Rozdział 11

1.8K 161 22
                                    

Nadszedł czas. Hayashi wyszła na boisko. Na środku znajdowało się betonowe pole, gdzie mieli się mierzyć uczestnicy trzeciej konkurencji. A teraz miała tu walczyć ona i Tetsutetsu. Tak zostało ustalone. Kimiko zdążyła się już uspokoić, ale teraz na nowo poczuła obawę i stres. Tyle ludzi na nią patrzyło, a jej przeciwnik miał dość dobry Dar. Kimiko już wiedziała, że będzie miała z nim problem. Musiałaby jakoś przebić się przez jego metal, a wtedy, z Kirishimą, miała szczęście. Eijiro cały się wtedy nie utwardził. Testutetsu zawsze utwardzał się w całości. Czy zdoła go przebić?

Stanęła na jednym końcu pola. Na drugim stał Tetsutetsu. Hayashi wykształciła pazury, czując narastający niepokój i stres. Midnight stanęła na swoim miejscu.

- Myślę, że znacie zasady. - powiedziała. - Wygrywa ten, który wypchnie przeciwnika za linię, bądź go obezwładni.

Oboje skinęli głowami. Hayashi pomyślała, że fajnie by było, gdyby jej rodzice teraz na nią patrzyli. Ma szansę pokazać im, jak poprawiła się jej kontrola nad Furią

- Dobrze. - Midnight uniosła dłoń. - Zatem... Zaczynamy!

Tetsutetsu utwardził swoje ciało i ruszył w kierunku Hayashi. Dziewczyna ugięła kolana i przygotowała się do zablokowania ciosu. Chciała sprawdzić jego siłę. Wiedzieć, z czym ma do czynienia.
Tetsutetsu zamachnął się i uderzył metalową pięścią. Kimiko zasłoniła twarz dłońmi. Siła ciosu nieco ją odsunęła, ale nie na tyle, by wypchnąć ją poza linię. Jednak dla lepszej przyczepności wykształciła pazury na stopach. Bolało. Dłonie zaczęły zaraz parować, uśmierzając szybko ból.

- Potrafisz się regenerować? - zapytał zaskoczony Tetsutetsu.

Kimiko nie odpowiedziała. Starała się opanować jej wewnętrzny czujnik niebezpieczeństwa, który właśnie mówił jej, że trzeba walczyć o przetrwanie. Zmrużyła oczy i stanęła pewniej na nogach. W ustach wyczuła kły. W jednym momencie skoczyła w kierunku swojego przeciwnika i zamachnęła się pazurami. Rozległ się niemiły dźwięk chrobotania o metal. Na ramieniu Tetsutetsu, którym się zasłonił, powstały rysy. Kimiko znów zaatakowała. Działała szybko, by jej przeciwnik nie miał szansy jej zadać ciosu. Jego ramiona, pokryte metalem, miały już pełno rys, ale Hayashi wciąż się nie przebiła. Nagle Tetsutetsu się zamachnął. Hayashi nie zdążyła się uchylić i oberwała w skroń. Zatoczyła się i cofnęła. Para zaczęła się unosić. Jednocześnie z jej głowy wyrosło jelenie poroże. W samą porę, bo Tetsutetsu już do niej biegł. Więc Hayashi pochyliła się i nakierowała nogi na brzuch przeciwnika. Rozległ się głuchy brzęk. Tetsutetsu odskoczył, jego koszulka była rozerwana w miejscu, gdzie Kimiko nakierowała poroże. Jej oczy błysnęły czerwienią.
Ruszyli na siebie nawzajem. Każdy z nich zadawał cios za ciosem, potem blokował ataki przeciwnika, starając się zwalić go z nóg lub wypchnąć za linię. Hayashi podcięła nogi Tetsutetsu. Skoczyła, by uniemożliwić mu wstanie, ale chłopak, gdy była tuż przy nim, chwycił ją za jeden z rogów, stopę podłożył pod jej brzuch i gwałtownym, zdecydowanym ruchem przerzucił ją za siebie.

Rozległ się trzask.

Kimiko wylądowała na nogach i powoli obróciła się do Tetsutetsu. Zadrżała. Krew nagle zaczęła spływać po jej twarzy.
Nie... pomyślała. O nie, o nie...
Spojrzała na Tetsutetsu, a potem jej dłoń powędrowała na jej głowę. Róg. Je róg był złamany. Tetsutetsu trzymał sporą jego część w ręce. Para unosiła się z niektórych partii ciała Hayashi, w tym ze złamanej części poroża. Krew jednak dalej płynęła. Kimiko zrobiła krok w tył i spuściła głowę.

