Wąż i gryf 🦁

1K 58 7
                                    

Bycie oplutym i zmieszanym z błotem przez osobę, którą darzy się podziwem i szacunkiem to jedno z najgorszych możliwych uczuć. Ściany lochów dawno nie słyszały tak poważnego konfliktu. Wszystko oczywiście za sprawą faktu romansu Amelii z gryfonem. Wielu traktowało to jako zdradę wyznawanych wartości.

Ślizgoni starali się dosadnie, ale jednocześnie delikatnie przemówić dziewczynie do rozsądku, jednak gdy Tom, który był najbardziej cięty na czystość krwi przejął inicjatywę, rozmowa zeszła na całkiem inne tory. Rozsiadł się wygonie na środku skórzanej kanapy, dokładnie naprzeciwko Amelii bujającej się na fotelu z miną zbitego psa, a wokół nich zgromadziła się reszta grupy. Atmosfera przypominała przesłuchanie.

- Kim trzeba być, żeby dopuścić się czegoś tak żałosnego. Przeżałosnego - zaczął przecierając brew - Zapomniałaś, jaki mamy stosunek do szlam? Czyżby nie wpajano ci od dziecka szacunku do czystości krwi?

- Pomyśl, co powiedziałby na to ojciec - wtrącił się Nathaniel, który siedział na oparciu kanapy po lewej stronie od Toma.

- Dla zdrajców krwi nie ma tu miejsca. Gdy otwarcie wyrażaliśmy swoje poglądy ty się z nimi zgadzałaś. Jesteś hipokrytką, czy po prostu jesteś głupia? Zdradziłaś wartości swojej rodziny i swojego domu. Salazar Slytherin przewraca się przez ciebie w grobie. Nigdy potulnie nie zaakceptujemy szlamy. My wszyscy znamy swoją wartość, za to ty swoim postępowaniem ją straciłaś. Patrz na mnie jak do ciebie mówię! - mówił tonem władczym i pretensjonalnym, górował ponad wszystkimi - Co ty sobie myślałaś?!

- Tom, spokojnie - Anastazja położyła dłoń na ramieniu chłopaka. Chciał ją odtrącić, ale się powstrzymał, gdy poczuł, że dotyk dziewczyny faktycznie go uspokaja, jakby wypił porządny kubek naparu z melisy. Nie chciała, żeby Riddle przesadnie wyżywał się na jej przyjaciółce.

- W-wy nic nie rozumiecie - zaskamlała Amelia - On... On jest na prawdę w porządku i...

- Milcz - syknął Riddle - Nie obchodzi nas, jaki jest. Jest szlamą, tu wystarczy. Brudną szlamą, a ty brudzisz się mułem za każdym razem, kiedy go dotykasz.

- Nastka, ty też tak myślisz? - zapytała Amelia ze szklącymi się oczami.

Anastazja nie miała pojęcia co odpowiedzieć, do tego czuła na sobie świdrujące spojrzenie Toma. Była między młotem a kowadłem.

- Wiesz, jaki mam stosunek do ludzi jego pokroju - odparła po chwili milczenia.

Blondynka jeszcze przez chwilę wpatrywała się z żalem w (jak wcześniej sądziła) przyjaciółkę, a następnie gwałtownie wstała.

- Myślałam, że przynajmniej w tobie będę miała wsparcie - powiedziała mieszając słowa ze szlochem, a następnie wyszła zostawiając wszystkich w gęstej atmosferze.

- Kurwa - zaklnął pod nosem Nathaniel - Plotki się tak szybko roznoszą, cały Hogwart się dowie, że moją siostrę pieprzy... Oh, Merlinie, przez gardło mi to nie przejdzie. Ona ma jakiś nastoletni bunt, jestem pewien.

- Idziesz zapalić? - zapytał Benjamin z paczką papierosów w dłoni.

- W tej sytuacji to obowiązek, a ty, Tom?

- Właściwie to nie powinienem, w końcu jestem prefektem naczelnym - powiedział wciąż wpatrując się w drzwi, przez które wyszła Amelia - Ale aż mnie zżera od środka. Chodźmy, tylko w jakieś ustronne miejsce.

