Rozdział 6

2K 172 59
                                    

Kimiko straciła poczucie czasu. Zupełnie już nie wiedziała, czy walczyła już godzinę, czy może krócej, albo dłużej... Nie opierała się Furii, oddała jej kontrolę. Wiedziała, że to konieczne, by przeżyła. Nie była pewna, kto krzyczał, kto płakał, wszystko było takie zamazane, jak przez mgłę. Wiedziała jedynie, że wygrywa. Miotała ludźmi na lewo i prawo, gryzła i odstraszała. Jakiekolwiek otrzymywała obrażenia, natychmiast je leczyła. Nikt nie trafił w jej słaby punkt. Był tylko jeden. Ale nie taki prosty do trafienia, jak mogłoby się wydawać. W tej postaci była niemal niezniszczalna.
Walczyła dalej, nie odpuszczała swoim wrogom. Gryzła, cięła, atakowała. Wiedziała, że jedyne, co może teraz zrobić, to czekać, aż ktoś ją odnajdzie...

~*~

- A szczam na wasze zasady! - wrzasnął Bakugou.

- Posłuchaj, chłopcze, to dla twojego bezpieczeństwa. - powtórzył Cementos. - Bez Aizawy to dość niebezpieczne, bo...

- Niebezpiecznie już było! - prychnął Katsuki. - Z tej dziewuchy taki potwór jak z koziej dupy trąba!

I ruszył w kierunku strefy, gdzie podobno miała być Kimiko. Już on im pokaże! „Nie możesz pójść z nami". Tfu! Co oni sobie myślą?! Przecież on jest Bakugou Katsuki! Przyszły numer jeden! A Hayashi to tylko zmutowany jeleń do opanowania.
Wiedział, że bohaterowie poszli za nim. Ha! Na pewno chcieli, by wołał do nich o pomoc! Phi!

Wszedł na teren wciąż budowanej strefy i rozejrzał się. Szybko usłyszał rozdzierający ryk potwora Hayashi. Bez wahania ruszył w tamtą stronę. Coraz wyraźniej słyszał jakieś krzyki. W końcu dotarł na właściwą ulicę, gdzie była Kimiko.
Zobaczył tego samego potwora co wtedy, na teście. Dwumetrowa, zgarbiona postać o czaszce wilka. Istota rzucała złoczyńcami o budynki, brała w zęby i przebijała rogami. Słowem, była w istnej Furii.

Cementos stworzył ścianę, odgradzając przerażonych i rannych złoczyńców od rozszalałej Hayashi. Potwór zwrócił swoje czerwone ślepia na bohaterów. Ślina ciekła mu z zębów, gdy ciężko dyszał, a pazury umazane były we krwi. Ogon potwora powoli poruszał się, szurając po ziemi. Ktoś wyskoczył z budynku. Z krzykiem rzucił się na stwora i wbił mu pręt w bok. Hayashi zamarła, a potem zwróciła ku niemu swój wilczy łeb pozbawiony skóry. Złoczyńca zaczął dygotać na całym ciele. Kimiko zawarczała, a potem chwyciła go w zęby i rzuciła o budynek. Sięgnęła po pręt, który wciąż sterczał z jej boku, ubrudzony krwią. Jednym ruchem wyjęła go, a rana zaczęła parować.
Zwróciła znów oczy na bohaterów. Bakugou jakby w ogóle nie widziała. Wydała z siebie warczenie i spięła się, jakby gotowa do ataku. Wtedy Katsuki zrobił krok w jej stronę.

- Te, paskuda! - wrzasnął bez cienia strachu. - Daj już spokój! Pobawiłaś się ze złoczyńcami, to teraz wracaj!

Stwór spojrzał na niego, jakby zaskoczony. Przechylił głowę, po czym wydał z siebie cichy pomruk. Rozwarła szczęki.

- Ba-ku-gou... - odezwał się chrypiący, zdeformowany głos.

- No dalej, brzydulo! - warknął Katsuki. - Nie mamy wieczności na twoje problemy!

Hayashi wyprostowała się i powoli zaczęła się przemieniać w swoją ludzką postać. Jedynie rana z jej boku wciąż jeszcze parowała. Poza tym, na ziemi siedziała już zwykła Kimiko. Podarty strój zasłaniał jedynie jej biust i część od miednicy do ud. Dziewczyna rozejrzała się i powoli wstała, lekko się krzywiąc, gdy poczuła ból w boku.

