22

10.2K 595 29
                                    

Ten rozdział dedykuję Basi, jaki ten świat mały hahaha.
Noi oczywiście mojej szanownej BFF Sylwii aka Brooksmylife. Lovki kisski i forevki moja niezastąpiona przyjaciółko 

____________________________________

- Hailey, uspokój się. - Powiedział zmęczonym głosem Luke. Dalej leżał spokojnie na łóżku i jakby nic się nie stało, przyglądał mi się znudzony. Nie potrafiłam tego zrozumieć, jak on może się nie martwić o własnego brata? Po tym co powiedział Dylan, miałam nieprzyjemne ciarki na całym ciele.
A powiedział:

"Obudziłem się w środku nocy, było może po trzeciej i zobaczyłem,że Jai nie śpi. On często nie śpi w nocy, jakaś bezsenność czy inne gówno, ale tym razem nie robił nic na komputerze ani nic z tych rzeczy. Siedział na swoim łóżku całkiem ubrany, patrzył w ścianę aż nagle, bez żadnego wyjaśnienia wyszedł. Pomyślałem, spoko może wyszedł na papierosa no nie, ale jak nie przychodził już dwie godziny to zacząłem się niepokoić. "

Nie odpowiedziałam mu. Po prostu otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej ciepłą bluzę, a na nogi założyłam szare dresy i trampki.

- Przestań się nim tak przejmować, jest dorosły, poradzi sobie. - Dodał obojętnie, zacisnęłam usta by nie powiedzieć parę słów za dużo. Zignorowałam jego słowa, wsadziłam telefon do kieszeni bluzy.

- Czy ty możesz mnie posłuchać chociaż kurwa przez chwilę?!- Podniósł głos, wstał i w jednej sekundzie złapał mnie mocno za ramię, ale kiedy napotkał mój wzrok, puścił mnie. - Jest piąta rano, za trzy godziny masz zajęcia, a jedziesz szukać po całym mieście jakiegoś idioty, który nawet nie powinien cię interesować.

Powiedział mierząc mnie ostrym spojrzeniem.

- Ten idiota to twój brat, tak ci chciałam tylko przypomnieć. - Zironizowałam.

- Uwierz mi, poradzi sobie sam. - Odparł tym samym tonem, byłam coraz bardziej zła. Nie wiem co to był za dzień, że musiały się dziać takie rzeczy.

- Jesteś taki samolubny!- Krzyknęłam, wywrócił oczami.

- A ty zachowujesz się jak pierdolona Maria Magdalena! Zrozum w końcu, że pomaganie innym nic ci nie da! - Również krzyknął, odwróciłam wzrok.

- Pożycz mi samochód. - Mruknęłam cicho.

- Nie bądź śmieszna. - Prychnął. - Nie ma mowy.

- Świetnie, w takim razie zadzwonię sobie po taksówkę, albo pojadę autobusem... - Udałam, że się zastanawiam. - Albo wiem!- Uderzyłam dłońmi o uda udając podekscytowanie. - Pojadę metrem!

- Wiesz co? - Zaczął, chyba też go wkurzyłam, ale nie obchodziło mnie to. Podszedł do swojego biurka, wziął z niego kluczyki od samochodu i rzucił w moją stronę. Z moją koordynacją ruchową pewne było, że ich nie złapie, dlatego upadły tuż przed moimi stopami. - Jedź sobie gdzie chcesz, rób sobie z nim co chcesz. Mam to gdzieś.

Zagryzłam wargi i patrzyłam na niego niedowierzająco. On naprawdę chce mnie puścić samą? Stałam tam chwilę myśląc, że coś powie, ale kiedy to nie nastąpiło, a on po prostu położył się z powrotem spać, schyliłam się po klucze, wzięłam z biurka dokumenty i otworzyłam drzwi.

- Jedź na Gordon Street 26.

Powiedział, nie odpowiedziałam tylko mocno zatrzasnęłam za sobą drzwi. Wyrzuciłam z głowy na chwilę Luke'a, nie mogłam uwierzyć, że puścił mnie samą i nawet nie zainteresował się moim bezpieczeństwem. Jednak nie to jest teraz ważne.
Nie chciałam, żeby Jai zrobił coś głupiego, byłam mu dłużna za to jak zaopiekował się mną kiedy pokłóciłam się z Lukiem. I mam zamiar ten dług spłacić.
Wyszłam na zewnątrz. Było okropnie zimno, a ja oczywiście nie pomyślałam by wziąć do ubrania coś cieplejszego. Szybko dostałam się do samochodu Luke'a, był on niemal identyczny jak ten Jaia, różnił się tylko paroma szczegółami, ale nie zwróciłam na to uwagi. Otworzyłam drzwi i wsiadłam do środka. Nie myślałam, że tu może być tak czysto, przecież jego właściciel to chyba największy bałaganiarz na świecie. Cóż, myliłam się. Odpaliłam auto i ruszyłam.

Pokój 1943 ✔Where stories live. Discover now