11

10.4K 633 40
                                    

Nigdy nie widziałam człowieka w takiej euforii w jakiej był Luke, kiedy zgodziłam się na pomoc w tym beznadziejnym planie rodem z równie beznadziejnego serialu.

Zaczął mnie ściskać, wziął mnie na ręce i nosił po całym pokoju.

Królowa Elżbieta powinna mi dać jakiś medal za specjalne zasługi dla bliźnich, naprawdę, Brooks zachowywał się jakby wygrał w totolotka. Zaczęłam się zastanawiać czy jego babcia może rzeczywiście nie jest potworem, i nawet przez chwilę chciałam się wycofać, ale jak się powiedziało a trzeba powiedzieć też b.

Niby każdy był zadowolony, nawet Dylan cieszył się szczęściem kumpla, choć chyba bardziej cieszył się , z tego, że ktoś przyjął jego pomysł i, że się w końcu wykazał. Natomiast Jai zaczął niemal od razu zaprzeczać, mówił, że to nieetyczne (nie jestem pewna skąd zna takie słowa), że nie pozwoli na oszukiwanie babci i, że to jakaś dziecinada. Nikt go nie słuchał, dlatego oburzony z impetem opuścił pokój, ale nie zwróciliśmy na niego najmniejszej uwagi.

***

- Ubierzesz to. - Rozkazał Luke następnego popołudnia. Stał przed moją otwartą szafą i właśnie wyciągnął z niej czarną sukienkę przed kolano z rozkloszowanym dołem, tego samego koloru baleriny i płaszcz. Za godzinę mieliśmy jechać odebrać babcię Brooks z lotniska i zawieźć do hotelu, lekko się tym stresowałam.

- Dlaczego nie mogę założyć dżinsów? - Jęknęłam zmęczona, moje pytanie spotkało się z rozbudowanym monologiem ze strony chłopaka, który uświadamiał mnie, że jego babcia toleruje tylko dziewczęce ubrania i, że najlepiej by było gdybym jeszcze splotła włosy w warkocz. Natychmiast zaprzeczyłam i zabrałam przygotowane przez niego ubrania i udałam się do łazienki.

Przebierając się, myślałam tylko o tym, że jeśli to się uda, sama zgłoszę się po Oscara.

Ułożyłam włosy w fale i zrobiłam pasujący do stylizacji makijaż, po czym wyszłam.

On też już był gotowy, właśnie chował do kieszeni spodni kluczyki od samochodu, komórkę i parę innych rzeczy. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko.

- Rzucę studia i zostanę stylistą. - Oznajmił przyglądając mi się jak swojemu dziełu. Przewróciłam oczami i zabrałam torebkę z łóżka po czym poszłam do drzwi.

- Szybciej. - Pospieszyłam go kiedy jak zwykle przeglądał się w lustrze przed wyjściem.

- Wiesz, Nonna nie jest jakąś Godzillą. - Oznajmił całkiem poważnie, kiedy staliśmy w windzie, a ona zjeżdżała kolejnymi piętrami w dół. Zaśmiałam się cicho, ale zaraz spoważniałam. - Po prostu... Tylko ona przez całe moje życie się o mnie troszczyła i dalej chcę to robić.

Wzruszył ramionami, nie mogłam nie poczuć autentyczności jego słów, zaraz do mojej głowy zawitało tysiąc pytań, ale postanowiłam je zignorować.

Nie odezwałam się, aż winda nie zatrzymała się na parterze. Wyszliśmy i równym krokiem skierowaliśmy się na parking. Prawie wyszłam z siebie, kiedy koło samochodu Luke'a, ujrzałam Amy. Pieprzoną Amy ubraną jak ostatnia dziwka. Z jakiej racji tylko ja miałam się stroić? Oh zapomniałam, że jej zasady nie obowiązują.

- Co ona tu robi? - Syknęłam zatrzymując się gwałtownie, westchnął i złapał za moją rękę. Spojrzałam na niego wyczekująco, zupełnie nie zwracając uwagi na ruch, który miał mnie chyba uspokoić.

- Jedzie tam jako dziewczyna Jaia. - Wytłumaczył, a mi szczęka opadła. Czyli oni jednak są parą? Może odgrywają taki cyrk jak my? Dlaczego ona do cholery trzyma go za rękę?!

Pokój 1943 ✔Where stories live. Discover now