17

9.4K 636 74
                                    

Otworzyłam usta zdziwiona, a za chwilę je zamknęłam, nie wiedząc co powiedzieć. Jedyne co wyłapałam w spojrzeniu bruneta to zdziwienie. Odwróciłam wzrok i stanęłam prosto otrzepując niewidzialny kurz z spodni. Rozglądnęłam się dookoła, ale Amy nie było. Szkoda.

- Co to było? - To on odezwał się pierwszy, czego bym się nie spodziewała.

- Nic.

- Nie możesz obwiniać jej za to, za co jesteś winna ty. - Powiedział szybko, nie wyczułam w jego głosie wyrzutu, agresji czy czegokolwiek podobnego. Stwierdził najprostszy fakt, i mimo, że miał rację, nie chciałam tego przyznać.

- Musiałam jakoś odreagować. Ty odreagowałeś na mnie, więc ja mogę na tej dziwce. - Podparłam się pod biodra i patrzyłam jak wyraz jego twarzy się zmienia. Odetchnął głęboko i odchylił głowę do tyłu najwyraźniej próbując się uspokoić.
Bardzo dobrze, jeszcze tego by brakowało, żebyśmy zaczęli się nawzajem rzucać kiełbasą.
Powrócił wzrokiem do mnie i przyjrzał mi się od góry do dołu.

- Wróćmy do pokoju, musimy pogadać. - Oznajmił w końcu, przygryzłam wargę i spuściłam wzrok. Cała pewność siebie ze mnie uleciała, widziałam jak jego oczy wpatrują się w moje i czekają na odzew.

- Okej. - Powiedziałam.

- Okej.

Westchnęłam i odwróciłam się by wziąć z równoległej półki płatki owsiane, czułam na sobie jego wzrok, kiedy przemierzałam sklep w poszukiwaniu konkretnych artykułów spożywczych. Tak naprawdę moja lista zakupów była o wiele krótsza, ale bałam się rozmowy z Lukiem i chciałam ją jak najbardziej odwlec w czasie.

- Masz zamiar nakarmić tym wojsko? - Zaśmiał się cicho, kiedy w końcu stanęliśmy przy kasie, przewróciłam oczami by ukryć zmieszanie i zdziwienie.
Ten chłopak ma nienormalne zmiany nastrojów, kilka godzin temu był oschły i nie miły, a teraz tak poprostu sobie żartuje jakby nic złego pomiędzy nami się nie zdarzyło.
Nadeszła moja kolej, zapłaciłam i wyszłam z sklepu niosąc w jednej ręce torbę z jedzeniem.
Szliśmy tak w ciszy, wśród tych wszystkich rozmawiających osób, ale nie przeszkadzało mi to. Wolałam ciszę niż krzyki.
Weszliśmy na teren akademika i po niedługim czasie znaleźliśmy się w naszym pokoju. Odłożyłam zakupy gdzieś w kąt pokoju i usiadłam na łóżku.

- O...

- Ja ci to zrobiłem? - Zapytał cicho, zmarszczyłam brwi, w pierwszej chwili nie zrozumiałam o co mu chodzi, ale w drugiej spojrzałam na moje odkryte nadgarstki, na których było widać kilka rozcięć.

- To nic takiego. - Odpowiedziałam, bo co innego mogłabym powiedzieć?
Luke uklęknął przede mną i wziął moje dłonie w swoje lekko ściskając. Spuścił głowę i trwał tak chwilę w ciszy, ale w końcu się odezwał.

- Przepraszam, wiesz. Nie chciałem zrobić ci krzywdy, byłem zły i trochę pijany...

- To nie ty z naszej dwójki powinieneś przepraszać. - Odparłam z wahaniem, bałam się, że jakieś słowo może zniszczyć to poczucie bezpieczeństwa, które teraz odczuwałam. Westchnął i podniósł w końcu na mnie wzrok, widziałam jak nad czymś myśli, aż w końcu podniósł się i usiadł koło mnie.

- Zapomnijmy o tym, ok? - Spytał uśmiechając się lekko, byłam zdziwiona, choć to mało powiedziane. Bardziej spodziewałabym się, że każe mi się wyprowadzić, niż, że zaproponuje by zapomnieć.

- Ok. - Odwzajemniłam uśmiech, za długą chwilę patrząc w jego oczy, ze zdenerwowaniem przygryzłam wargę.
Luke spojrzał przelotnie na moje usta, potem w oczy i przeklął pod nosem. Nachylił się w moją stronę, minimalizując przestrzeń między naszymi ustami. Wiedziałam co się zaraz ma stać i nie przeszkadzało mi to. Również się pochyliłam i złączyłam nasze usta. Możecie się śmiać, bo przecież to takie banalne, ale zrobiło mi się gorąco i w jednej chwili poczułam to wszystko czego nie chciałam poczuć wcześniej. Coś ciągnęło mnie do niego, tylko że nie miałam pojęcia co to jest.
Odwzajemnił pocałunek przysuwając mnie do siebie bliżej za biodra. Ten pocałunek był słodki, nie miał w sobie pożądania, ale coś na kształt delikatności. Luke nie wiedział na ile może sobie pozwolić, zachowywał się jakbym była zrobiona ze szkła, a każdy jego dotyk mógł rozkruszyć moją powłokę.
Nie wiedziałam w tedy, jak bardzo to prawdziwe.

