12

10.5K 657 78
                                    

- Ale jak to? - Spytał zdziwiony chłopak, niemal wjeżdżając w samochód przed nami.

- Och, nie po to do was przyjeżdżam by rozbijać się po hotelach. - Powiedziała zakładając na nos okulary, z torebki wyciągnęła gazetę i otworzyła na którejś stronie.

- To chyba nic nie szkodzi, kochanie? - Zapytała odwracając się nagle do mnie, pokręciłam natychmiast głową. - Zostałabym u Jaia, ale on ma pokój z kolegą, a skoro ty jesteś z Lukiem, będę miała towarzystwo innej kobiety. Mam nadzieję, że lubisz Homera?

- Jasne.

Uśmiechnęłam się niemrawo, a kiedy kobieta się odwróciła, uderzyłam mocno Jaia, który powstrzymywał śmiech.

Wiedziałam, że moja dobroć zostanie ukarana, zawsze tak było.

Hailey jest dobra, nikt tego nie docenia i zostaję wykorzystana.

Hailey jest zła, wszyscy się obrażają i uważają za wyrodną sukę.

- Więc, może pani spać na moim łóżku, a ja i Luke będziemy spać na jego. - Powiedziałam, kiedy weszliśmy. Stopą wkopałam pod łóżko pudełko po pizzy, kompletnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy i nawet nie posprzątałam.

- Znaczy i tak na nim zawsze śpimy. - Dodał szybko chłopak stawiając walizkę koło mojego łóżka. Pokiwałam energicznie głową na te słowa, pod czujnym wzrokiem "staraj się bardziej!" Luke'a.

Pani Brooks zanim na nim usiadła, sprawdziła czy pościel się dobrze układa, wytrzepała poduszkę i poprawiła miśka.

- Pójdę się odświeżyć, mam nadzieję, że się nie zabiję po drodze. - Oznajmiła wstając, otworzyła drzwi naszej małej łazienki, usłyszałam tylko pełne dezaprobaty westchnienie, i odkręcaną wodę.

Kiedy tylko upewniłam się, że nie może nas usłyszeć, mocno uderzyłam Luke'a w ramię. Skrzywił się.

- Nie moja wina! - Znów go uderzyłam tym razem poduszką i mocniej, zasłonił się rękami.

- To jak najbardziej twoja wina!

- Przestań mnie do chuja bić! - Zażądał wyrywając z moich rąk narzędzie jego krzywdy, założyłam ręce na piersi i oddychając głęboko próbowałam się uspokoić. W końcu jęknęłam głośno i opadłam bezsilnie na łóżko.

- Za jakie grzechy.

- Mi też to nie jest na rękę. - Stwierdził kładąc się zaraz obok. - Strasznie kopiesz w nocy.

Spiorunowałam go wzrokiem, po czym znów uderzyłam.

- Musisz przestać mnie bić, nie chcemy toksycznego związku. - Powiedział śmiejąc się cicho, przewróciłam oczami na jego próby bycia zabawnym po czym wstałam.

- Idę zaraz do Jade, będę później. - Oznajmiłam wyjmując z szafki luźne dresy i crop top. - A teraz się odwróć.

- Czemu? - Zapytał, chwilę temu też wstał, a teraz nonszalanckim krokiem podchodził coraz bliżej. Zmarszczyłam brwi, co on do cholery robi?

Halo, kolego, nie ma tu twojej babci, nie stój tak blisko.

- Bo chcę się przebrać. - Odparłam uparcie patrząc mu w oczy, uśmiechnął się chytrze i w końcu zmniejszył przestrzeń między nami do zera.

- Kilka dni temu nie byłaś taka wstydliwa. - Powiedział mi cicho szepcząc do ucha, stałam jakby zahipnotyzowana jego bliskością.

- Serio, odwróć się. - Mruknęłam delikatnie dźgając go w klatkę piersiową by wykonał moje polecenie, z głośnym westchnieniem zrobił co chciałam, ale nie obyło się bez kilku prób odwrócenia głowy. Za każdym razem reagowałam tak samo, czyli rzucałam w niego najróżniejszymi rzeczami, które miałam pod ręką, a kiedy oberwał w brzuch ciężkim metalowym lusterkiem, zaprzestał się w ogóle ruszać, i nie byłam pewną czy oddycha.

Pokój 1943 ✔Where stories live. Discover now