Serpensortia 🐍

1.6K 66 25
                                    

Anastazji cudem udało się przekonać Toma, aby towarzyszył jej podczas treningu quiddicha. Wziął ze sobą Nathaniela, aby nie nudzić się samemu na trybunach. Szczerze wolałby spędzić ten czas w bibliotece, ale był winien przysługę właścicielce medalionu Salazara Slytherina. Gdyby nie ten mały, cenny przedmiot połyskujący na szyi ścigającej, w życiu (a przecież planował żyć wiecznie) by się nie zgodził na takie marnowanie czasu. Pragnął go zdobyć. Na trybunach siedziały już trzy krukonki i Margaret Hughes, które otoczyły chłopców. Anastazja dobrze wiedziała, że dziś je tu zastanie. Taki był jej plan.

Drużyna ślizgonów zrobiła krótką rozgrzewkę na ziemi oraz w powietrzu, po czym rozpoczęła ćwiczenie taktyki przygotowanej pod zbliżający się mecz z Gryffindorem.

Nathaniel jak zwykle zaczął swój mały stand-up, na chwilę uwalniając Toma od adoratorek.

- A słyszeliście to? Szedł facet koło koparki i się nabrał - blondyn opowiadał najsuchsze żarty, jakie znał, ale dziewczyny i tak się śmiały. Niby krukonki, a chichotają z tak głupich kawałów.

- Żałuję, że nie jestem w Slytherine tak jak Margaret. Mogłabym spędzać z wami więcej czasu - powiedziała smutno Olivia.

- Ja tak samo - rzuciła dziewczyna w okropnych okularach.

- Ty, Marto? Do Slytherinu trafiają tylko czarodzieje czystej krwi - napuszyła się Olivia, a okularnica spuściła głowę.

- Żadna z was nie jest czystej krwi - zakpił Riddle.

- Za to twoja Anastusia jest! - splunęła trzecia z krukonek w napuszonych, tlenionych włosach do ramion.

- Szlamy bym nie dotknął - uśmiechnął się kpiąco kącikiem ust.

Anastazja przeleciała na miotle kilka metrów od grupki na trybunach, po czym zrobiła gwałtowny unik, a tłuczek, który w nią leciał trafił w widownię. Konkretnie, uderzył Olivię Hornby w rękę. Jęknęła żałośnie i spiorunowała Cardwell wzrokiem.

- Ty głupia cipo... Zapłacisz za to... - wysyczała masując swoje ramię.

- Licz się ze słowami - powiedział groźnie Tom.

- Ona to zrobiła specjalnie! - pisnęła Marta.

- Jak niby, zaczarowała tego tłuczka? - zaśmiał się Nathaniel.

- Tak, na pewno! - wypaliła Olivia wciąż trzymając się za rękę.

- Jesteś pewna? - zapytał poważnym tonem Riddle.

- Jestem! - potwierdziła poszkodowana.

- No cóż, jeśli tak uważasz... Anastazja musi być bardzo zdolna, jeśli udało jej się kontrolować tłuczka i jednocześnie lecieć na miotle. Miło, że to przyznałaś - odparł ze złośliwym uśmieszkiem.

Krukonki i Hughes prychnęły jednocześnie. Przypomniało to trochę prychnięcie koni. Ku uldze prefekta, zamilkły na chwilę. Od ich świergotania zaczynała boleć głowa. Mimo chwili ciszy nie miał nadziei, że dadzą mu spokój. Towarzystwo adoratorek irytowało go tak samo, jak marnowanie czasu na głupoty, chociaż momentami bywało zabawne. Zwłaszcza gdy konspiracyjnie naśmiewali się z nich z Nathanielem, a one tego nawet nie zauważały. Wydawało się, że do domu kruka trafiają bystrzejsi ludzie. Rowena Ravenclaw z pewnością przewraca się w grobie. W przeciwieństwie do Salazara Slytherina, który byłby niezmiernie dumny ze swojego dziedzica.

- Tak właściwie to dlaczego tu przychodzicie, mam na myśli treningi ślizgonów? - przerwał niezręczną ciszę Nathaniel.

- No... W-wiesz, tak po prostu popatrzeć - jąkała się tleniona blondynka.

Sukkub [T.M.R] 🔞Donde viven las historias. Descúbrelo ahora