Rozdział 42

1.6K 143 47
                                    

- No dalej. - mamrotała pod nosem Kimiko. - No dzwoń.

Wpatrywała się intensywnie w telefon, jakby siłą umysłu potrafiła przywołać jakieś zadanie. Bakugou zerknął na nią znad czytanego magazynu.

- Twój Dar nie przywołuje wezwań. - przypomniał jej.

- Przecież wiem! - nie oderwała wzroku od telefonu. - Ale jestem pewna, że za chwilę ktoś zadzwoni. Wszyscy są już w terenie oprócz naszej dwójki.

To była prawda. Nastąpił moment, w którym zdarzyło się wiele zadań w tym samym czasie. A teraz nagle cisza. Kimiko była w terenie dzisiaj tylko raz i to na krótko. Za mało, jak na nią.
Bakugou odłożył magazyn na bok. Zbliżył się do Hayashi i dotknął jej ucha. Dziewczyna spojrzała na niego, nieco zaskoczona.

- Co tak na mnie patrzysz? - burknął Katsuki. - Przecież i tak nikogo tu nie ma. - uśmiechnął się łobuzersko. - No właśnie. - przysunął się bliżej. - Nikogo tu nie ma.

- Bakugou? - posłała mu pytające spojrzenie. - Co ty robisz?

Katsuki nie odpowiedział. Jedynie położył jedną dłoń na jej udzie, a drugą odgarnął kosmyk szarych włosów z jej twarzy. Kimiko aż wstrzymała oddech. Przeszedł ją przyjemny dreszcz. Powinna się odsunąć. Powinna coś powiedzieć albo jakoś zareagować. Ale coś ją przytrzymało. I nie ruszyła się ani o milimetr.

- Dlaczego się nie odsuniesz? - zapytał Bakugou, patrząc jej w oczy.

- Nie wiem. - odparła cicho.

Może tego właśnie chciała. Może to było zgodne z jej pragnieniami. Ale tak naprawdę... Kimiko nie wiedziała. Było jej ciężko teraz myśleć, gdy patrzyła w czerwone oczy Bakugou. Na jego twarzy zagrał lubieżny uśmieszek.

- To co teraz? - przybliżył się tak, że prawie stykali się nosami.

- Nie... Nie wiem... - wydukała Kimiko, czując jak się czerwieni.

I wtedy zadzwonił telefon. Hayashi po omacku sięgnęła po słuchawkę. Nie oderwała spojrzenia od oczu Bakugou.

- Halo? - powiedziała do osoby po drugiej stronie.

- Pomocy! - usłyszała wystraszony kobiecy głos. - Napadli nas! Pomocy!

Kimiko zmarszczyła brwi. Widząc to, Bakugou się odsunął, z niejakim zawodem. Patrzył, jak Kimiko chwilę jeszcze rozmawia, pytając o ulicę. Potem dziewczyna się rozłączyła i ruszyła w kierunku drzwi. Nawet się nie pożegnała. Bakugou ciężko westchnął. Przynajmniej teraz wiedział, że może działać dalej. Bo Kimiko się nie odsunie.

~*~

Furia rozlała się na całe jej ciało. Zobaczyła wyraźnie trójkę mężczyzn z pałkami, którzy tłukli jakiegoś człowieka. Wczepiła się pazurami w ścianę budynku i zaczęła bezszelestnie schodzić niżej. Napędzi im stracha. Zasłużyli sobie.

Trójka oprawców nawet nie zwróciła uwagi na dziwny, ciemny kształt, który prześlizgnął się za ich plecami. Śmiali się i tłukli bezbronnego mężczyznę, który starał się obronić żonę.
Nagle usłyszeli cichy, krótki pisk. Wszyscy się obrócili. Spojrzeli w miejsce, gdzie była kobieta. A raczej powinna być. Bo teraz nie było po niej ani śladu.

- Ej, suko! - zawołał jeden z nich. - Gdzieś się schowała?

Cała trójka podeszła bliżej miejsca, gdzie przed chwilą była ich następna ofiara. Usłyszeli jakieś tąpnięcie zza ich pleców. Gwałtownie się obrócili. Mężczyzna, którego bili zniknął. Została tylko plama krwi, którą pluł gdy go tłukli.

Furia - Bakugou Katsuki x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz