Komnata tajemnic cz. 1 🐉

1.6K 60 2
                                    

13 czerwca 1943

Egzaminy końcoworoczne zakończyły, więc uczniowie mogli odetchnąć z ulgą. Upragnione wakacje zbliżały się wielkimi krokami. Nawet nauczyciele czuli już luźny, letni klimat, przez co prac domowych i nauki było jak na lekarstwo. Tom Riddle jednak wciąż siedział przy stole w pokoju wspólnym i skrobał coś piórem w swoim dzienniku. Ilekroć ktoś inny oprócz jego samego próbował wziąć dziennik do ręki, kartki automatycznie stawały się puste i zostawały na nich same daty.

Anastazja, Walburga oraz Amelia relaksowały się na kanapie po ostatnich egzaminach.

- Wiecie co? Dzisiaj uśmiechał się do mnie pewien przystojny puchon z siódmego roku - opowiadała Amelia - Był serio hot. Przedstawił się, nawet zaprosił mnie na kawę...

- Zgodziłaś się? - wtrąciła Anastazja.

- O mały włos. Na szczęście dosłownie minutę wcześniej Burcia uprzedziła mnie o jego szlamowatej krwi. Przykre. Napatoczy się taki laluś, flirtuje z tobą, a tu takie rozczarowanie.

- Nawet przystojnej szlamie nie dasz szansy? - zapytała Walburga.

- Żadnej. Aż mnie serduszko zabolało, jak dowiedziałam się, że jest... Mugolakiem.

Nagle do pokoju wspólnego weszły osoby, których z pewnością nie powinno tu być. Hughes wprowadziła tu swoje krukońskie przyjaciółki.

- Tego już za wiele - syknęła Anastazja - Hughes, czy tobie się coś nie pomyliło? Nikt, kto nie jest ze Slytherinu, nie ma prawa przebywać w dormitorium Slytherinu. Chyba znasz zasady.

- Zluzuj majty i nie mów mi co mam robić - splunęła Margaret.

- Przypominam, że to ja jestem prefektem - rzuciła beznamiętnie wskazując na srebrną odznakę połyskującą na jej piersi.

- Wisi mi to! - wrzasnęła.

- Żadna szlama nie będzie brudzić naszego pokoju wspólnego - zagrzmiała Walburga, którą cechowała szczera nienawiść do mugolskiego pochodzenia. Jak większość ślizgonów, wyniosła ją z domu.

- Warren, chyba musisz spadać - przewróciła oczami Margaret.

- Ciesz się, że tolerujemy zdrajców krwi. Inaczej spałabyś na bruku, Hughes - powiedziała ostro prefekt slizgonów.

- Zdrajców krwi? To ona sama się do nas przyczepia, jakbyśmy były jej przyjaciółkami - ciągnęła piątoklasistka.

- Do tego te jej okropne okulary - wypaliła Olivia.

Marta wybiegła z lochu z piskliwym szlochem. To nie pierwszy raz, gdy się z niej naśmiewano.

- Obrażasz nawet ludzi swojego pokroju, Hornby? Żałosne. Spadać mi stąd, ale już! Minus dziesięć punktów dla Ravenclawu. Zbierać się albo będzie kolejne dziesięć.

- No dobra, dobra. Daj już spokój - rzuciła na odchodne tleniona blondynka i wyszła z pokoju razem z Olivią. Hughes także powędrowała za nimi.

Anastazja rzuciła mordercze spojrzenie Tomowi, który kompletnie nie przejął się zaistniałą przed chwilą sytuacją.

- A pan prefekt na urlopie? - zapytała z wyrzutem.

- Świetnie sobie poradziłaś sama - odparł z głową podpartą na dłoni.

Po chwili namysłu zamknął dziennik, wziął go pod pachę i ruszył do wyjścia.

- A ty gdzie? - zawołała zaciekawiona Anastazja.

- Muszę coś załatwić - wyjaśnił pośpiesznie - Nie idź za mną! - dodał, gdy dziewczyna wbiegała po schodkach prowadzących do wyjścia.

- Ale...

- Nie idź za mną - powtórzył dosadnie.

- Co cię ugryzło? - zapytała oszołomiona, ale Riddle już wyszedł.

Sunął korytarzem stawiając charakterystyczne, ciche kroki. Dziennik wciąż trzymał w jednej dłoni, a drugą miał w kieszeni. Wreszcie wszedł do jednej z łazienek, tej samej, w której spędził jedną z lepszych nocy razem z Anastazją. Z jednej z kabin wydobywał się żałosny szloch, ale zignorował to. Podszedł do umywalek umiejscowionych po prawej stronie od wejścia. Syknął coś w języku węży, w stronę umywalki z podobizną węża. Armatura rozsunęła się, ukazując tunel tak duży, że zmieściłby się tam człowiek. Pełen podziwu i dumy z samego siebie, syknął po raz kolejny i odwrócił wzrok od tunelu. Z rury wypełzła kreatura przypominająca ogromnego węża z mrożącymi krew w żyłach, żółtymi ślepiami. Nagle z kabiny wyszła zapłakana Marta Warren.

- To łazienka dla dziewczyn, co ty tu...

- Zabij - syknął Riddla wydając polecenie bazyliszkowi.

