Rozdział 24

1.7K 149 30
                                    

Kimiko powoli otworzyła oczy. Jedyne, co widziała, to para, która najwyraźniej unosiła się z jej głowy. To znaczy, że... Spojrzała przed siebie. Tak, regeneracja wciąż jeszcze trwała. Wyraźnie widziała czubek swojej wilczej czaszki. To dlatego czuła się jeszcze taka słaba. Nie miała siły się ruszyć. Udało jej się jedynie ocenić, że leży w jakimś białym pokoju, choć było dość ciemno. Najwyraźniej na zewnątrz był wieczór. Ach, no właśnie. Ile to już minęło od obozu? Skoro się obudziła, to znaczy, że regeneracja głowy już prawie dobiegła końca, a to znaczyło, że musiało minąć kilka godzin, ale nie dni.
Kimiko poczuła, jak zamykają jej się oczy. Była zmęczona, śpiąca. Jedynie jeszcze zdążyła zadać sobie pytanie: „A co z Bakugou?". A potem zasnęła.

~*~

Eraser Head wiedział, że musi się pospieszyć. All Might również był tego świadomy. Nadopiekuńcza matka Kimiko się niecierpliwiła i mieli mało czasu na rozmowę z młodą Hayashi. Lekarze poinformowali ich, że dziewczyna już wróciła do swojej ludzkiej postaci, ale wciąż jeszcze się regeneruje. Jako, że Hayashi stoczyła bitwę ze złoczyńcą sam na sam, mogła coś z niego wydobyć.
Bohaterowie otworzyli drzwi do sali szpitalnej. Kimiko spojrzała na swoich gości i po chwili się uśmiechnęła. Aizawa wiedział, że rozmowa z nią może być troszkę trudna, ponieważ Kimiko długo się regenerowała, a to też prowadziło do skutków nadużycia Daru.

- Witaj, Hayashi. - powiedział.

- Dzień dobry. - skinęła powoli głową.

Chwilę zajęło jej, by zrozumieć, z kim rozmawia i dobrać odpowiednie słowa. Jej umysł działał na spowolnionych obrotach, ciało jeszcze parowało w niektórych miejscach. Bandaże i plastry już jej zdjęto, by oddać rany do jej własnej regeneracji.

- Jak się czujesz, młoda Hayashi? - zapytał All Might.

- Chyba... - zawahała się. - Dobrze. Tak jak można... czuć się... po walce. - mówiła niepewnie, z namysłem. - Najbardziej bolą mnie... nogi.

To była prawda, bo zostały wręcz przedziurawione na wylot. Hayashi wtedy tego nie poczuła, ale teraz niestety nie było opcji, by jej nogi ją nie bolały.

- Pomyśleliśmy, że może mogłabyś nam jakoś pomóc w sprawie porwania Bakugou. - powiedział Aizawa. - Stoczyłaś bitwę ze złoczyńcą, może się czegoś dowiedziałaś?

Kimiko wysiliła swój umysł. Przypomniała sobie, co powiedział złoczyńca. Dlaczego szukają Bakugou...

- Oni chcą go... - chwilę zajęło jej przypomnienie sobie tego słowa: - Zrekrutować.

Bohaterowie spojrzeli po sobie. Kimiko jeszcze dodała:

- Oni chyba myślą... Że byłby dobrym złoczyńcą, bo... jest taki... wybuchowy.

Nie wiedziała, jak ująć inaczej charakter Bakugou. A przynajmniej nie z tym myśleniem, które miała teraz.

- Rozumiem. To pomocne. - skinął głową Aizawa. - Teraz wiemy, jaki konkretnie jest ich cel. Dziękuję, Hayashi.

Dziewczyna zagryzła wargę. Spojrzała na swoje dłonie. One też jeszcze troszkę parowały. Było na nich kilka zadrapań. Musiała przyznać, że nie wyglądała najlepiej. Ale jutro na pewno będzie w pełni zregenerowana. A Bakugou? Kto wie, gdzie on teraz jest. Może go torturują? Albo przesłuchują? A ona wciąż się z nim nie pogodziła...

