Championships | Kraftboeck (alternative ending )

177 14 6
                                    

Gdy po treningach trener ogłosił kto wystartuje w czwartkowych kwalifikacjach, a tym samym w piątkowym konkursie w Michaelu coś pękło. Droga ze skoczni do hotelu była trudna i cicha, dłużyła się zwłaszcza Michaelowi i Stefanowi, mało kto się odzywał. Oczywiście Stefan od razu dosiadł się do swojego ukochanego, jednak ten miał zamknięte oczy.

- Kochanie... - gdy Michael nie zareagował, przestał go zagadywać. Gdy tylko znaleźli się przy hotelu, Michael zabrał swoje rzeczy i nie czekając na nikogo ruszył w stronę pokoju. Stefan także tam poszedł. Wiedział, że Michi to przeżywał, że był rozczarowany. Gdy wszedł do pokoju, Michaela w nim nie było, był w łazience, więc Stefan rozebrał się z kurtki i butów, wyciągnął telefon i usiadł na łóżku czekając na swojego ukochanego. Michael wyszedł z łazienki po kilkudziesięciu minutach i położył się na łóżku.

- Kochanie, proszę cię, nie bierz tego tak do siebie - powiedział Stefan przytulając się do niego

- A jak? Przecież nie mogę winić trenera, ja zjebałem, skakałem najgorzej dzisiaj, więc to jasne, że mnie nie wybrał - ukrył twarz w zagłębieniu szyi Stefana.

- Każdemu zdarzają się gorsze dni i gorsze skoki - powiedział Stefan głaszcząc go po plecach

- No tak, ale dzięki moim cudownym skokom straciłem szansę nawet na start, walkę. Kurwa, w Planicy czwarte miejsce, teraz jedyny medal to brąz za miksty i brak startu na dużej skoczni

- Powalczysz za dwa lata. Teraz nie wyszło, no trudno. Nie możesz się tak przejmować - Stefanowi było bardzo szkoda swojego ukochanego, który na ważnych imprezach był wysoko, jednak nigdy nie dosięgnął podium indywidualnie.

- Za dwa lata to nie wiem czy jeszcze moja kariera będzie trwała - powiedział Michael, a Stefan odsunął do od siebie

- Czyś ty zdurniał do reszty?! Nawet tak nie myśl! - oburzył się Kraft

- Ale 30 lat to przyzwoity wiek na zakończenie kariery.

- O czym ty pieprzysz?! Nie możesz się poddać! Przecież to kochasz!

- Kocham, ale mam coraz bardziej dość

- Kochanie... Rozumiem, że kiedy któryś raz z kolei nie idzie na ważnej imprezie to jest to dołujące i demotywujące, ale musisz walczyć! Jesteś świetnym skoczkiem i jeszcze zdobędziesz trofea

- Łatwo ci mówić! Na półce stoją jedynie twoje trofea - Kryształowe Kule, małe Kryształowe Kule, orzeł za TCS, medale z mistrzostw. Ja indywidualnie nie zdobyłem nic! - zazwyczaj Michael nie był zazdrosny o sukcesy Stefana, cieszył się z nich, był z niego dumny, ale tym razem coś w nim pękło.

- Michi... - Stefan nie wiedział co powiedzieć

- Przepraszam... Ja naprawdę cieszę się z twoich osiągnięć, ale... Ja też bym chciał w końcu coś osiągnąć... - Stefan wziął jego twarz w dłonie

- Wiem, spokojnie. Nie przejmuj się tak tymi mistrzostwami. Naprawdę. Będziesz miał jeszcze okazję zawojować.

- Postaram się. A ty masz się postarać o większą kwotę startową na następne mistrzostwa - zaśmiał się

- Zrobię wszystko co w mojej mocy - także się zaśmiał - idę wziąć prysznic i idziemy spać, to był długi i męczący dzień

- Ok

Tak też zrobili, Stefan wziął prysznic i położyli się

Następnego dnia

W pewnym momencie Michael zagaił

- Wiesz co, tak sobie pomyślałem czy nie wrócić do domu. Wiesz, tutaj i tak nie moglibyśmy nic zrobić, świętować, nic

- Racja, jeśli chcesz, to pewnie - uśmiechnął się, chociaż zrobiło mu się przykro, że nie spędzi okrągłych urodzin ze swoim ukochanym, ale wiedział, że na rację, że w reżimie sanitarnym jakim są tutaj nie mogliby świętować.

