7. ROZDZIAŁ

108 34 14
                                    

  Słyszała ciche szepty. Czując zapach lawendy, łaskoczący ją w nos, powoli podniosła powieki, przy czym głośno kichnęła. Skąd czuła lawendę? I co to za szepty? Jej głowa pulsowała niemiłosiernie, a obraz przed nią zaczął powoli się wyostrzać. Zarysy tego co widziała stały się dość wyraźne, jednak widok jedynie spowodował, że dziewczyna niespokojnie podniosła się. Znalazła się kompletnie w innym, nieznanym jej miejscu. Poczuła narastajace z każda sekundą przerażenie. Nie mogła ze strachu się poruszyć, jakby jej całe ciało było spraliżowane. Bała się jakikolwiek ruch wykonać, więc jedyne co mogła robić to patrzeć na twarz przed sobą. 

Widziała  w podeszłym wieku mężczyznę, miał skośne oczy. Na głowie nieznajomego nie było ani jednego włosa, przez jego starość broda, zasłaniająca mu pół twarzy, nabrała siwej barwy. Oczy o błękitnych źrenicach wpatrywały się w nią badawczo. Niski wzrost nadawał jego sylwetce miniaturowy wygląd. Emi podparła dłonie o łóżko, na którym się znajdowała, a pod nią ugiął się materac, na którym usiadł starszy mężczyzna.

—Witaj już wstałaś, Emilio — powiedział ochrypłym głosem.

— K-kim pan jest? — wyjąkała - I co ja tu robię!? - podniosła głos zszokowana. Jednak staruszek dalej był tak samo spokojny jak wcześniej. Mimika twarzy ani postawa nie zmieniła się, za to powolnym i delikatnym głosem zaczął mówić dalej:

—Jestem twoim mistrzem będę cię uczył jak posługiwać się magią i jak nad nią panować. Pewnie o mnie już słyszałaś. Mów mi Harald,nie lubię jak nazywa się mnie "mistrzem" 

— Że ja ? Uczyć się magi?- zaśmiała się z niego. Przeciz to wszystko było tak absurdalne. Magia? Jaka magia? Co tu się dzieje? I skąd ten obcy jej mężczyzna zna jej imię. - Skąd wiesz jak ja... — nie dał jej jednak dokończyć.

— Znam od samego początku imię moich uczennic — odparł i zdjął z stołka obok filiżankę z napojem. — Nie zadawaj tyle pytań, tylko pij- zamieszał w napoju łyżeczką. - To herbata z ziół, pomoże na bóle głowy — powiedział i podsunął jej pod nos. Gdy tylko dziewczyna poczuła zapach mikstury od razu się skrzywiła. Czuła mieszankę trawy i zgniłego jabłka. 

— To obrzydlistwo?—  spojrzała zniesmaczona na gorący kubek, trzymany w ręce mężczyzny.

—Uwierz mi w smaku nie najlepsze, ale pomoże — oznajmił, podając w jej ręce napój. Nie wiedziała czy mądrą decyzją jest przyjęcie jej od nieznajomego staruszka herbaty o jej nieznajomym składzie, ale ból jaki doskwierał jej zdecydował za nią. Popatrzyła na herbatę, po czym jednym zdecydowanym ruchem, wzięła łyk napoju. Na twarzy dziewczyny pojawiła się kwaśna mina, spowodowana cytrynowym smakiem herbaty. Emi z trudem przełknęła ciecz, która po krótkiej chwili rozgrzała dziewczynę od środka. Odgarnęła kosmyk włosów, spadający na jej twarz, po czym wydusiła z siebie kolejne kaszlnięcie.

- Pij, pij — odparł i wstał ze swojego miejsca. — Za chwilę powinno być o niebo lepiej— skierował się w kierunku drzwi.

- Zaczekaj – mistrz złapał za klamkę i odwrócił się do niej z pytającym wyrazem twarzy. - Gdzie ja jestem?

- A jak myślisz? - odpowiedział jej pytaniem na pytanie. Nic z tego nie rozumiała ani nie pojmowała. Przypuszczała, że może to kolejny z jej dziwacznych snów, ale nie mógł nim być skoro wszystko wokół wydawało się tak rzeczywiste, choć zarazem i nierealne. Nie wiedziała co myśleć ani co czuć w związku z tym. Bo gdzie teraz jest? I dlaczego tu jest?

- Nie rozumiem – zmarszczyła brwi zmieszana, na co Harald uśmiechnął się pod nosem.

- Witaj w Krainie Ailemie, Emilio, Wybrańcu żywiołu ognia - powitał ją, naciskając klamkę. Do Emilii jakby w pierwszej chwili nie doszły do niej jego słowa. Była jak posąg. Jego słowa były gwoździem do trumny. - Na komodzie masz ubrania, lepiej nie wyróżniać się od reszty tutaj– wyszedł z pokoju, zostawiając dziewczynę całą skołowaną i pełną buzujących w jej głowie myśli.

Za progiem rzeczywistości (W Trakcie Korekty)Where stories live. Discover now