Smacznej kawusi

941 56 23
                                    

Nieznośna cisza zamieniła się w jeszcze bardziej nieznośny gwar. Hogwart przepełniła się uczniami, którzy wrócili do szkoły po przerwie zimowej. Ciepły, świąteczny nastrój minął wraz z usunięciem Bożonarodzeniowych ozdób. Życie szkolne wróciło do normy. Zagubiona laska cukrowa na stole w pokoju wspólnym Slytherinu  w zestawieniu ze skórzanymi kanapami, surowymi ścianami i zimną, zieloną poświatą ogarniającą całe pomieszczenie wyglądała komicznie. Jednak bardziej niż Bożonarodzeniowy wystrój, nie pasował tu Walentynkowy. Węże i serduszka, czy te wyrazy to antonimy?

Tom Riddle przypiął swoją odznakę prefekta naczelnego, zarzucił torbę na ramię i żwawym krokiem ruszył na lekcje zaklęć i uroków. Sunąc przez korytarz czuł, że ma całą szkołę w garści. Ba, po części tak było.

Nagle zauważył Amelię. Jej osoba wciąż go obrzydzała. Plugawa zdrajczyni krwi - tak o niej myślał. Od pewnego czasu częściej można było ją zastać w wieży Gryffindoru, niż ślizgońskich lochach. Poważnie zastanawiał się, czy nie zainterweniować w tej sprawie. Dziwne, że prefekt Gryffindoru nic z tym jeszcze nie zrobił. Tom nie chciał odejmować punków swojemu domowi, jednak zdrajców krwi trzeba karać.

Entschuldigung! - usłyszał za plecami.

- C-co? Ah, Anastazja. Co powiedziałaś? - zapytał lekko zaskoczony. Poczuł miłe ciepło w środku na widok dziewczyny - To jakieś nowe zaklęcie?

- To po niemiecku, Tommy - wyjaśniła z uśmiechem. Wyglądała, jakby miała dziś dobry humor. Oj, oby nikt go nie zepsuł.

- Teraz znasz już trzy języki? - powiedział z nutą ironii w głosie.

- Bez przesady. Umiem dwa słowa na krzyż. Niestety nie mam takiego talentu do języków jak ty. Widziałeś co zostawiłam ci przy szafce nocnej?

- Em... Szczerze to nie zwróciłem uwagi - przyznał niechętnie.

- Sprawdź po lekcjach. To taki spóźniony prezent świąteczny.

- Jasne.

Tom uśmiechnął się lekko, po czym niespodziewanie przytulił Anastazję. Tego było mu trzeba. Jej ciepła, jej dotyku, jej uśmiechu... Po prostu jej. Przy niej był słaby, ponieważ to ona była jego słabością.

Loving you is a losing game...

Spojrzał głęboko w jej oczy. Tyle ćwiczył, więc dlaczego by nie spróbować legilimencji ponownie? Z pełnym skupieniem wnikał w jej myśli.

Bez skutku.

Szlifował swoje umiejętności całe ferie, a ona znów jest krok przed nim. Tom nawet nie zauważył, gdy na usta dziewczyny wpełzł złośliwy uśmieszek.

***

Znów ona. Lata w te i wewte od lochów do wierzy Gryffindoru. Oczy Toma wydawały się płonąć ze złości. Czyżby dziś spała we własnym dormitorium? Oby nie pobrudziła pościeli szlamem.

- Myślałam nad tym, żeby pogodzić się z Amelią - zaczęła cicho Anastazja.

- Głupia jesteś? - syknął Riddle.

- Może wreszcie się opamięta. Mam wrażenie, że wciąż z nim jest tylko po to, aby zrobić nam na złość, nie sądzisz?

- Myślę, że powinniśmy przemówić jej do rozsądku.

- Co masz na myśli? - zapytała dla niepoznaki, jednak dobrze wiedziała co chodzi mu po głowie.

- Ciągle łamie szkolny regulamin myśląc, że ujdzie jej to na sucho bo niechętnie karam swoich. Warto pokazać jej, że się myli.

- Chcesz na nią donieść?! - syknęła - Tommy, nie jesteś kablem.

- Wolisz, żeby nadal roznosiła szłam?!

- Jednak wciąż jest w Slytherinie. Donoszenie na swoich to istne świństwo... I dlaczego pijesz kawę o osiemnastej? Na brodę Merlina, nie zaśniesz w nocy.

Tom uśmiechnął się pod nosem.

- Może chcę spędzić tę noc z tobą - wymruczał.

- Tak, jasne, jasne. Znów masz zamiar uczyć po nocach - prychnęła - Smacznej kawusi.

- Tsa - przewrócił wymownie oczami.

- Jebać kapusi - dodała po chwili. W skrócie dała mu do zrozumienia, co myśli i donosicielach.

- Auror mnie dusi. Znam tę rymowankę. Powtarzają ją trzecioklasiści.

- Więc wryj ją sobie w pamięć. Załatwimy to nie mieszając w sprawę nikogo z zewnątrz. Jestem pewna, że robi to po to by wkurzyć nas wszystkich, a najbardziej Nathaniela. Rozmawialiśmy już o tym. Myśli, że żyję w dramacie pokroju Romea i Julia. Ona czerpie satysfakcję z tego, że robi coś zakazanego, rozumiesz?

Tom tylko westchnął w odpowiedzi. Najchętniej załatwiłby to po swojemu, natomiast w tym czasie miał inne priorytety.

Anastazję już lekko rozbolała głowa, ale wniknęła w umysł Riddla jeszcze raz, ostatnio stało się to jej hobby. Wtedy poczuła żar, który Tom także czuł w tym momcencie. Ewidentnie miał na nią ochotę. Czyżby lubił, gdy dziewczyna prawi mu kazania? Uśmiechnęła się półgębkiem i pociągnęła ślizgona za krawat. Kątem oka zobaczyła namiętnie całującą się parę szóstoklasistów.

- Obrzydliwe, prawda? - zaśmiała się Anastazja.

- Przeokropne - potwierdził Riddle, a następnie absurdalnie musnął jej usta - Merlinie, jak ty cudownie smakujesz - wziął jej włosy w garść i pocałował ponownie. Jego wyraz twarzy nie zdradzał żadnej emocji. Był jak lód, ale w środku się topił - Dawno nie mieliśmy czasu dla siebie.

- To prawda, ale czy ty przypadkiem nie zamierzałeś się uczyć?

Nagle, jakby pod wpływam impulsu uniósł brwi, a oczy zeszkliły mu się jak szczeniakowi.

- Naucz mnie kochać. Przyciągasz mnie jak magnes, ale co to właściwie jest? Zdefiniuj mi miłość, proszę. To jedyne zagadnienie, którego nie potrafię pojąć - szepnął, a w jego głosie można było uzłyszeć nutę rozpaczy.

- Tommy... Tego się nie definiuje. To się po prostu czuje. Jak myślisz, czujesz to?

- Nie wiem - stwierdził sucho.

Żałował, że wogóle zaczął ten temat. Miłość jest słaba, przypomniał to sobie. Przecież ciągle powtarzał to jak mantrę, więc dlaczego nagle o tym zapomniał?

Pora zawracać, ale jak, jeśli wjechało się pełną prędkością na autostradę?
___

Urlopik minął. Zrobiłam sobie espresso i wracam do was kochani.

Sukkub [T.M.R] 🔞Where stories live. Discover now