Ego 🐌

2.7K 116 17
                                    

Klubów w Hogwarcie było wiele, ale tylko jeden zawierał w sobie samą elitę. Klub Ślimaka zbierał śmietankę uczniowską, byle kto nie miał szansy się do niego dostać. Należeli do niego tylko wybitni uczniowie lub tacy, którzy mieli w swojej rodzinie kogoś wybitnego. Profesor Slughorn cenił sobie dobre towarzystwo. Dobre oznaczało opłacalne. Był przekonany, że znajomość z dziećmi dyrektora kliniki św. Munga - Amelią i Nathanielem Avery, bratanicą reprezentanta Wielkiej Brytanii w quiddichu - Anastazją Cardwell i szkolnym prymusem - Tomem Riddlem może zaowocować w przyszłości.

- Jak wyglądam? - zapytała Anastazja, poprawiając włosy przed lustrem.

- Jest pięknie, Tomowi opadnie szczęka. Chodź, bo się spóźnimy! - dodała szybko Amelia, gdy koleżanka spiorunowała ją wzrokiem na wspomnienie o Riddlu. Otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale jednak zrezygnowała.

Wystrojone ruszyły do gabinetu Slughorna. Rytmiczny dźwięk obcasów stukających o kamienną posadzkę roznosił się echem po korytarzu.

Weszły do gabinetu. Na środku znajdował się okrągły stół pełen półmisków z przysmakami, przy którym zostały tylko dwa wolne miejsca (między Riddlem i jakimś krukonem z włosami na żel), w tle grała spokojna muzyka. Brunet był ubrany jak zwykle elegancko. Potrafił zrobić dobre wrażenie. Miał świadomość swoich zalet, a wady umiał przekształcić w atuty. Na przykład jego blada cera wręcz dodawała mu uroku i pasowała do stylu bycia. Elegancja wzmacniała jego siłę perswazji, która w rzeczywistości była umiejętnością manipulacji, ale on wolał nazywać to łagodniej. Nazywanie siebie przekonującą osobą brzmiało ładniej i samo w sobie podbudowywało autorytet niż określenie się jako manipulanta.

Amelia szybko zajęła miejsce obok Krukona, nie pozostawiając Anastazji wyboru. Nie cierpiała, kiedy przyjaciółce odpalał się tryb swatki.

- Panna Cardwell i panna Avery! - powitał je ciepło profesor Slughorn - Jak miło was widzieć. Anastazjo, jak miewa się wuj?

- Wszystko u niego w porządku. Trenuje przed kolejnymi mistrzostwami.

- Jestem przekonany, że to po nim masz talent do Quiddicha. W przyszłym tygodniu gracie z puchonami, mam rację?

- Tak, mam szczerą nadzieję, że obronimy pierwsze miejsce w rankingu - wszyscy puchoni w pomieszczeniu spiorunowali ją wzrokiem.

- Jedynie z Płynnym Szczęściem - syknęła jedna z nich. I gdzie te cechy godne Hufflepuffu takie jak koleżeństwo lub pokojowe nastawienie?

- Oh, jestem przekonany, że Anastazja byłaby w stanie uwarzyć Felix Felicis, panno Brown - rzekł pretensjonalnie - Jednak pamiętajmy, że uczciwa rywalizacja to podstawa - dodał.

- Do przygotowania Płynnego Szczęścia używa się najlepszej jakości nalewki z piołunu, prawda? Inaczej może wyjść trujący - wtrącił Riddle takim tonem, jakby zjadł wszystkie rozumy. Często podlizywał się Slughornowi, więc stał się jego ulubieńcem.

- Do Felixa nie używa się nalewki z piołunu, Tommy. Pomyliło ci się z Wywarem Żywej Śmierci - odparła Cardwell ze sztuczną uprzejmością w głosie, aż Riddlowi zaczęła pulsować żyła na czole ze złości.