Chłopcy wyszli z pokoju wspólnego. Anastazja westchnęła cicho i spojrzała na analizującą całą sytuację Walburgę.

- Co o tym myślisz? - zaczęła Anastazja.

- Przejdzie jej - rzuciła Black - Myślę, że chce po prostu złamać zasady. Poczuć się jak buntowniczka, a w szczególności zdenerwować brata. Możliwe też, że desperacko szukała chłopaka, a on był pierwszym, który się napatoczył.

- Nie chcę, aby były między nami jakieś kwasy.

- Mówiłam, przejdzie jej prędzej czy później. Uzbrój się w cierpliwość. Przy okazji, wcześniej spodziewałam się po tobie bardziej bojowej postawy, ale teraz rozumiem, nie chciałaś zranić Amelii - spojrzała na zegar - Już późno, lepiej chodźmy spać. Nie masz przypadkiem jutro meczu?

- Mecz! Faktycznie, to już jutro. Na śmierć zapomniałam!

- Benjamin nawet wspominał o tym dziś rano.

- Szczerze, nie słuchałam go. Idź się myć pierwsza, mam coś jeszcze do załatwienia.

- Jak chcesz. Więc dobranoc.

- Branoc.

W rzeczywistości Anastazja nie miała żadnej sprawy do załatwienia. Chciała po prostu pobyć sama. Czuła się niekomfortowo występując przeciwko przyjaciółce. Wielce naiwnej przyjaciółce, która okazała się hipokrytką i zdrajczynią krwi. Po zastanowieniu się doszła do wniosku, że Tom, mimo że był bezduszny i bezpośredni, to miał rację. Powiedział dokładnie to, czego każdy z nich nie miał odwagi powiedzieć na głos.

Anastazja miała już zbierać się do spania, gdy do pokoju wspólnego wkroczył przemoknięty do suchej nitki Rosier. Jego zazwyczaj falowane włosy pod wpływem deszczu stały się teraz całkiem proste.

- Słodki Merlinie, co ty robiłeś?! - podbiegła do niego, po czym wyciągnęła różdżkę i rzuciła na niego zaklęcie wysuszające.

- Chciałem jeszcze potrenować przed jutrzejszym meczem i złapał mnie deszcz - wyjaśnił nieśmiało.

- Nie jest ci zimno? Mogłeś się przeziębić!

- Wszystko w porządku, wiem, to było głupie - zaśmiał się z samego siebie.

- Wiem, że się stresujesz, ale powinieneś być rozważniejszy... Em... Przepraszam, nie mam pamięci do imion, przypomnij mi swoje.

- Aiden - uśmiechnął się szeroko - Ciekawe, ja twoje zapamiętałem od razu, kiedy Benjamin nas sobie przedstawił.

Anastazja ziewnęła. Wydawało jej się, że Rosier chce dłużej porozmawiać, jednak ona nie miała na to siły po dzisiejszych wydarzeniach.

- Powinniśmy się wyspać przed meczem. Wierzę, że dasz z siebie wszystko, a teraz dobranoc - posłała mu ciepły uśmiech.

Niespodziewanie Aiden przytulił ją na pożegnanie.

- Nie zawiodę cię - powiedział wciąż trwając w uścisku - I dziękuję za wysuszenie. Dobranoc!

Lekko zmieszana ślizgonka powędrowała do swojego dormitorium, w którym zastała jedynie Walburgę. Doszła do wniosku, że Amelia musiała pójść na noc do swojego gryfona. Było jej to na rękę, ponieważ przebywanie z nią w jednym pomieszczeniu po takiej akcji byłoby co najmniej niezręczne.

___

Mam miliony pomysłów na opki, więc jakby co w trakcie pisania jest:
One shot o Macie
One shot o Lighcie Yagami (Kirze)
i planuje jeszcze porządny fanfik o Itachim i one shot z ,,Yes, professor Riddle'' jako special.
Wyczekujcie!

Trochę miałam blokadę do pisania fanfika o psychopacie po spotkaniu z prawdziwym psychopatą, ale mi przeszło XD Noście ze sobą gaz pieprzowy albo przynajmniej dezodorant w sprayu jak wracacie same do domu po zmroku.

Sukkub [T.M.R] 🔞Where stories live. Discover now