15. ROZDZIAŁ

72 16 1
                                    

Mistrz spojrzał się na niebo, które zaczęło przybierać ciepłe kolory,oznaczające zachód słońca, powoli słońce zmieniało swoje położenie i ginęło za widnokręgiem.

-Pora iść – zaciął się – Za niedługo nadejdzie noc.

-Ale jak się stąd wydostaniemy? - Emi spojrzała się na mistrza,który odwzajemnił jej spojrzenie.

-Magią.

Harald zamknął oczy, przy czym podniósł do góry drewniany kij i zrobił nim w powietrzu znak kółka. Po chwili silny wiatr przeszył ich twarze, a włosy zaczęły same sobą rządzić. Przed ich oczyma,ukazał się nadlatujący jastrząb, który za trzaśnięciem kija o ziemię stał się nie swoich rozmiarów. Olbrzymi ptak zaczął kierować się w ich kierunku, stąpając po tafli wody i rozpryskując ją na wszystkie strony swoimi skrzydłami, które nieomal całe zabłąkały pod powierzchnią wody. Wchodząc na brzeg cały się otrzepał, a pozostałości kropli na jego piórach trafiły na buzie osobników stojących tuż przed nim. Dziewczyna zaśmiała się i ponownie spojrzała się na mistrza.

-Gotowa? - powiedział, wskakując na jastrzębia.

-Już nic mnie tu nie zdziwi – uśmiechnęła się, po czym także wsiadła na ptaka.

Jastrząb wzbił się wzwyż i zniknął wpośród chmur. Obłoki powoli znikały z nieba, a ono robiło się coraz bardziej ciemniejsze.Gwiazdy odważnej nie było jak narazie, jednak z czasem któraś zdobędzie się na odwagę i wychyli się spośród zakrytych chmur pod grubą warstwą granatowej farby. Patrząc od dołu nie wydawało się to tak piękne jak tam na górze. Zieleń rozpływała się pod jastrzębiem, a drzewa swoimi gałęziami jak rękoma chciały skraść gwiazdy, znaczące dla nich jak skarb, których światło miałoby ukazać ich piękne liście. Lecąc tak wokół chmur las zniknął,a na jego miejscu pojawiło się rozpływające morze. W oddali widać było odcień jaskrawego pomarańczu, dochodzącego od ogniska.Jastrząb gwałtownie zleciał w dół, zatrzymując się na piasku tuż obok ognia.

Gdy Emilia wraz z mistrzem zeskoczyli z jastrzębia ich oczy skierowały się w stronę dochodzącego odgłosu z lasu. Krzewy zaczęły się poruszać, a szelest był coraz bardziej słyszalny.

-Co to ? - szepnęła do mistrza, który odsunął ją ręką i staną przed nią.

Spośród liści wyszedł szarej sierści wilk, którego błękitne oczy patrzyły się wprost na Haralda i stojącą za nim nastolatkę.Pomiędzy ostrymi jak brzytwa, a jasnymi jak biała porcelana zębami trzymał kość. Emi przerażona spojrzała na mistrza, wtem wilku puścił na piasek kość i się ukłonił. Harald uspokoił dziewczynę, mówiąc:

-To zwiadowca, nic nam nie zrobi.

Emilia uspokoiła oddech.

-Zwiadowca?

-Tak, zwiadowca.

Dziewczyna popatrzyła się na wciąż kłoniącego się wilka, a potem należącą przed nim kość.

-A to?

-To list – mistrz sięgnął po niego, po czym odwzajemnił ukłon,na co zwierzę wyprostowało się i z powrotem zniknęło w lesie

Na kości widniały wyryte niezrozumiałe dla Emilii znaki, które miały przekazać konkretną im informację.

-Nie rozumiem - zmarszczyła brwi. - Po co komu pisać tak skomplikowany list – zdziwiona spojrzała na mistrza.

- Wyryte tu napisy znają tylko ci, którzy są członkami *Speculum Rotam – dotknął opuszkami palców na wyryte wgłębienia. -Dzięki temu nasze listy nie mogą być przez nikogo innego odczytane, każdy ze swojego *Rotam ma własny alfabet. Jest to coś w stylu tajnych konwersacji.

Za progiem rzeczywistości (W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz