Rozdział 33

1.7K 156 37
                                    

Kimiko zrobiła jeszcze jeden podskok i rozstawiła lekko nogi. Mirio już się przygotował i teraz stał wyprostowany, z uśmiechem patrząc na klasę A. Hayashi nie była pewna, czego się spodziewać. To przecież był ktoś z Wielkiej Trójki. Poza tym, gdyby nie był pewny swojej szansy na wygraną, to wcale by nie zaproponował tej walki.
Kimiko odetchnęła głęboko i sięgnęła do Furii. Obudziła ją i poczuła, jak zmienia się w potwora. Zawarczała cicho, jakby chciała ostrzec Mirio, by ich nie lekceważył. Ten uniósł nieco brwi, jakby przemiana Kimiko zrobiła na nim wrażenie.

- Wow, ale dzisiejsi pierwszoklasiści mają super Dary! - powiedział z uśmiechem.

Kimiko nie odpowiedziała. Jedynie bardziej mu się przyjrzała. Jaki on mógł mieć Dar? Jak wylądował w trójce najlepszych uczniów U.A? Hayashi westchnęła w myślach. Dla niej wynik tej bitwy był przesądzony. Było zbyt wiele niewiadomych, by wygrali. Poza tym, mierzyli się z kimś o dwa lata starszym, z większym doświadczeniem.
Midoriya skoczył w stronę Mirio. I wtedy... Kimiko odwróciła wzrok, a Jiro zasłoniła z piskiem oczy.

Jego... Ubrania... pomyślała z zażenowaniem Hayashi.
Ubrania Mirio po prostu z niego spadły. Ale przynajmniej teraz Kimiko zaczęła rozumieć, jaki on ma Dar. Czyżby mógł przenikać przez rzeczy?
Midoriya od razu wykorzystał to, że Mirio zaczął znów się ubierać i... Nie trafił. To znaczy, trafił, ale jego noga przeniknęła przez głowę Mirio. Kimiko utkwiła w blondynie zaskoczone spojrzenie. Taki Dar był bardzo przydatny, gdy trzeba było uniknąć ataku przeciwnika. Mina, Sero i Aoyama od razu zaatakowali, gdy tylko Mirio się obrócił. Kimiko jednak się rozejrzała. Nie ma mowy, by Mirio cały czas stał w tym samym miejscu. W końcu miał ich pokonać. Więc gdzie jest? Gdzie może być?
Hayashi poruszyła jelenimi uszami. Z tyłu. Obróciła się. Mirio z uśmiechem właśnie zaszedł ich grupę od tyłu. Dostrzegł, że dziewczyna zauważyła go pierwsza, a jego uśmiech się poszerzył. No proszę, ci pierwszoklasiści są pełni niespodzianek!

Kimiko momentalnie skoczyła w jego kierunku i zamachnęła się pazurami. Jej dłoń przeniknęła przez ciało chłopaka, a Mirio od razu zaatakował ją, celując pięścią w brzuch. Ale Hayashi reagowała w tej postaci szybciej i w ostatniej chwili ręką przytrzymała jego pięść. Z jej gardła wydobył się warkot, bo nie spodziewała się takiej siły z jego strony.

- O! - Mirio się roześmiał. - Nieźle!

Zaraz jednak drugą ręką chwycił ją za kark, przerzucił i... Oberwała w brzuch. Poczuła, jakby wnętrzności podeszły jej do gardła. Mirio użył nieco więcej siły niż wcześniej. Jak? Z czego wynikała jego siła?
Kimiko upadła, brzuch zaczął parować. Wszystko wydarzyło się zbyt szybko, by mogła ponownie zablokować cios. Nie spodziewała się tego. Ale Mirio najwyraźniej tak. Zaraz Kimiko naszło pytanie: Czego on się nie spodziewał?
Leżąc i trzymając się za brzuch, Kimiko spojrzała na niego. Bez większego wysiłku obezwładnił już większość klasy. Jak...?

Parowanie w końcu ustało. Hayashi jednak dalej czuła lekkie mdłości. Podniosła się na drżących łapach i podniosła spojrzenie na Mirio, który już zajął się całą klasą. On również na nią spojrzał. Uśmiechnął się i pochylił, gotowy do ataku.

- Muszę przyznać. - powiedział. - Że jesteś niesamowita.