- Plus za spostrzegawczość, Anastazjo. Dla rozluźnienia atmosfery zapraszam na parkiet - profesor Slughorn machnął różdżką, a muzyka zmieniła się na szybszą. Nogi same rwały się do tańca.

Pierwszy wyruszył Nathaniel, porywając przy okazji jakąś krukonkę. Blondyn był tą osobą, która rozkręcała każdą imprezę. Zawsze jako pierwszy wchodził na parkiet i jako ostatni z niego schodził. Następnie chłopak z włosami na żel poprosił do tańca Amelię. Tym sposobem przy stole została Nastka z Tomem, który siedział z ramionami skrzyżowanymi na piersi.

- Czyżbym uraziła ego Panicza-Prefekta-Zarozumialca? - powiedziała, po czym podparła głowę na pięści.

- Wydaje mi się, że to twoje ego zostało urażone, gdy wyparowałaś z pokoju wspólnego trzaskając drzwiami - znów zrobił ten złośliwy uśmiech.

- Po prostu miałam dość twojego towarzystwa.

- Niestety jesteś na nie skazana jeszcze przez ponad rok - wyciągnął otwartą dłoń w stronę dziewczyny - zatańczymy, Panno-Ścigająca-Jestem-Idealna?

- Wreszcie raczyłeś zapytać, Paniczu-Prefekcie-Zarozumialcu.

Znaleźli się na parkiecie. Nathaniel powiedział coś w stylu ,,nie dowierzam własnym oczom'', a Amelia puściła oczko w ich stronę.

Riddle był dobrym tancerzem, jednak nie tak dobrym, jak Nathaniel. No ale cóż, praktyka robi swoje. Bujali się żwawo w rytm piosenki.

- Gdy nic nie mówisz, jesteś na prawdę w porządku - odparł Riddle, prowadząc partnerkę do o obrotu.

- Wzajemnie - wyszczerzyła zęby.

Wspólny taniec mijał im sympatycznie. Pierwszy raz można było ich zobaczyć w takim romantycznym wydaniu. Zazwyczaj prowadzili zacięte dyskusje lub uczyli się razem.

- Pamiętasz, jak budowaliśmy razem zamek z piasku?

- Ty budowałaś, ja się przyglądałem.

- Zapytałam wtedy, czy zamieszkamy w nim razem i popatrz, teraz mieszkamy razem w zamku.

Riddle złapał ją mocniej w talii i przyciągnął bliżej siebie. Zbliżył usta do jej ucha.

- A ja jestem w nim królem - szepnął.

Głos bruneta sprawił, że dziewczynę przeszedł dreszcz. Jego ton głosu był zimny, władczy i zarazem... Pociągający.

- Jak miło widzieć dwójkę prefektów Slytherinu tańczących razem! - odnajmił profesor Slughorn zbliżający się do nich.

- Zaraz... Jak to dwójkę prefektów? Przecież tylko ja jestem prefektem - powiedział pytającym tonem Riddle, jakby żądał wyjaśnień.

- Nie mówiłem wam? Panna Hughes zrezygnowała, więc poleciłem na to stanowisko ciebie, Anastazjo. Dyrektor się zgodził.

- Ale... Profesorze, przez treningi i naukę mam a prawdę mało czasu... - dukała, czując na sobie zimne spojrzenie Toma.

- Jesteś zdolna, dasz sobie radę - rzucił na odchodne i oddalił się.

Grymas na twarzy Riddla był nie do opisania. Dosłownie, jakby ktoś zadał mu cios poniżej pasa. Najpierw wytknięcie mu błędu, a teraz to... Jego delikatne ego musiało straszliwie cierpieć.

- A ja królową, na to wygląda - szepnęła w ten sam sposób podburzając bruneta jeszcze bardziej. Patrzył teraz na nią morderczym wzrokiem bazyliszka.

___

Będę publikować rozdziały co 2 dni, okej ziomeczki?

Sukkub [T.M.R] 🔞Where stories live. Discover now