- Kiepsko... - powiedziała, ale jakby niepewnie i z wahaniem. - Znowu się... zapędziłam... - robiła krótkie przerwy między wyrazami.

- Zamknij się już i wyłaź stąd. - burknął Katsuki. - Nie mamy całego dnia.

Kimiko spojrzała na niego i przechyliła głowę. Potem zerknęła na bohaterów, którzy wyraźnie byli zaskoczeni. Sama Kimiko też nie była pewna, jak to się stało i co się stało... Ale ważne, że podziałało. Pokiwała głową i ruszyła za Bakugou.
Gdy wyszli, jej rana właśnie kończyła się zasklepiać. Uczniowie weszli do autokaru i wkrótce ruszyli w stronę szkoły.

- Hayashi-chan, czy wszystko w porządku? - zapytała Tsuyu, uważnie jej to przyglądając.

- Tak mi się... wydaje. - odparła Kimiko.

- Mówisz tak trochę dziwnie... - dodał Kirishima. - Jest jakiś powód?

- Powód...? - zastanowiła się, jakby próbowała zrozumieć to słowo. - Tak. Ja... - znów się zawahała. - Nadużyłam swojego... Daru. Mam wtedy... Kłopoty z... mową. - mówiła powoli i niepewnie. - Mam problem ze... znajdowaniem słów. I tak jakby... Mój mózg się... zacina.

Starała się to jakoś wytłumaczyć. Kiedy za długo przebywała w formie potwora działo się właśnie to. Czyli problemy z mową, a nawet myśleniem. Jakby wszystko zajmowało jej więcej czasu. Nad każdym zdaniem musiała się zastanowić, a czasem nie potrafiła zrozumieć, co mówią inni. Jakby jej mózg był zbyt zmęczony i teraz odpoczywał od Furii.

- Zamknij się już po prostu. - burknął Bakugou. - Brzmisz jak idiotka.

Kimiko pokiwała głową. Dopiero po chwili dotarło do niej znaczenie tych słów i obelga. Ale nie zareagowała na nią. Wiedziała, że nie ma sensu. Tylko niepotrzebnie by się wysilała i pewnie by ośmieszyła. Więc milczała już do końca drogi do szkoły, powoli odzyskując trzeźwość myślenia.

~*~

Bakugou aż się skrzywił na widok matki Kimiko, drążącej nad nią jak nad jajkiem. Jakim cudem ta dziewucha to znosiła? Chociaż, teraz na pewno nie robiło jej to wielkiej różnicy, gdy była w tym stanie. Może to nawet lepiej, przynajmniej nie ma ryzyka, że nie zostanie przypilnowana.

- Jesteś kolegą mojej córki? - zapytał go nagle pan Hayashi.

Bakugou prychnął jedynie w odpowiedzi i wbił wzrok w swoje buty.

- Po prostu się znamy. - burknął.

- Ale to ty ją wtedy obudziłeś? - drążył temat tata Kimiko.

- Sama się obudziła. - Katsuki już się odwrócił i miał odejść w swoją stronę.

Pan Hayashi jednak złapał go jeszcze za ramię. Bakugou spojrzał na niego z uniesioną brwią. Mężczyzna się uśmiechnął.

- Dziękuję. - powiedział. - Doceniam to. I ona też. - skinął w kierunku Kimiko.

Bakugou ponownie prychnął i odszedł w swoją stronę. Ciekawe, co sama Kimiko o tym wszystkim myślała. Bo wyglada to tak, jakby jej mama bała się o nią i... bała się jej. Jednocześnie. Jej ojciec tak się nie zachowywał. Ciekawe, czy sama Kimiko o tym wiedziała. Znając ją, pewnie tak. Była dość inteligentna, by to zrozumieć. I na pewno miała silną więź z rodzicami. W końcu sama wspominała kiedyś, że to oni zadbali, by poszła na nauki panowania nad swoim Darem. I mówiła, że bardzo ją wspierali. Ale nie powiedziała słowa o tym, jak jest teraz. To dało Bakugou do myślenia. Czy powinien się tym zainteresować?
Pokręcił głową. Może kiedy indziej. W końcu, jaką ma pewność, że jutro nie znajdzie sobie już kogoś innego do męczenia...?

Furia - Bakugou Katsuki x OCWhere stories live. Discover now