Rozdział 26

1.7K 142 41
                                    

Skrzydłokwiat wypuścił pierwsze kwiaty. Hayashi wlała mu wodę do doniczki i przejechała palcami po zielonych liściach rośliny. Potem podeszła do ostatnio kupionego kaktusa, który zajął miejsce na jej biurku. Podlała go już wczoraj, więc dziś nie było potrzeby. Rósł całkiem szybko. Wzięła butelkę i wlała jednak trochę wody do draceny, która stała na niewielkim stojaku, obok jej szafy. Na koniec podeszła jeszcze do doniczki z miętą. Urwała listek i wsadziła sobie do ust. Lubiła to robić, gdy miała jakiś problem, nad którym wciąż myślała.
A teraz miała problem i to całkiem spory.

Rozległ się dzwonek do drzwi. Kimiko spojrzała na swoje paznokcie. Dziś pomalowała je na jasny róż. Lubiła malować paznokcie. Uspokajało ją to, gdy powtarzała rutynowe pociągnięcia pędzelkiem.
Westchnęła i wyszła z pokoju. Dzisiaj jednak nawet malowanie paznokci jej nie uspokoiło. Wciąż się denerwowała. Nauczyciele, to jest profesor Aizawa i All Might, chodzili do uczniów z przeprosinami i prośbą, by kontynuowali naukę w U.A. Ale jej mama... Och, to będzie ciężka rozmowa.

Gdy przyszła do salonu, dwójka bohaterów już siedziała na kanapie, a mama Kimiko kładła herbatę na stole. Ojciec dziewczyny siedział jedynie z ponurą miną na fotelu, jakby również spodziewał się trudności tej rozmowy. Pani Hayashi uśmiechnęła się do córki i przywołała ją gestem dłoni.

- Chodź, Kimiko. - powiedziała. - Usiądź.

Kimiko usiadła na kanapie obok mamy. Posłała Aizawie i All Might'owi krzywy uśmiech, bo zwykły jej nie wyszedł. Nerwowo zacisnęła palce na materiale swojej koszulki.
Eraser Head otworzył usta, by coś powiedzieć, ale przeszkodziła mu matka Kimiko:

- Nie zgadzam się. - powiedziała.

Kimiko zacisnęła usta. Aizawa spojrzał nieco zaskoczony na jej mamę. Kobieta wytrzymała jego spojrzenie i dodała:

- Kimiko nie wróci do U.A.

Aizawa rzucił Kimiko krótkie spojrzenie. Wystarczające, by zobaczyć, że nie zgadza się z decyzją rodzicielki.

- A czy rozmawiała pani o tym z córką? - zapytał.

- Tak i...

- Mam nie chce mnie słuchać. - odezwała się cicho Kimiko.

Pani Hayashi westchnęła i spojrzała na córkę, jakby zmęczona. Było jej przykro, że Kimiko będzie smutna przez jej decyzję. Ale nie wytrzymałaby chyba kolejnego takiego stresu, obawy o życie swojego jedynego dziecka.

- Kimiko, przecież wszystko ci wytłumaczyłam. - powiedziała. - Czego jeszcze nie rozumiesz?

- Niczego nie rozumiem. - odparła spokojnie Hayashi, choć była naprawdę wściekła. - Szkoła zrobiła co w jej mocy, by jakoś nam pomóc, ale nie są cudotwórcami i nie mogli przewidzieć wszystkiego.

Dziewczyna nie chciała zmieniać szkoły. To w U.A czuła się dobrze. Byli tam ludzie, którzy ją traktowali jak swoją, nie wystraszyli się jej Daru i lubili ją taką jaka była. Nie wyobrażała sobie zmiany otoczenia. Tym bardziej, że na pewno nie trafi jej się taka wspaniała klasa...

- Ale jeśli złoczyńcy was zaatakowali, i to dwukrotnie, to znaczy, że tych ataków może być więcej. - matka Kimiko przyłożyła wierzch dłoni do czoła.

- I co? I tak po prostu mam zostawić z tym moich przyjaciół? - Kimiko odetchnęła głęboko. - Mamo, to są jedni z nielicznych, którzy mnie lubią i akceptują mimo mojego Daru.

- Kimiko, przecież nie musisz wcale być bohaterką. - mama najwyraźniej była rozdrażniona tym tematem.

- Ale chcę. I chcę tego dokonać, chodząc do U.A. Co w tym złego?

- Dlaczego? Dlaczego nie możesz żyć jak my? Jak cywile, bez ataków złoczyńców?

- A może ja nie chcę tak żyć? - Kimiko spojrzała błagalnie na matkę. - Chcę zostać bohaterką, zwalczać przestępczość, by cywile mogli spokojnie spać.

- Nie chcę więcej słyszeć o twoim ciężkim stanie, kiedy leżysz w szpitalu, rozumiesz? - kobieta lekko podniosła głos. - Nie zniosę tego!

- Dlaczego nie mogę robić tego, o czym marzę?!

- A dlaczego ty nie możesz być po prostu normalna?! - krzyknęła w końcu mama.

I Kimiko zamilkła. Poczuła, jakby ktoś ją uderzył. Zacisnęła usta, starając się powstrzymać łzy zbierające się w oczach. Sama jej mama wydawała się zaskoczona swoimi słowami i zaraz, zamiast wściekłości, na jej twarzy pojawiły się wyrzuty sumienia. Kobieta westchnęła i objęła córkę.

- Przepraszam, Kimiko. - wyszeptała i pocałowała ją w głowę.

Kimiko tylko wtuliła się w mamę, cicho łkając. Wiedziała, że ona wcale nie chciała tego powiedzieć, ale jednak... Było jej przykro.

- Jesteś normalna, Kimiko. - powiedziała pani Hayashi. - To ja mam tutaj problem. - westchnęła. - Chcę tylko, żebyś była bezpieczna...

- Pani córka wciąż rozwija u nas swój Dar. - odezwał się Aizawa. - Potrafi nawet na krótki czas panować nad swoją Furią.

Pani Hayashi milczała. Ojciec Kimiko jedynie siedział na fotelu, z dłońmi przyłożonymi do ust. Wiedział, że prędzej czy później, dojdzie do czegoś podobnego. Ale może to było potrzebne?

- Kimiko dobrze się u was czuje. - powiedziała w końcu Chie Hayashi. - Więc... Chyba nie powinnam jej tego odbierać. No i... - uśmiechnęła się i spojrzała na córkę. - Powinnam uszanować jej marzenie. - odetchnęła głęboko i spojrzała na Aizawę. - Dobrze, zgadzam się. Moja córka dalej będzie uczęszczała do U.A. Wierzę, że zostanie wspaniałą bohaterką.

Pogłaskała Kimiko po głowie. Dziewczyna odetchnęła. Może i usłyszała dzisiaj coś przykrego. Ale najważniejsze, że jej mama w końcu ją zrozumiała.
Kiedy nauczyciele wyszli z domu państwa Hayashi, Kimiko spojrzała na swoich rodziców i uśmiechnęła się spokojnie.

- To ja pójdę się spakować. - powiedziała i pobiegła do swojego pokoju.

Matka Kimiko westchnęła, ale uśmiechnęła się. Pan Hayashi położył jej dłoń na ramieniu.

- Mamy wspaniałą córkę. - powiedział.

- Tak. - kobieta pokiwała głową. - Wspaniałą bohaterkę.

Jej mąż uśmiechnął się i pocałował ją w policzek.

Furia - Bakugou Katsuki x OCWhere stories live. Discover now