Rozdział 9

1.9K 154 46
                                    

Uczniowie wystartowali. Nie wszyscy. Na przykład, Hayashi w porę dostrzegła, że Todoroki się nie ruszył i domyśliła się, że ma jakiś plan. Dlatego też poczekała chwilę i, tak jak przewidziała, Todoroki zamroził tłoczących się w przejściu uczniów. Sam pobiegł, zostawiajac za sobą lodową ślizgawkę. Kimiko ruszyła za nim, likwidując kły i skupiając siłę emocji w stopach. Szybko zdjęła buty i ostre pazury wykształciły się zamiast palców, a skóra zrobiła się szara i twarda. Skoczyła w kierunku przejścia. Skacząc po głowach zamrożonych uczestników Festiwalu, udało jej się przedostać na dalszą trasę. Twarde stopy zakończone pazurami ułatwiały jej przemieszczanie się po lodzie, zapewniając dobrą przyczepność i nie musiała się z tym trudzić tak jak inni.

- Z drogi, mutancie! - usłyszała znajomy głos.

- Hej, Bakugou. - spojrzała za siebie i blondyn, wspomagając się wybuchami, szybko ją wyprzedził. - Pa, Bakugou. - przewróciła rozbawiona oczami.

Nagle się zatrzymała. Bo oto nastąpiła pierwsza przeszkoda. Hayashi od razu rozpoznała roboty z egzaminu wstępnego. Todoroki poradził sobie błyskawicznie, zamrażając jednego z nich. Jednak robot zaraz zaczął się przewracać i Hayashi musiała się cofnąć. Zaraz kolejny robot ruszył na nią. Skoczyła w jego kierunku i rozorała mu korpus pazurami. Kolejnego sprawnie ominęła i już była po drugiej stronie.
Wielu uczniów ją wyprzedzało dzięki swoim Darom. Na przykład, mogła przysiąc, że Iida minął ją już co najmniej trzy razy. A może to ona minęła jego? A może jedno i drugie?

Ale oto dotarła do kolejnej przeszkody. Mieli się przedostać nad przepaścią. Hayashi przyjrzała się terenowi. Usłyszała wybuchy. Bakugou przelatywał nad przepaścią. Spojrzał na Kimiko i uśmiechnął się złośliwie.

- Do zobaczenia na mecie, mutancie! - krzyknął.

Kimiko westchnęła i pokręciła z uśmiechem głową. Ależ on był czasem irytujący. Zaraz znów wróciła do przeszkody. Jak może się szybko przedostać na drugą stronę...?
O, już wiem! pomyślała.
Wykorzystała swoje emocje. Strach i obawa dołączyły do presji i stresu. Dziewczyna poczuła, jak smukły ogon wychodzi, wydłużając jej kość ogonową. Skóra na rękach poszarzała aż po łokcie, a na nogach do kolan. Kimiko opadła na cztery kończyny i przygotowała do biegu. Wystartowała i biegnąc na lekko wydłużonych i silniejszych kończynach, zaczęła się zbliżać do przepaści. Będąc na krawędzi, spięła się i... Skoczyła! Wykonała długi, piękny skok i wylądowała na sąsiedniej półce skalnej. Wykonała jeszcze kilka skoków i pokonała kolejną przeszkodę.

Jak na razie dobrze mi idzie. Tylko teraz tego nie zepsuj, Kimiko! myślała.
W końcu dotarła do ostatniej przeszkody. Stłumiła westchnięcie gdy zobaczyła pole minowe. Jej Dar za bardzo się tu nie przyda. Wzięła głęboki oddech, by się uspokoić. Schowała pazury i jedynym, co zostawiła, były szare stopy z pazurami i ogon. Ruszyła ostrożnie, omijając miny.

- Patrz, ona wyglada jak elf! - usłyszała jakiś głos.

Do czasu, aż się nie przemienię, pomyślała i westchnęła.
Tak, każdy, kto nie znał jej Daru zwracał uwagę na jej uszy i twierdził, że wygląda jak elf. I najgorsze, że od razu zakładali, że jej Dar jest łagodny, miły i przyjemny, jak kontrola wody czy rozmowa z roślinami. Ileż to razy obserwowała zaskoczenie na twarzach, gdy opisywała swój Dar (a co dopiero, gdy go pokazywała!).
Stawiała spokojne, płynne kroki, wciąż utrzymując równowagę dzięki ogonowi, który znacznie ułatwiał sprawę. Wiedziała, że tutaj wiele osób ją wyprzedzi, ale chciała jedynie ukończyć wyścig. Wystarczy jej to, że część swoich umiejętności już zaprezentowała. Jednak nie poddawała się, licząc, że uda jej się przejść do następnej rundy. Chciała pokazać wszystkim, a szczególnie swoim rodzicom, że mimo trudności w panowaniu nad Darem, wcale nie jest to niemożliwe.