- Poddaję się. - powiedziała.

- Co? - Tetsutetsu spojrzał na róg w swojej dłoni i upuścił go na ziemię.

Kawałek poroża zmienił się w popiół. Kimiko zwróciła wzrok ku Tetsutetsu. Oczy znów miała ciemnoniebieskie, schowała pazury i kły. Jedynie rogi zostały. Musiały się zregenerować, by zniknąć.

- Złamałeś moje poroże. - powiedziała z krzywym uśmiechem. - Moją największą dumę. Dlatego... Poddaję się. Nie chcę dzisiaj stracić jeszcze drugiego...

- Och... - Tetsutetsu złapał się za kark. - Ja... Przepraszam.

- Nie o to chodzi. - machnęła ręką. - Wygrałeś. Więc się ciesz. Moje rogi się zregenerują. A poza tym, zaprezentowałam już wszystko, co chciałam. - podeszła do niego i wyciągnęła rękę w jego stronę. - Gratulacje.

Chłopak uścisnął jej dłoń, nieco jeszcze zszokowany, a Kimiko zeszła z boiska. Przeszła długim korytarzem aż do automatu. Kupiła sobie napój i oparła się o ścianę. Teraz parowało jeszcze tylko jej poroże. Otworzyła puszkę i zaczęła pić.

- Idiotka. - usłyszała.

Podskoczyła, a puszka omal nie wypadła jej z rąk. Spojrzała na Bakugou.

- Co? - wydusiła.

- Mówię, że jesteś głupia. - powiedział.

- Nie rozumiesz. - pokręciła głową. - W moim ciele to właśnie poroże stanowi moją największą dumę. Jest piękne i szlachetne. Kiedy je tracę, to moja osobista porażka. Więc oddaję to zwycięstwo Tetsutetsu. Zasłużył na to.

- To nie dlatego się poddałaś. - Katsuki włożył ręce do kieszeni.

Kimiko uniosła brew.

- Nie tylko dlatego. - ciągnął chłopak. - Kiedy je złamał, zdenerwowałaś się. Gdyby to była prawdziwa walka, na pewno byś wpadła w Furię. Więc postanowiłaś się wycofać, by się nie przemienić. Prawda?

Hayashi milczała. Zauważył to? Myślała, że nie dała po sobie poznać, że w środku się zagotowała. Złamanie poroża bezcześciło jej ciało, jej dumę. Była w stanie za to skrzywdzić. Może nawet zabić. Wolała tego nie sprawdzać. Wiedziała, że jeśli się nie wycofa, zmieni się w potwora i nie skończy się to dobrze. Więc się poddała.
Kimiko spuściła głowę.

- To prawda. - uśmiechnęła się spokojnie. - Jestem aż tak łatwa do odczytania?

- Przynajmniej dla mnie. - Katsuki usiadł na ławce przy automacie. - Ale reszta się nie domyśliła.

- To dobrze. - pokiwała głową, a potem coś sobie przypomniała: - Pamiętasz, kiedy po ataku złoczyńców wytrącałeś mnie z Furii?

- Za kogo ty mnie masz? - prychnął.

- Chciałam cię o coś zapytać, ale wyleciało mi z głowy... Nazwałeś mnie wtedy paskudą i brzydulą. - spojrzała na niego wnikliwie. - Czy ja naprawdę jestem taka brzydka?

Katsuki uniósł brew, a potem oparła się plecami o ścianę i założył ręce na piersi.

- Byłaś dwumetrowym, śliniącym się stworem. Niby jak miałem się do ciebie odezwać? „Panno Uroczy Fiołek"? - prychnął.

Kimiko się roześmiała. Miał rację. W tamtej formie wygląda naprawdę brzydko. A jego wyzwiska przynajmniej wytrąciły ją z Furii.

- Masz rację. - powiedziała. - Przynajmniej teraz wiemy, że potrafisz mnie obudzić.

Bakugou jedynie prychnął. Nie chciał przecież, by Hayashi zobaczyła, że te słowa sprawiły mu satysfakcję i... przyjemność.

Furia - Bakugou Katsuki x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz