Rozdział 38

1.6K 161 76
                                    

Kimiko podlewała skrzydłokwiat. Wróciła niedawno z zadania z Illusionist i teraz miała chwilkę dla siebie. Ale wcale się nie odprężyła, ani nie zrelaksowała. Nie potrafiła.
Wciąż myślała o Bakugou. Sama nie wiedziała, dlaczego. Po prostu kiedy choć na chwilę nie miała zajętej głowy, jej myśli od razu kierowały się ku jego osoby. Westchnęła ciężko. Nie miała pojęcia, co się z nią dzieje. Bakugou też ostatnio dziwnie się zachowywał. Jakby starał się być mniej opryskliwy w stosunku do niej. I wydawało się, jakby wciąż nad czymś myślał. Może chodziło o tę tajemniczą dziewczynę? Kimiko poczuła ukłucie w sercu. Zaraz przegoniła te myśli. Nie powinna się tym interesować. W końcu, to nie jej sprawa, w kim się zakochał Bakugou.

Rozległo się pukanie do drzwi. Kimiko spojrzała w ich stronę. Nie, to nie mógł być Bakugou. Jeszcze nie wrócił chyba z egzaminu...

- Proszę. - zawołała.

Drzwi się otworzyły i weszła... Uraraka. Brunetka uśmiechnęła się do Hayashi, ale w tym uśmiechu był jakiś dziwny smutek, że Kimiko od razu uważniej się jej przyjrzała.

- Hej, Hayashi. - powiedziała Ochaco, zamykając za sobą drzwi.

- Cześć, Uraraka. - Kimiko przechyliła głowę. - Coś się stało? Wyglądasz na smutną.

Uraraka zagryzła wargę. Najwyraźniej nie była pewna, czy chce o tym mówić. Kimiko to rozumiała. Nie jest łatwo mówić o swoich zmartwieniach. Ale Hayashi była gotowa wysłuchać. Odłożyła butelkę z wodą i usiadła po turecku na podłodze. Skinęła na Urarakę, by zrobiła to samo. Dziewczyna usiadła naprzeciwko.

- Możesz mówić. - Kimiko uśmiechnęła się spokojnie. - Słucham.

Ochaco odetchnęła głęboko.

- Wciąż myślę o tym, co się wydarzyło. - powiedziała, spuszczając wzrok na swoje dłonie. - O akcji ratowania Eri. I... Nie mogę przestać myśleć o tym, że mogłam zrobić znacznie więcej. Sir Nighteye nie żyje i czuję się niejako odpowiedzialna. To ja go wynosiłam w ciężkim stanie. I może gdybym była szybsza... Silniejsza... Może on nadal by żył...

Uraraka zacisnęła usta. Kimiko rozumiała. Wiedziała, jak to jest czuć się odpowiedzialnym za czyjąś krzywdę. Położyła rękę na dłoni Uraraki. Dziewczyna podniosła wzrok i Hayashi uśmiechnęła się do niej łagodnie.

- Nie ma powodu, żebyś się obwiniała. - powiedziała. - Wszyscy doskonale wiemy, że zrobiliście wszystko, co mogliście. A ty nie jesteś słaba, Uraraka. Więc nie ma powodu, żebyś nad tym rozpaczała. Najwyraźniej tak musiało być.

- Ale może była szansa...

- Nie powinnaś nad tym gdybać. - powiedziała Kimiko. - Co się stało, to się nie odstanie. Uwierz mi, że wcale nie jesteś słabą osobą i niezrobiona nic złego. Powiem ci nawet więcej. Staniesz się jeszcze silniejsza. A tego właśnie potrzebujesz, by ratować ludzi, prawda? Więc skup się na tym, by jeszcze lepiej pomagać ludziom w przyszłości.

Uraraka w końcu się uśmiechnęła. Kimiko kiwnęła głową. Ochaco miała dobre serce i chciała pomagać. To nie była jej wina, że Sir Nighteye umarł. Do końca starała się mu pomóc. I może dlatego tak ją to gryzło.
Uraraka nagle przytuliła Kimiko. Szarowłosa uśmiechnęła się i poklepała ją po plecach. Ochaco po chwili się odsunęła.

- Dziękuję, Hayashi. - powiedziała.

- Nie ma o czym mówić. - machnęła ręką.

Uraraka odwróciła się do drzwi. Wychodząc, jeszcze raz uśmiechnęła się do Kimiko.
Hayashi podniosła się z podłogi i usiadła na łóżku. Po chwili rozległo się znów pukanie do drzwi. Dwukrotne. I tym razem Kimiko była pewna, że to Bakugou.

Furia - Bakugou Katsuki x OCWhere stories live. Discover now