Przepowiednia

205 16 8
                                    

Jesteś w stanie odkupić swoje winy?

- Tylko, jeśli wystarczająco się postaram - myśl przemknęła przez jej głowę.

Zakończona wojna nie oznaczało, że wyznawane ideały zniknęły. Czystość krwi i determinacja. Naszyjnik ze znakiem insygniów śmierci wciąż połyskiwał na jej szyi. Nie mając się gdzie podziać włóczyła się po świecie, bowiem Nurmengrad zmienił swoją funkcję. Zmienił funkcję po części, ponieważ jego najwyższa wieża wciąż służyła jako więzienie, lecz tym razem dla właściciela zamku. Gellert Grindelwald został pojmany i zamknięty na Merlin wie, jak wiele lat.

Anastazja wreszcie wróciła na stare śmieci. Osiedliła się na przedmieściach Hogsmeade, gdzie mogła wieść spokojne (momentami zbyt spokojne) życie do czasu, aż wymyśli co robić dalej.

Był koniec marca, a wiosna jakby się spóźniała. Poruszona zupełnie jesienną pogodą ruszyła do Gospody pod Świńskim Łbem ogrzać się przy kominku popijając korzenną herbatę. Trzeba przyznać, że serwowali naprawdę smaczną. Ze względu na dość wczesną porę, lokal był prawie pusty. Zamówiła napój, po czym usiadła w rogu za filarem. Chociaż nie była ścigana, a nawet notowana oraz nigdy nie brała udziału w rzeziach lub mitingach organizowanych przez wuja, to wolała się nie wyróżniać. Dla bezpieczeństwa.

Po chwili do gospody weszła kobieta w pstrokatej szacie i wyłupiastych oczach, a za nią Albus Dumbledore we własnej osobie. Sporo zmienił się przez te wszystkie lata. Anastazja przesunęła się za filar jeszcze bardziej. Mimowolnie wsłuchiwała się w rozmowę. Kobieta była kandydatką na stanowisko nauczycielki wróżbiarstwa. Nie mogła uwierzyć, że w Hogwarcie wciąż nauczany jest tak staroświecki i bezużyteczny przedmiot. Sięgnęła pamięcią do czasów, kiedy sama uczęszczała na ten przedmiot. Wspomniała słowa profesor Stoneeye: dawno nie widziałam powiązania na tylu płaszczyznach.

Kobieta wygłaszająca, jak się zdawało, monolog o sposobach wróżenia z ręki nagle zamilkła.

- Panno Trelawney? Co się stało? - zapytał zdziwiony Dumbledore.

Oto nadchodzi ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana... - ciągnęła kobieta nienaturalnie obniżonym głosem. Anastazja po usłyszeniu dwóch ostatnich słów szybko wyciągnęła z kieszeni szaty coś do pisania, i zaczęła notować skrupulatnie na serwetce każde wypowiedziane przez Trelawney słowo - Zrodzony z tych, którzy trzykrotnie mu się oparli. A narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca... A choć Czarny Pan naznaczy go jako równego sobie, będzie on miał moc, jakiej Czarny Pan nie zna... 

- Co ty tu robisz, ty cholerny podglądaczu?! - krzyczał właściciel na młodzieńca z ciemnymi, tłustymi włosami i haczykowatym nosem, który zaglądał przez uchylone drzwi. Mimo hałasu, Anastazja wciąż skupiała się na sławach wróżbitki - Ten skurwysyn z konkurencji cię przysyłał, hę?! Won mi stąd, ale już! - Młodzieniec zabrał nogi za pas.

- I jeden z nich musi zginąć z ręki drugiego, bo żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje... Ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca...

- Kurwa - to jedno słowo przemknęło przez głowę Anastazji.

Nie myśląc wiele, kierując się impulsem, z hukiem teleportowała się w miejsce, które intuicyjnie przyszło jej na myśl - dworek Riddlów.

Trelawney ostatkami sił dopowiedziała słowa, które nie zostały usłyszane przez Anastazję, a mogłoby to zmienić wiele, lub nie zmienić zupełnie nic, ponieważ przepowiednia jest jak blizna na ciele - permanentna.

- A ona, kobieta z kontynentu, przeznaczona Czarnemu Panu, nosi ze sobą to, czego Czarny Pan najbardziej boi się stracić -po tych słowach zemdlała.

∘₊✧──────✧₊∘

Wciąż żyję

Sukkub [T.M.R] 🔞Where stories live. Discover now