Dobrze wiedziała, że pierwsza trójka już dotarła do mety, kiedy ona ledwo wyszła z pola minowego. Zobaczyła jednak Yaoyorozu, która wyglądała na okrutnie zmęczoną. Zaskoczyło ją to, bo Momo była osobą wysportowaną i dostała się do szkoły dzięki rekomendacji. Podeszła do niej.

- Yaoyorozu, czy wszystko w porządku? - zapytała.

- Hayashi-san! - Momo żywo zamachała rękami. - Uważaj na...!

Nie zdążyła dokończyć, gdy coś przyczepiło się do ogona Kimiko. Nagły strach tak ją zaskoczył, że pazury i kły natychmiast błysnęły, a z jej gardła wydobył się ryk jej potwornej postaci. Opadła na cztery łapy i wystrzeliła w kierunku mety, licząc, że podczas szaleńczego biegu to coś, co siadło na jej ogonie, spadnie.
Zwolniła dopiero, gdy dobiegła na pole stadionu. Zdyszana, wciąż drżąc z nagłego zaskoczenia, oparła dłonie na kolanach i pochyliła się.

- Co tak wolno? - usłyszała znajomy głos. - Ruszasz się jak mucha w smole!

- Bakugou... - spojrzała na niego, ledwo utrzymując swój spokojny wyraz twarzy. - Nie, żeby mnie to nie obchodziło, ale teraz... Coś mi wisi na ogonie...

Słysząc piskliwy ton jej głosu, Katsuki uniósł brew, a potem spojrzał za nią. Zdębiał, gdy zobaczył...

- Upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu! - krzyknął Mineta, przyczepiony do nasady ogona i pleców Hayashi. - Jestem geniuszem!

Bakugou drgnęła powieka, a potem nastąpił jeden wielki wybuch, któremu akompaniował wrzask blondyna:

- ZDYCHAJ!

~*~

- Będziesz w mojej drużynie. - Bakugou spojrzał na Kimiko bez przyjaznej nuty na twarzy.

- Ja? - Hayashi obróciła się w jego stronę i uniosła dłonie. - Ale...

- Taki mutant jak ty będzie przydatny. - mówił dalej Katsuki.

- Ale, Bakugou...

- Będziesz dobrze wspomagać gównowłosego i przy okazji przynajmniej znam twoje umiejętności.

- Zaczekaj chwilkę...

- No i tylko w mojej drużynie uda ci się coś osiągnąć. Więc postanowione. - wbił w nią wściekłe spojrzenie.

Hayashi patrzyła na niego z niemałym zaskoczeniem. Nie oszukujmy się, fakt, że Bakugou chciał kogoś w swojej drużynie, był wielce zaskakujący i prawie niemożliwy.
Zaraz dziewczyna jednak uśmiechnęła się spokojnie i odpowiedziała:

- Ale, Bakugou... Ja już jestem w innej drużynie. - wskazała kciukiem na Monomę i jego kolegów.

Bakugou chwilę na nią patrzył, a potem zacisnął zęby i warknął:

- Jaja sobie robisz?

- Bakugou, posłuchaj. - westchnęła Kimiko. - Na pewno dobrze by nam się współpracowało, ale nie chcę być z tobą w drużynie tylko po to, by mieć pewność, że przejdę dalej. Chcę z tobą rywalizować, bo jesteś bardzo skomplikowanym i silnym przeciwnikiem. - uśmiechnęła się do niego. - Więc daj mi szansę cię pokonać.

Katsuki zamilkł. Hayashi zrozumiała, że jemu też zależało na tym, by się z nią zmierzyć. A jeśli przeszliby do następnej rundy, ta szansa by wzrosła, bo mogliby się zmierzyć w jednej z serii pojedynków.
Teraz jedynie prychnął i odwrócił się.

- Jak chcesz. - rzucił na odchodne.

Kimiko odetchnęła z ulgą. Wiedziała, że to był jego sposób na powiedzenie: „rozumiem". I bardzo ją to ucieszyło. Nie chciała być od niego zależna, nie mówiąc już o tym, że współpraca z tym narcyzem była niezmiernie trudna.
Podeszła do Monomy.

- Więc, jakie będzie nasze ustawienie? - zapytała.

- Początkowo to Tsuburaba miał być na przodzie. - powiedział Monoma swoim tradycyjnym, lekko denerwującym tonem. - Ale ciekawi mnie, czy ty nie nadałabyś się lepiej.

Hayashi uśmiechnęła się. Już ona im pokaże, jak być koniem. Bo nie znajdą drugiego takiego niezawodnego rumaka wśród innych uczniów.

- Myślę, że dam sobie z tym radę. - powiedziała. - Mam jeszcze kilka trików. Spójrz.

I zaczęła manipulować transformacją poszczególnych części ciała, by najlepiej dostosować się do swojej roli.

Furia - Bakugou Katsuki x OCWhere stories live. Discover now