za białymi kwiatami, które doprowadzały do wysokiego drzewa zmarłego Sygnusa. Północ lada chwila miała wybić, powoli wokół odzywały się ciche szepty duchów i ich jęki oraz łkanie. Plaiton zatrzymał się na chwilę i spoglądając na obojga druidów rzekł z jadowitym uśmiechem:

- Już się budzą...

Ruszył dalej, aż w końcu znaleźli sie na polanie w środku lasu, gdzie korony odkrywały granatowe niebo, na którym widniała pełnia księżyca. Światło padało na wielki dąb rosnący po środku polany. Biały, mocny i gruby pień miał rozgałęzione wielkie gałęzie. Na żadnej z nich nie było listka. Wydawał się umarły, tak jak ten, który na nim się powiesił. Z jednego konaru drzewa zwisał prześwitujący na wylot sznur, którego koniec zaplatany był wokół szyi ducha elfa. Z pewnością był to Sygnus, nikt inny. W swoich dłoniach miał Ksiegę Druidzką. Kurczowo ją trzymał przy swojej klatce piersiowej. Nagle wiązka światła księżyca, przeleciała przez ducha. Przezroczysty sznur urwał się z gałęzi, a Sygnus zbudził się ciężko dysząc i wokół siebie rozglądając. Jedną ręką trzymał mocno Księgę, a drugą przyłożył sobie do szyi, a potem spojrzał to na gałąź to na sznur. Kojarząc fakty, zaczął szlochać. Plaiton przewrócił z zażenowaniem oczami. Sygnus zaś cicho szeptał, jeszcze nie widząc że ktoś stoi w pobliżu:

- Tylko nie znów, tylko nie znów. Miałem być żywy, przecież taka była umowa.

Kręcił wciąż głową, jakby był w amoku. Przestał natychmiastowo, gdy to z cienia wydobył się Plaiton i druidzi.

- Zapewne wiesz z jakiej okazji tu przybyliśmy - kucnął przy duchu i wyciągnął dłoń, czekając aż Sygnus odda mu Księgę.

- Obiecałem! Obietnica obietnicą! Nie dam ci tego czego chcesz - duch uniósł się nad Plaitonem i lewitował w powietrzu. Plaiton podniósł się i wyprostiwał, mówiąc:

- Co powiesz na pewną sugestię?

Duch spojrzal na niego z zainteresowaniem i odparł:

- Co masz na myśli?

- Oddaj Księgę, a zwrócę ci życie.

- Nie nabierzesz mnie na te bajeczki - duch powędrował w głąb lasu, krążąc wokół polany.

Na te słowa, Plaiton kiwnął druidom głową, a ci wyjęli z płaszczy po łabędzim piórze.

- Co jeśli ci to udowodnię? Sam wiesz co pokazuje łabędzie pióro. Pokazuje decyzję i jej skutki, nigdy ona nie kłamie - oparł się o laskę, jak gdyby był znudzony całą sytuacją.

Sygnus wychylił się zza jednego drzewa i skierował swój wzrok na łąbędzie pióro i to czy jest prawdziwe. Zaczął się zbliżać i odparł:

- Skoro jest prawdziwe to mi to pokaż

Druidzi pokruszyli w dłoniach pióra i obsypali je ducha. Plaiton wymówił po cichu zaklęcie, które miało pokazać iluzję wizji. Pióra nie były prawdziwe, lecz dokładnie dopracowane. Wcale nie miał zamiaru wrócić życie elfu. Sygnes nie słysząc rzuconego zaklęcia, zamknął oczy. Skupił się na swojej decyzji i powędrował jej ścieżką. Odnalazł tam wyczekiwaną wizję, gdzie ujrzał siebie tańczącego z swoją ukochaną na uczcie. Czar prysnął i Sygnes znów otworzył oczy, powracając do rzeczywistości. Plaiton zachowując kamienną twarz bez wyrazu analizował czy zaklęcie się udało, czy też zawiodło.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 26, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Za progiem rzeczywistości (W Trakcie Korekty)Where stories live. Discover now