Gigantyczny gad wlepił swój morderczy wzrok w dziewczynę, a ta upadła ciężko na mokrą posadzkę. Okulary, które wcześniej miała na nosie zsunęły się i roztrzaskały. Tom pośpiesznie nałożył ważne zaklęcia na dziennik. Rozdzieranie duszy wiąże się z naprawdę niemiłym uczuciem, w pewnym momencie aż go zemdliło. Odesłał bazyliszka z powrotem do legowiska i zamknął Komnatę Tajemnic. Oparł się plecami o umywalkę, wziął kilka głębokich wdechów, zmył niewidzialną krew z rąk przy okazji obmywając twarz i ulotnił się z miejsca zbrodni. Powrót do dormitorium byłby teraz bezmyślny. Anastazja będzie węszyć, na domiar złego, po wydarciu kawałka duszy był osłabiony, więc dziewczyna najprawdopodobniej byłaby w stanie spenetrować jego umysł.

***

Anastazję zżerała ciekawość. Prawdą jest, że czasem bywała trochę wścibska, ale tylko wobec Toma. W końcu nie wytrzymała i wyszła go poszukać. Jedyne miejscem, jakie wpadło jej do głowy była biblioteka. Sprawdziła ją, ale po Riddu nie było ani śladu. Czyżby ruszył za krukonkami, ale w jakim celu? Łazienka prefektów także była pusta. Przeszła wzdłuż korytarzy na pierwszym piętrze, aż zobaczyła roztrzęsioną Olivię Hornby. Wyglądała, jakby zobaczyła co najmniej inferiusa.

- Musisz mi pomóc! - wydyszała błagalnym tonem.

- Co się stało? - zapytała ze zdziwieniem prefekt.

- J-ja poszłam do łazienki, no bo... M-marta zawsze tam przychodzi, gdy się z n-niej naśmiewamy... Chciałam ją przeprosić, a... Ona...

- No mów! - poganiała ją Anastazja.

- Ona nie żyje!

Ślizgonka przez chwilę stała jak wryta. Zastanawiała się, czy Olivia nie robi sobie z niej żartów, ale stwierdziła, że nie może bagatelizować sytuacji.

- Zaprowadź mnie tam - poleciła poważnym tonem.

Hornby niechętnie wróciła w miejsce, w którym leżało ciało. Marta leżała z szeroko otwartymi oczami. Anastazja dokładnie sprawdziła jej puls i oddech. Teraz uwierzyła w fakt, że przed nią leżał trup.

- Sprowadź jakiegoś nauczyciela. Ja zostanę i popilnuję, aby nikt tu nie wchodził, dobrze?

- Ja zostanę.

- Jesteś pewna, że tego chcesz?

- Tak. Mnie nikt nie uwierzy, nawet ty ledwo uwierzyłaś.

- Trupy w Hogwarcie to dość niecodzienna wiadomość. Poczekaj, wrócę jak najszybciej.

Biegła w stronę gabinetu dyrektora. Zastanawiała się, czy zostawienie czwartoklasistki sam na sam z martwym ciałem jej koleżanki było odpowiedzialne. Stwierdziła, że to było totalnie bezmyślne. Na zakręcie wpadła na kogoś. Kiedy przed oczami mignęła jej srebrna odznaka i zielony krawat, już wiedziała z kim ma do czynienia.

- Czy ty jesteś normalny?!

- W stu procentach. Ty chyba nie do końca, jeśli biegniesz przez korytarz jak poparzona nie patrząc przed siebie - stwierdził beznamiętnie.

- Jak wielkim ignorantem trzeba być, żeby mordować szlamy w szkole, do tego dzień po egzaminach, gdy masa ludzi kręci się wokół - warknęła przez zęby będąc cal od jego twarzy - jesteś blady jak ściana.

- O czym ty mówisz? Ja? Przecież byłem z tobą - zapewnił.

- Oszalałeś?

Przycisnął ją agresywnie do ściany przytykając koniec różdżki do jej podbródka. Ręce strasznie mu się trzęsły.

- Byłem z tobą, skarbie - powtórzył twardo, wyraźnie akcentując ostatnie słowo - Trzymaj się tej wersji, albo zmodyfikuję ci pamięć.

Zmierzyła wzrokiem jego twarz, na której malował się pozorny spokój ukrywający niepokój i złość.

- Olivia znalazła ciało. Musimy sprawdzić jakiegoś nauczyciela - po tych słowach przełknęła głośno ślinę.

- Więc chodźmy - polecił.

Poszli do gabinetu dyrektora. Tylko prefekci i nauczyciele znali do niego hasło. W okrągłym pomieszczeniu oprócz profesora Dippeta siedzącego za biurkiem, znajdował się także profesor Dumbledore.

- Panie dyrektorze, Marta Warren...

- Została znaleziona martwa w damskiej toalecie - dokończył beznamiętnie Riddle.

Na twarzach mężczyzn uwidoczniło się zdziwienie.

- Co wy mówicie? - odparł dyrektor - Jesteście pewni?

- Tak, sama sprawdzałam jej puls.

- Coś takiego... Prowadźcie, trzeba to sprawdzić. Albusie, ty też chodź.

Dumbledore przyglądał się dokładnie Riddlowi. Po chwili znaleźli się na miejscu zbrodni. Wezwano pielęgniarkę, która stwierdziła zgon, następnie łazienka została zabezpieczona, a wszyscy uczniowie odprowadzeni przez prefektów do swoich dormiutoriów. Podczas tego całego zamieszania, na korytarzach można było usłyszeć plotki o ewentualnym zamknięciu szkoły.

___

Wróciłam na Wattpada dla beki...
...A skończyło sie tak, że zarywam nocki i olewam lekcje żeby pisać.

Sukkub [T.M.R] 🔞Where stories live. Discover now