16.ROZDZIAŁ

37 11 0
                                    

Skulona w rogu dziewczynka, mamrotała coś pod nosem. Szept jej odbijał się echem. Ucichła i podniosła swój wzrok słysząc kogoś zbliżającego się. Moc jej była osłabiona. Kraty stworzone ze stali i jaśminu nie przepuszczały magii, osłabiły ją do tego stopnia, że powieki ledwo co były uniesione. Z zmrużonymi oczami patrzyła w ciemność. Do krat przybliżyli się dwoje z druidów. Błysk nadziei w jej oczach zniknął tak szybko jak przybył. Smuga światła padała na kaptur jednego z nich. Przestraszona, zadygotała z zimna, obejmując się rękoma wokół ramion. Jeden z druidów wyjął klucz i przekręcił go w kłódce. Obaj weszli i pod ramiona wyciągnęli dziewczynkę z celi. Opletli swoje kościste dłonie wokół małych jej rączek tak mocno, że stawały się one sinawe. Jednakże mała wiedźma nie zwracała na to uwagi, swoimi wyłupiastymi oczami rozglądała się na wszelkie strony. 

- Gdzie mnie zabieracie? - wydukała, lecz druidzi dalej w ciszy ciągnęli ją ku nieznanemu.  Oczy jej stawały się szkliste, a jedna z łez poleciała na jej policzek, spływając na brodę. Zaciskając usta w prostą linię szła dalej. 

Mijali wiele korytarzy, które przypominały niekończący się labirynt. Na stojakach płonęły świece. Ich płomienie rwał wiatr. Skręcili za zakręt, a tam czekały ich wysokie, kręte, metalowe schody prowadzące do najwyższego pomieszczenia w całym zamku, które miało okrągłą, przezroczystą kopułę. Dziewczynka spojrzała do góry, a z daleka widziała jak szkło ukazuje ciemne sklepienie z gwiazdami. Chwila ta trwała zaledwie sekundę, ponieważ od razu poczuła mocniejszy uścisk druida na ramieniu i pchnięcie do przodu. Schody wydawały się z dołu nie mieć końca, gdy po nich szli zdawało się jakby tkwili wciąż w tym samym momencie co przedtem. Sierota wpatrzona była w swoje stopy. 

Schody się skończyły, a podłoga była zrobiona ze szkła. Dół korytarza widać było z pomieszczenia w którym się znajdowali. Dziewczynka podniosła głowę w momencie, w którym się zatrzymali. Miejsce w którym się znajdowali nie było duże, lecz wydawało się bardzo wysokie za sprawą kopuły nad nimi. Wzdłuż całego pomieszczenia pięły się do sufitu kolejne schody, lecz te były zaczarowane.  Wydawało się jakby były zrobione z sypkiej masy. Niektóre ze schodków znikały i pojawiały się gdzie indziej lub przesypywały się na niższy poziom. Tuż przy kopule stał Plaiton. Dziewczyna widziała tylko jego plecy, lecz i tak przeszył ją dreszcz na karku, aż się wzdrygnęła. Stała wpatrzona w niego i jak sparaliżowana nie miała odwagi się ruszyć z miejsca. Plaiton wpatrzony był w gwieździste niebo.

- Niezwykłe jest to ile ma tajemnic przed nami świat, nieprawdaż? - zerknął z ukosa. - Ile sekretów, ukrytych prawd, kłamstw i nieskończonych ilości gwiazd bądź galaktyk - zaczął schodzić na dół. 

Dziewczynka wciąż milczała, lecz jej wzrok powędrował w inną stronę. Dopiero wtedy zauważyła wyłaniającego się zza kątu szamana. Patrzyła to na Zeura, to na Plaitona, aż w pewnej chwili zebrała się na odwagę. Wyszarpnęła się z uścisku obu druidów. Plaiton wbił w nią wzrok, jak ruszyła w kierunku schodów, a druidzi czekali na jego rozkaz, lecz to nie nastąpiło.  Sierota już biegła schodami, a wtem usłyszała zaklęcie:

- *Nervorum resolutiones 

 Stanęła w miejscu z wiszącą nogą nad jednym ze schodków. Plaiton głośno wypuścił powietrze i wolnym krokiem ruszył w kierunku dziewczynki. Jej oko rozglądało się na wszystkie strony, a klatka piersiowa niespokojnie się poruszała. 

- To był twój błąd - podszedł do niej bliżej i popatrzył jej się prosto w oczy. - *Converterent alica  - na te słowa, mała wiedźma znów powróciła do ruchu i upadła do przodu, zsuwając się ze schodów.  Obraz przed nią stał się rozmazany, poczuła gorąc na czole, a jedyne co jeszcze usłyszała był to rozkaz Plaitona:

- Zabierzcie ją na górę.

                                                                                  ***

Zamrugała niemrawo, a pod sobą czuła twardą powierzchnię. Ból głowy nie dawał spokoju, a wszystko było rozmazane i kręciło się. Wyostrzając obraz dziewczyna zobaczyła tuż obok niej siedzącego na klęczkach szamana Zeura, który ze złożonymi dłońmi szeptał coś pod nosem. Zamknął swoje oczy i uniósł głowę do góry, skupiając swoją uwagę na szukaniu w głowie małej wiedzmy ścieżek prowadzących do ukrytych wspomnień o Księdze Druidzkiej. Nad dziewczynką zaczęła pojawiać się substancja podobna do banki, aż zaczęła ją całą otaczać, tworząc wokół niej krąg. Sierota za jąkała cicho:

- Nie, proszę..

Szaman jednakże nie przestawał wypowiadać zaklęć, a z ciała dziewczyny zaczęły wylatywać niebieskie smugi, trafiające do substancji nad nią i łączące się w całość. Mała wiedźma zaczęła krzyczeć i miotać się po szklistej podłodze. Piskliwy krzyk docierał aż do samych lochów. Ściany niosły echo po całym zamczysku. Gdy smugi zniknęły szaman wzniósł dłonie do góry wraz z banką, która wisząc w powietrzu utworzyła przezroczystą kulę. Dziewczynka przestała się ruszać, a jej oddech stawał się coraz wolniejszy. Powieki jej zamknęły się i odpłynęła w głęboki sen. Szaman otworzył oczy i milknąc na chwilę, odparł:

- Wpadła w głęboki sen, wybudzi się za kilka dni nic nie pamiętając co tu zaszło...

- Doskonale - podszedł do kuli Plaiton.

Szaman wstał z miejsca i przybliżył się do Plaitona, mówiąc:

- Muszę poukładać w dobrej kolejności wspomnienia, trochę to zajmie, panie mój

- Daję ci czas do świtu - spojrzał na niego Plaiton. - Wyrzućcie ją za wrota - wskazał na leżącą wiedźmę i zniknął za schodami.

*Nervorum resolutiones - po łacinie "paraliż"

*Converterent alica - po łacinie "odwróć zaklęcie"



Za progiem rzeczywistości (W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz