Nurmengard 🏰

1.3K 61 8
                                    

W końcu znalazłem chwilę, aby do ciebie napisać. Mugolskie dzieci ciągle biegają po korytarzu i wrzeszczą, nie umiem się przez to skupić. Korci mnie, aby sięgnąć po różdżkę i porządnie je uciszyć. Otrzymałem list ze szkoły z informacją, że zostałem prefektem naczelnym, a co u ciebie? Daj znać, kiedy wrócisz do Londynu.
T. M. Riddle

- Co czytasz? - odparł mężczyzna o śnieżnobiałych włosach, spoglądając na dziewczynę siedzącą w skórzanym fotelu.

- List - odparła Anastazja spoglądając znad pergaminu.

- Od niego? - mężczyzna uniósł wymownie brew.

Pokiwała głową dla potwierdzenia.

- Został prefektem naczelnym - oznajmiła, następnie odłożyła list na stolik i sięgnęła po herbatę.

- Oh, nie jesteś zła, że to nie ty nim zostałaś?

- Może byłabym rok temu, ale teraz mam inne priorytety. Tom uwielbia się podlizywać profesorom, dla niego to więcej znaczy. Podczas gdy on będzie zajęty pilnowaniem porządku i innymi obowiązkami prefekta, ja poświęcę ten czas na bardziej produktywne czynności - uśmiechnęła się pod nosem.

- Widzę, że porządnie wszystko przemyślałaś, brawo.

- Doszłam do wniosku, że jeśli jestem już dorosła to powinnam zachowywać się jak na dorosłą osobę przystało. Nie muszę być w centrum uwagi, aby coś osiągnąć. Mogę stać spokojnie w cieniu i subtelnie pociągać za sznurki.

- Niezła taktyka. Właściwie to nie wyglądasz, jakbyś czekała na tę wiadomość dniami i nocami, jak to mają w zwyczaju zakochane nastolatki - powiedział z nutą ironii w głosie.

- Ponieważ jestem realistką, wujku.

- A może po prostu go nie kochasz - rzekł śmiało.

Anastazja ścisnęła mocniej filiżankę. Zaskoczyło ją to stwierdzenie.

- Zależy, w jaki sposób definiujesz miłość.

- No wiesz, są różne rodzaje miłości - białowłosy patrzył przez ogromne okno w nieokreślony punkt krajobrazu górskiego rozciągającego się przed nim - miłość braterska, przyjacielska, romantyczna... Wypadałoby jeszcze odróżnić miłość od zakochania i zauroczenia - odchrząknął - Więc? Kochasz go, jesteś w nim zakochana, czy może po prostu zafascynowana jego osobą?

- Jaka jest różnica między kochaniem kogoś a byciem w kimś zakochanym? - zapytała coraz bardziej zaciekawiona. Interesowały ją tego typu filozoficzne rozważania.

- Zakochanie jest wtedy, kiedy ta osoba imponuje wyglądem lub zachowaniem, idealizujesz ją i patrzysz przez różowe okulary, co jest ulotne - wyjaśniał spokojnie, następnie spojrzał w pogodne niebo i uśmiechnął się pod nosem - Za to miłość jest wtedy, gdy bez względu na okoliczności ta osoba pozostaje w twoim sercu. Jesteś gotowa zabić i umrzeć dla niej. Żyjesz dzięki niej i dla niej.

Dziewczyna zastanowiła się przez chwilę nad sensem słów wypowiedzianych przez jej ojca chrzestnego.

- Szczerze, to nie czuję ani tego, ani tego. Bardziej coś pomiędzy, lecz nie do końca - Anastazja pomyślała jeszcze przez chwilę - Ciężko mi to konkretnie określić. Istnieje tyle sprzecznych ze sobą czynników. Swego czasu zaczęłam zwracać uwagę głównie na korzyści płynące z relacji z nim, a nie na samej relacji. On ma w głowie tyle wartościowych rzeczy, nawet zaufał mi do tego stopnia, że dzieli się ze mną tą wiedzą. Już prawie wcale nie używam legilimencji. Tak teraz się zastanawiam... Martwię się o niego, lubię spędzać z nim czas, jest dla mnie naprawdę ważny, ale nigdy nie oddałabym za niego życia. Myślę, że to coś w stylu przywiązania. Może podchodzę do tej relacji zbyt egoistycznie, kto wie?