- A my poświętujemy jak wrócisz, może będziemy mieli dwie okazje do świętowania - obiecał Michael

- Miejmy nadzieję. Będziemy mieli dużo czasu na świętowanie, aż do Planicy- zaśmiał się Kraft

- No dokładnie

Jakiś czas później żegnali się, bo Michael już wyjeżdżał

- Pa, powodzenia, pokaż im jak się skacze

- Pa, miłej podróży. Daj znać jak dojedziesz, i po drodze też - Stefan pocałował Michaela.

- Jasne. Trzymam kciuki - Hayboeck odsunął się i wszedł do pojazdu.

Stefan akurat miał wyjść z hotelowego pokoju na kwalifikacje, ale przerwał mu telefon. Zobaczył, że to Michael dzwoni

- No hej kochanie, jak się jedzie?

- Dzień dobry. Ten numer był podany jako numer w razie wypadku pana Michaela Hayboecka - po usłyszeniu tych słów Stefan pobladł i poczuł, że robi mu się słabo, usiadł na łóżku

- Co się stało? - zapytał słabym głosem

- Bus, którym jechał pan Hayboeck miał wypadek. Niestety on i kierowca ponieśli śmierć na miejscu. Przykro mi - Stefan poczuł jak brakuje mu tlenu. Przez chwilę nie docierało do niego co się dzieje. Poczuł jakby ktoś wyrwał mu serce. Wypuścił telefon z ręki i zaczął płakać. Michael, jego Michael, jego ukochany nie żyje. Wtedy ktoś zapukał do drzwi

- Stefan, idziesz? Wszyscy już są - usłyszał głos Daniela. Nie odpowiedział, tylko położył się na łóżku - Stefan? Jesteś tam? Wszystko ok? - bojąc się, że jego przyjaciel może zasłabł otworzył drzwi, które na szczęście nie były zamknięte na klucz i wszedł do środka. Od razu podszedł do płaczącego Stefana

- Stef? Co się stało? - zapytał kładąc rękę na jego ramieniu. Ten jednak zaczął jeszcze bardziej płakać - Stefan, o co chodzi? - był coraz bardziej zaniepokojony

- Michi... Nie żyje - odpowiedział przez płacz

- Co? O mój Boże - powiedział przejęty i przytulił Stefana. Siedzieli tak chwilę, ale wtedy usłyszał głos z telefonu, połączenie nie było zakończone, więc podniósł telefon i poszedł do łazienki dokończyć połączenie. Po chwili wyszedł i ponownie przytulił Stefana. Wtedy do pokoju wszedł Philipp

- Gdzie was wcięło? Idziecie? - jednak urwał gdy zobaczył płaczącego Stefana i smutnego Daniela - co się stało?

- Zawołaj tu wszystkich - powiedział cicho Daniel, na co Philipp kiwnął głową i wyszedł. Po kilku minutach do pokoju weszli trener, Philipp, Jan i Manuel

- Co się stało? - zapytał trener

- Michael miał wypadek. On i kierowca nie żyją - powiedział Daniel.
Wszyscy byli w szoku. Siedzieli w ciszy przerywanej tylko szlochem Stefana. Ciszę przerwał trener

- Bardzo mi przykro... Wróćcie do pokoi. Idę zadzwonić, że nikt z nas skakać dzisiaj nie będzie.

- Zostanę tutaj - Huber kiwnął na Krafta, który chwilowo przestał płakać. Trener skinął głową i reszta wyszła z pokoju.

- Chcę być sam - cicho szepnął Stefan. Powoli zaczęło do niego wszystko docierać. Michaela już nie ma. Już nigdy go nie zobaczy, nie usłyszy jego głosu, nie dotknie, nie złapie za rękę, nie przytuli, nie pocałuje. Jego ukochany odszedł.

Hej!
Tutaj alternatywne zakończenie tego shota, na które namówiła mnie pewna osoba (nie wiem, czy to czytasz Zuza).
Dajcie znać co myślicie o obu wersjach.
Trzymacie się!

Ski jumping one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz