14

10.3K 624 77
                                    

Minęło parę dni, a ja miałam w głowie taki sam mętlik. Jai miał szczęście, że go jeszcze nie spotkałam, bo dosłownie miałam ochotę przestawić mu parę kości.

Jak można być takim dupkiem?

Są pewne zasady, których się nie łamie.

Nie zabiera się jedzenia bez zgody właściciela i tak samo nie zabiera się dziewczyny swojemu własnemu bratu.

Ta cała Anastasia to niezłe ziółko, w mojej szkole coś takiego by nie przeszło, prędzej wygnaliby ją z widłami niż pozwolili tak po prostu odejść.

Wszystko składało się w całość, Luke jest skryty i nie ufa nikomu, nic dziwnego. Na jego miejscu, w życiu bym nie wybaczyła Jaiowi. Mogłam jedynie się domyślać jak podle musiał się czuć, przy okazji udając, że słucham wykładowcy. No proszę, przecież nikt go nie słucha, jestem tu tylko po to by zdobyć ten pieprzony papierek.

Jade siedziała obok mnie z zacięciem smsując z jakimś chłopakiem, którym nie chciała mi powiedzieć. Jak możecie się domyślić, złamane serce szybko zostało wyleczone.

- Co chcesz dziś robić? - Zapytała wesoło, kiedy wychodziliśmy z sali. To były ostatnie zajęcia na tamten dzień, więc miałam możliwie dobry nastrój. Zwłaszcza, że babcia bliźniaków wyjechała, a ja nie musiałam już nic udawać. Nie to, żeby nie podobało mi się codzienne budzenie się obok Luke'a, bo ten aspekt był całkiem w porządku.

- Cześć dziewczyny! - Nagle koło nas zmaterializował się Dylan, odetchnęłam głęboko i uśmiechnęłam się do niego. Kątem oka dostrzegłam jak naburmuszona Jade zakłada ramiona na piersi i patrzy na niego spod byka. Była na niego śmiertelnie obrażona, że nie powiedział jej o swojej orientacji. On zaś był zupełnie nieświadomy oburzenia Jade, przecież nikt mu nawet nie powiedział o co chodzi.

- Hej. - Odpowiedziałam za nas dwie.

- Co robicie wieczorem?

- Raczej nic, a masz jakieś propozycje? - Spytałam, wyrównał z nami krok i razem szliśmy w stronę wyjścia z budynku uniwersytetu.

- Jeszcze pytasz. - Prychnął, zatarł dłonie i uśmiechnął się cwaniacko. - Idziemy całą paczką do klubu.

- Całą paczką?

- Wy, ja, Luke i Jai no i Amy.

- Ja odpadam. - Oznajmiłam od razu. Na myśl o kolejnej imprezie robiło mi się słabo, zresztą nie miałam ochoty na towarzystwo Jaia i Amy. Pomiędzy mną i nią było teraz dziwnie. Ilekroć szłam do Jade, a ona była w pokoju, wymieniałyśmy się niezręcznymi spojrzeniami. Wolałam już kiedy się nienawidziłyśmy i mieszałyśmy nawzajem z błotem. Czułam do niej coś w rodzaju współczucia, było mi jej żal, nie mogłam mieć jej dalej za zarozumiałą sukę, po tym co mi powiedziała. Mimo, że zdecydowanie nadal próbowała rządzić wszystkimi dookoła, nie zwracałam na to większej uwagi, dopóki nie dotyczyło to mojej osoby. Ona też ograniczyła kąśliwe uwagi względem mnie do zera. Można powiedzieć, że byłyśmy sobie obojętne.

- Dlaczego? - Jęknął zrezygnowany, wyszliśmy na duży dziedziniec.

Było przyjemne słońce, niepotrzebnie ubierałam te dżinsy i bluzę.

- Nie mam ochoty.

- A ty Jadey? - Spojrzał na nią błagalnym spojrzeniem, prychnęła i nadal udawała obrażoną. Wywrócił oczami i objął ją ramieniem. Przygryzłam wargi i postanowiłam się ulotnić, zwłaszcza, że wiedziałam że dziewczyna się zgodzi. Dylanowi naprawdę ciężko było odmówić, to zapewne sprawka jego nieziemskich oczu i tego słodkiego uśmiechu.

Pokój 1943 ✔Where stories live. Discover now