Decision | Proch

407 19 9
                                    

Leżałem na hotelowym łóżku po inauguracyjnym konkursie w Wiśle przeglądając social media i rozmawiając że Stefanem. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. Stefan poszedł otworzyć. Usłyszałem głos Petera, a później Stefana mówiącego, że będzie u Maćka i Piotrka. Wtedy do pokoju wszedł Pero.
- Cześć - przywitał się, był jednak poważny, jego spojrzenie także.
- Cześć Kochanie - uśmiechnąłem się.
- Musimy porozmawiać - oznajmił, a mi słysząc jego ton i widząc wyraz twarzy zrobiło się słabo.
- Słucham.
Peter odetchnął głęboko i odezwał się
- Mina chce wziąć ślub
W tym momencie poczułem, że jest mi niedobrze.
- Co? - tylko tyle byłem w stanie z siebie wydusić.
Choć obaj prowadziliśmy podwójne życie - mieliśmy partnerki, a Peter syna spotykając się ukradkiem podczas konkursów to obaj wiedzieliśmy, że to co czujemy do nich nie jest tak silne jak to co łączy nas. Układ działa idealnie. Nikt oprócz kolegów z kadry nie może się domyślać. Nie wzbudzamy podejrzeń - nie wracamy późno do domów, nie wychodzimy o podejrzanych porach. Spotykamy się tylko na zawodach.

- Próbuję jej to jakoś wyperswadować póki nie zaczęliśmy przygotowań, ale ona się uparła.
- Co teraz? Rozumiem dziecko, wiem, jak zawsze chciałeś je mieć. Ale ślub?
- Przypominam, że ty jesteś żonaty.
- Od samego początku byłem. A ty chcesz tego ślubu?
- Nie wiem, Kamil. Chyba tak, ale mam straszny mętlik w głowie. To bez sensu ślubować Minie wierność, kiedy my spotkamy się kilka dni czy tygodni później.

Nie odezwałem się. Może to dobry moment, żeby to zakończyć? Trwa to prawie 6 lat, od igrzysk w Sochi. Sam już nie wiem. Kocham go, cholernie go kocham, ale to zaczyna się robić coraz bardziej skomplikowane. Muszę się nad tym wszystkim poważnie zastanowić.

Tydzień później wróciliśmy do tej rozmowy.
- Peter, przemyślałem kilka spraw i ja nie mogę tak dłużej. Musimy podjąć decyzję - albo zostajemy z nimi - ja z Ewą, ty z Miną, albo zostawiamy wszystko i jesteśmy razem tak normalnie. Dajmy sobie dwa tygodnie na decyzję. Wóz albo przewóz - powiedziałem, choć było to bardzo trudne.
W oczach Petera widziałem strach i niepewność. Pewnie nie spodziewał się takiego ultimatum.
- Zaskoczyłeś mnie. Ale masz rację, musimy coś z tym zrobić.

Przez następne dwa tygodnie obaj chodziliśmy jak struci. Obawialiśmy się tego wszystkiego, tego jak będą wyglądać teraz nasze życia.

W końcu nadszedł dzień rozmowy, obaj byliśmy spięci i niepewni. Czekała nas najtrudniejsza rozmowa w życiu. Siedzieliśmy w moim pokoju hotelowym, Stefan zostawił nas samych.
- Napiszmy nasze decyzje na kartkach i na trzy - cztery je podnieśmy - zaproponowałem to, aby żaden nie miał ciężaru rozpoczęcia rozmowy i aby nie wpływać swoją decyzją na drugiego.
- Dobrze - zgodził się Peter, więc wyjąłem kartki i długopisy i zaczęliśmy pisać. Bałem się. Bałem się jak cholera tego co za chwilę postanowimy. Nie chciałem go stracić, ale też nie mogłem trzymać go przy sobie za wszelką cenę. Po chwili odezwałem się
- Gotowy? - Tak.
- To trzy-cztery. Podnieśliśmy kartki. usłyszałem ciche „przepraszam", a w oczach Petera zabłysnęły łzy. Na jego kartce było napisane "Mina". Ja sam napisałem "rodzina". Nie zrobiłem tego bo naprawdę tego chciałem. Zrobiłem to, aby Ludvik miał pełną rodzinę. Gdyby Peter nie miał dziecka, albo gdybyśmy nie kochali Miny i Ewy, nie byli z nimi szczęśliwi to spróbowałbym o nas zawalczyć. Jednak w takiej sytuacji to nie ma sensu, zwłaszcza jeśli on też tego chce.
- Czyli to koniec - szepnąłem, a w moich oczach pojawiły się łzy, jednak nie pozwoliłem im wypłynąć.
- Przykro mi. Może gdybyśmy poznali się lepiej wcześniej, np po Vancouver, albo inaczej to rozegrali.
- Ale czasu nie cofniemy, choćbyśmy nie wiadomo jak chcieli. Teraz podjęliśmy decyzję.
- Pocałuj mnie. Ten ostatni raz - poprosił.
Zbliżyłem się i go pocałowałem. Nie umieliśmy, nie chcieliśmy kończyć tego pocałunku. Pocałunku, po którym wszystko się zmieni. Pocałunku, który smakował żalem, zawodem, ale też miłością. Pocałunku, w który obaj przelaliśmy nasze uczucia. Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy, popatrzeliśmy na siebie. Po chwili Peter ze łzami w oczach szepnął „Żegnaj" po czym wyszedł. Wtedy już nie ukrywałem emocji.
Położyłem się na łóżku i zacząłem płakać. Płakać za miłością mojego życia, która nigdy nie miała być moja.

Hej hej! Taki oto przyszedł mi pomysł do głowy i oto jest 😅 jak zwykle proszę o szczerą opinię! Trzymajcie się!

Ski jumping one shotsDonde viven las historias. Descúbrelo ahora