- Wbrew pozorom, egoizm nie jest złą cechą. To dobrze, że stawiasz swoje dobro na pierwszym miejscu. Przy okazji, możesz pomagać innym, w rzeczywistości pomagając sobie - spojrzał na wyrwę w jednej z gór, jakby po wybuchu - Wystarczy to tylko dobrze rozegrać.

***

Miło, że napisałeś. Gratuluję tytułu prefekta naczelnego! Wracam do Londynu w połowie sierpnia, może wybierzemy się razem na Pokątną? Pewnie widziałeś już spis podręczników na ten rok, tak długiej listy dawno nie widziałam. Owutemyy zbliżają się wielkimi krokami, do tego jeszcze licencja na teleportację. Nie będzie chwili wytchnienia w tym roku. Nie mogę się doczekać, aż znowu cię zobaczę.
Ściskam, Anastazja

Puchacz siedzący na parapecie zahuczał gniewnie, niedoczekając się przysmaku odleciał. Tom zamknął okno, uprzednio strzepując z parapetu kilka brązowych piór.

Jego ostatnie wakacje w sierocińcu małymi krokami chyliły się ku końcowi. Cierpliwie znosił pobyt w tym okropnym miejscu, powtarzając sobie, że do kresu katorgi zostało tak niewiele.

Za każdym razem, gdy wychodził ze swojego pokoju, wszystkie dzieci milkły i chowały się jak mysz pod miotłą. Postępowały słusznie, drażnienie Riddla nie kończyło się dobrze, tym bardziej dla takich jak oni. Ten tajemniczy chłopak, który pojawiał się w sierocińcu tylko podczas wakacji, a całą resztę roku spędzał w swojej ,,szkole z internatem'' emanował przerażającą aurą. Mierzył wszystkich morderczym, przeszywającym spojrzeniem, a jego kroki były niemal niesłyszalne.

Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Tom pośpiesznie schował pod poduszkę różdżkę leżącą na szafce nocnej.

- Proszę! - odparł chłodno.

Do pomieszczenia weszła ostrożnie pani Cole, czyli jedna z wychowawczyń. Miała ostre zmarszczki w okolicy oczu i siwe włosy. Zawsze była miła i pomocna, nawet wobec Riddla, o którego szczególnie się martwiła przez jego nietypowe zachowania zaobserwowane w dzieciństwie.

- Tom, chciałam zapytać, czy twoja decyzja jest wciąż aktualna - powiedziała kobieta ciepłym tonem.

- Tak - rzucił Riddle nawt nie patrząc na kobietę.

- Wiem, że w tym roku kończysz już szkołę, ale na pewno nie chcesz jeszcze tu zostać? Gdybyś wybrał się na jakiś uniwersytet mógłbyś bez problemu mieszkać w sierocińcu aż do zakończenia nauki. Jesteś bystry, może Warwick albo nawet Cambridge... - ciągnęła.

- Nie zmienię swojej decyzji - zapewnił ostro nie wysilając się na miły ton głosu.

- Jesteś pewien, że poradzisz sobie z życiem na własną rękę?

- Tak, jestem pewien - syknął tracąc cierpliwość. Miał dość powtarzania w kółko tego samego.

- Dobrze - westchnęła - Wierzę, że dokładnie to przemyślałeś.

Po tych słowach wyszła, a Tom powrócił do swoich zajęć.

Chociaż przez chwilę nie pomyślał o możliwości zostania w tym miejscu. Marzył, aby znaleźć się z dala od mugolskiego świata i całej tej obrzydliwej otoczki. Nawet gdyby chciał, nie mógłby zostać w sierocińcu, przecież nie przyjętoby go na żaden uniwersytet. Można sobie tylko wyobrażać miny rekruterów, gdyby zobaczyli wyniki z przedmiotów takich jak zaklęcia i uroki, wróżbiarstwo lub eliksiry.

___

Wiem, wiem, był lekki poślizg czasowy. Sorcia! Zazwyczaj częściej wstawiam rozdziały, ale pracuję jedocześnie nad one shotem z Death Note, a może jak dobrze pójdzie to stworzy się cała książka. Szczerze mówiąc to wszystkie moje książki zaczynały się od one shota XD. Mamy tu jakiś fanów DN?

Sukkub [T.M.R] 🔞Where stories live. Discover now