- Widzieliście.... O cholera. - Odskoczyłam szybko w bok, a że łóżko okazało się zbyt krótkie, spadłam z hukiem na ziemię. Usłyszałam głośny śmiech. Z obrażoną miną i w dodatku cała czerwona wstałam, by zobaczyć Dylana w progu pokoju. Pochylał się do przodu trzymając za brzuch, jakby własnie zobaczył najśmieszniejszą rzecz na świecie.

- Przyszedłeś po coś konkretnego? - Spytał zirytowany Luke, próbując nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi poszłam do łazienki.

Stanęłam przed niewielkim lustrem, z pozoru wyglądałam normalnie. Wszystko było na swoim miejscu, makijaż, fryzura, ale wewnątrz czułam się jak po ataku dzikich kun, czy czegokolwiek innego.
Nie spodziewałam się tego, naprawdę. Byłam pewna, że wykrzyczy mi w twarz całą prawdę, że jestem wścibską idiotką, nie powinnam się wtrącać i tak dalej. A zamiast tego... Pocałował mnie. Nie, to ja pocałowałam jego.

Usiadłam na wannie. Czułam jak krew w moich żyłach szybko płynie, zakręciło mi się w głowie.

- Hailey! Wyłaź stamtąd! - Usłyszałam głos Dylana w akompaniamencie głośnego obijania pięścią o drzwi. Przewróciłam oczami. Nie wyjdę, nie ma bata. Nie spojrzę mu w oczy.

- Siku mi się chcę! - Niemalże pisnął jak dziewczynka, ale nie zwracałam na niego większej uwagi. - Przysięgam, że jak zaraz nie otworzysz tych pierdolonych drzwi nasikam do twojego kosza na śmieci!

Wstałam w końcu i ruszyłam do powłoki odgradzającej mnie od Luke'a i Dylana. Miałam sto procent pewności, że byłby w stanie to zrobić, a wolałam tego uniknąć. Kiedy tylko przekręciłam mały kluczyk, chłopak siłą wypchnął mnie z pomieszczenia.

Odwróciłam się powoli, by zobaczyć, że Luke leży na swoim łóżku z telefonem w ręku. Odchrząknęłam znacząco, by zwrócić na siebie uwagę, więc podniósł wzrok i uśmiechnął się lekko.

- Co tam?

Prawdopodobnie moje oczy wtedy przypominały wielkością piłeczki ping-pongowej. Przed chwilą się całowaliśmy, a teraz tak po prostu pyta "co tam?". Może ma zamiar udawać, że nic się nie stało? Tak, w sumie to jest możliwe.
Wzruszyłam ramionami również udając obojętność i usiadłam na swoim łóżku. Czułam na sobie jego wzrok, miałam wrażenie, jakby wypalał dziurę w mojej skórze. W końcu nie wytrzymałam i podniosłam się z łóżka.

- Co ty robisz? - Zapytał zdziwiony, zabrałam szybko z biurka moją komórkę i schowałam ją do tylnej kieszeni spodni.

- Idę do Jade. - Odparłam i wyszłam z pokoju. Pierwszy raz czułam, że muszę jej coś powiedzieć. Po krótkiej chwili byłam pod pokojem przyjaciółki i bez zastanowienia czy jest tam Amy, weszłam do środka. Jade leżała na łóżku z książką w dłoni, a drugie posłanie było puste, na całe szczęście.
- Co jest? - Zapytała uśmiechając się lekko na powitanie. Przysiadłam obok niej na łóżku i odetchnęłam głęboko.

- Całowałam się z Lukiem.

Oznajmiłam, na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech, czego nie można było powiedzieć o stojącym w drzwiach Jai'u.

Przepraszam za małe opóźnienie, nie mogłam się za to zabrać, ale teraz już powinno wszystko być regularnie i wogóle. Mam nadzieję, że chociaż wam się podoba.
Tak btw, to co ma zrobić Luke, żebyście go przestały shippować z Hailey? Mam wrażenie, że nawet gdyby kogoś zabił, to i tak uznałybyście, że jest lepszy niż Jai Haha. Co do Amy, to chyba nie myślałyście, że stanie się przyjaciółką naszej Hails?
Dziękuję za wszystko i do następnego :)

Pokój 1943 ✔Where stories live. Discover now