- Wy... - zawahała się. - Wy go uratujecie... Prawda?

All Might położył jej dłoń na ramieniu.

- Nie martw się, młoda Hayashi! - zawołał ze swoim szerokim uśmiechem. - Młody Bakugou za niedługo znów będzie bezpieczny!

Pokiwała głową. Patrzyła, jak bohaterowie wychodzą z pokoju. Westchnęła głęboko. Wiedziała, że za chwilę do szpitala wparuje jej mama i... No właśnie, Kimiko już bała się nawet myśleć, co powie i zrobi jej matka.
Jak na zawołanie drzwi do sali szpitalnej z hukiem się otworzyły. Kimiko przywołała uśmiech na twarz, ale jej mama nawet tego nie zauważyła. Podbiegła do łóżka i wzięła twarz córki w swoje dłonie.

- Hej, mamo. - Kimiko uśmiechnęła się spokojnie.

Kobieta otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale nagle po prostu się rozpłakała. Pocałowała Kimiko w oba policzki i przytuliła ją.

- Kimiko, córeczko! - płakała. - Tak się cieszę, że żyjesz!

Tata Kimiko stanął za swoją żoną i uśmiechnął się do córki. Poczuł ogromną ulgę, gdy zobaczył swoją Kimiko, która żyła i już się tylko regenerowała. Ale jednocześnie było mu przykro. Bo jego córka jeszcze nie wiedziała, że jej mama chce ją wypisać z U.A.

~*~

- Hayashi? - Kirishima nieśmiało wejrzał do sali szpitalnej.

- Kirishima. - dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie.

- No cześć... - wszedł głębiej. - Co u ciebie?

- Nogi... Regenerują się jeszcze. - odpowiedziała. - Ale jutro powinny już... być w porządku.

- Wiesz... Midoriya chciał z tobą porozmawiać. - Kirishima skinął na Izuku, który wszedł do środka.

- Ze mną? - przekrzywiła głowę.

- Tak, ja... - Midoriya się zawahał. - Kacchan mi powiedział, żebym... To znaczy...

I nagle Izuku zdał sobie z czegoś sprawę. Jeżeli Bakugou tak bardzo zależało an tych przeprosinach... To chyba sam powinien to zrobić. Dlatego teraz odchrząknął i powiedział coś innego:

- Kacchan chciał ci coś powiedzieć. Dlatego szybko go uratujemy, nie martw się. - uśmiechnął się.

Hayashi najpierw się uśmiechnęła, a potem... spoważniała i zmarszczyła brwi.

- Wy? - zapytała. - Wy chcecie... Go uratować? Kirishima... Co wy... robicie?

Eijiro westchnął ciężko. No i tyle z ich tajemnicy...

- Nie mów nikomu. - powiedział. - Chcemy go tylko uratować...

- Ale jak? - zapytała.

- Nie mamy teraz czasu, ale po prostu nam zaufaj. - poprosił.

Kimiko umilkła. Jej myśli wirowały, aż ją bolała głowa. W końcu westchnęła i spojrzała na dwójkę kolegów.

- Ale... uratujecie go? - upewniła się. - I nic wam się nie... stanie?

- Tak. - pokiwali głowami.

- Dobrze. - westchnęła. - W takim razie... Nikomu nie powiem. Ale powiedzcie mi, kiedy wrócicie.

- Jasne. Dzięki, Hayashi. - pokiwał głową Kirishima.

Niedługo potem wyszedł razem z Midoriyą. Hayashi opadła na poduszki. Bakugou chciał jej coś powiedzieć? Cóż, ona też ma mu coś do powiedzenia. Coś, co jest pozornie bardzo prostym słowem: „Przepraszam".

Furia - Bakugou Katsuki x OCWhere stories live. Discover now