Kimiko cicho stęknęła swoim zdeformowanym głosem. Wciąż czuła jakby jej żołądek fikał koziołki. Wzięła głęboki oddech. Co zrobiłby na jej miejscu Bakugou? Sama nie wiedziała, czemu o tym pomyślała. Zresztą, dlaczego miałaby brać przykład z niego? Znając go, zerwałby się z dzikim okrzykiem „Giń!" w kierunku Mirio. A potem padłby od jednego ciosu.
Kimiko od razu odrzuciła tę opcję. Tak nie zrobi. Musi się bardziej skupić. Mirio ruszył w jej stronę i nagle wniknął w ziemię. Hayashi musiała myśleć szybko. Pojawi się za nią. Obróciła się i zablokowała pierwszy cios. Zauważyła, że teraz Mirio używał mniej siły, jakby ją sprawdzał. Zaatakowała pazurami, ale jej ręka znów przeniknęła przez jego ciało. Wtedy Kimiko wycelowała nogą w jego brzuch. W końcu! Nie przeniknęła. Wylądowała tam, gdzie chciała. Mirio się uśmiechnął. I wtedy Hayashi zdała sobie sprawę, że pozwolił jej to zrobić. Bo chciał sprawdzić jej siłę. Ta krótka myśl wystarczyła, by na chwilę się zdekoncentrowała. Mirio wymierzył jej cios w brzuch. Kimiko chciała jeszcze go zablokować, ale jego ręka przeniknęła przez jej dłoń i dziewczyna oberwała. Upadła, teraz zmagając się z dwukrotnie tak silnym bólem brzucha, jak wcześniej.

- Wow, nieźle. - powiedział Mirio. - A to dopiero pierwsza klasa!

Kimiko zmieniła się w człowieka i wymamrotała coś niezrozumiałego. Brzuch znów parował, a ona nie miała już siły się podnieść. Musiała przyznać, że to był ból nawet gorszy niż podczas okresu. A myślała, że to niemożliwe...

~*~

- Bakugou? - Kimiko weszła bez pukania do jego pokoju.

- Puka się. - warknął blondyn. - To nie supermarket.

- Kiedy ja tu po budyń przyszłam. - uśmiechnęła się spokojnie. - Jesteś moim osobistym supermarketem.

- Co?! - chłopak zerwał się z łóżka. - Odszczekaj to!

- Jak mi dasz budyń. - założyła ręce na piersi.

- Tylko wtedy, jak powiesz mi, co się działo w szkole!

- O nie, tak się nie bawimy! - roześmiała się Kimiko. - Ale mogę ci powiedzieć, że...

- Że? - niecierpliwił się Katsuki.

- Możesz żałować, że z nami ciebie nie było. - Kimiko uśmiechnęła się nieco złośliwie.

- Zabiję cię!

Bakugou skoczył w jej stronę, a Hayashi uniknęła wybuchu, chichocząc przy tym i zaglądając przy okazji na jedną z półek w pokoju. Ale torebki z budyniem tam nie było.

- Wracaj tu! - wrzasnął Katsuki.

- Gdzie jest budyń? - zawołała w odpowiedzi.

Rozpoczęła się wielka gonitwa połączona z poszukiwaniem budyniu. Bakugou, wrzeszcząc i klnąc, co chwila strzelał wybuchami, a Kimiko unikała ataków, skacząc po całym pokoju w poszukiwaniu upragnionej torebki. Ale torebki żadnej nie znalazła. Zrobiła kolejny unik i zajrzała na wysoką półkę w kącie pokoju Bakugou. Nagle blondyn skoczył w jej stronę, chwycił ją i w końcu powalił na ziemię. Kimiko uniosła dłonie w obronnym geście, a Katsuki ścisnął palcami jej policzki.

- Teraz cię mam. - wydyszał, nieco zmęczony.

- No masz. - odparła ze ściśniętymi policzkami. - I co teraz?

Bakugou na chwilę się zawiesił. Patrzył po prostu w te jej ciemnoniebieskie oczy. Miał zupełną pustkę w głowie, nie wiedział, co ma zrobić. Przed chwilą chciał przecież dać jej nauczkę, a teraz? Teraz... Nie wiedział.
Pochylił się nad wciąż unieruchomioną Kimiko. Dziewczyna wciąż nie okazywała strachu. Nie bała się go. Nie wiedziała, o czym teraz myślał, gdy jego twarz była coraz bliżej. A Bakugou myślał o tym, jak miękkie byłyby jej usta, gdyby...

Odsunął się i wstał. Kimiko, nieco zmieszana, również się podniosła. Co się właśnie stało? Albo co miało się stać?
Bakugou podszedł do biurka i wyjął z jednej z szuflad torebkę z budyniem. No tak, tam Kimiko jeszcze nie zajrzała. Katsuki odwrócił się do niej i cisnął w nią torebką. Hayashi oberwała budyniem w twarz.

- Niezły refleks. - prychnął Katsuki.

Kimiko nadęła policzki i potrząsnęła torebką.

- Przynajmniej swoje ugrałam. - uśmiechnęła się nieco zgryźliwie. - Czego nie można powiedzieć o tobie.

- Spadaj już. Jutro wracam i wszystko ponadrabiam. - Bakugou uśmiechnął się pewny siebie.

Kimiko zaśmiała się i wyszła z pokoju, dzierżąc w dłoni torebkę z budyniem. Katsuki odetchnął głęboko. Chyba się nie zorientowała. Dziękował za to bogom. Poczuł, jak robi mu się gorąco. Cholera, cholera, cholera. Przecież powiedział sobie, że to niemożliwe.
Spojrzał w kierunku drzwi, za którymi zniknęła Hayashi. Jak długo? Jak długo tak naprawdę kochał się w Kimiko? I co on ma teraz zrobić?

Furia - Bakugou Katsuki x OCWhere stories live. Discover now