31

7K 514 57
                                    

Kierowana odruchem poderwałam się z łóżka i ostrożnie wyjrzałam przez okno.
On naprawdę to zrobił, przyjechał tu za mną. Nie miałam pojęcia skąd w ogóle wiedział gdzie jechać. Nigdy nie podawałam mu mojego pełnego adresu.
Widziałam jedynie jego samochód stojący zaraz przy krawężniku. Serce biło zdecydowanie za szybko, a ręce niekontrolowanie drżały, kiedy usłyszałam natrętny dźwięk dzwonka do drzwi.

Michael, błagam nie bądź idiotą, lub bądź po prostu tak leniwy jak zawsze i nie otwieraj.

Odetchnęłam, oparłam się biodrem o parapet i przeczesałam palcami włosy. Co ja robię? Zachowując się tak jak się zachowuję, pokazuję tylko jak bardzo zagrożona się czuję.

Bądź silna. Musisz być. Jak zawsze.

Odbiłam się od ściany i pewnym krokiem otworzyłam drzwi. Z każdym kolejnym stopniem schodów jakie pokonywałam, byłam coraz mniej pewna. Zacisnęłam palce w pięść, kiedy do moich uszu dotarł ponownie irytujący dźwięk.
Nie miałam nawet ochoty burczeć pod nosem standardowych przekleństw jak to miałam w zwyczaju w takich sytuacjach.
Teraz od Luke'a dzieliła mnie tylko cienka granica, którą zlikwidować mogłam jednym ruchem.

Jednak prawdziwą granicą, nie były te nieszczęsne drzwi.

Szybko, tak bym nie miała szansy zmienić zdania, otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się Brooks. Miał szare dresy nisko wiszące na jego biodrach i zwykłą szarą bluzę oraz czarne Vansy. Na włosy, tak jak to robił zawsze gdy nie chciało mu się układać włosów, założył snapback. Nagle poczułam się mała, bezbronna i winna. Z chwilą, gdy podniósł wzrok znad ekranu komórki, miałam ochotę uciec.

- Myślałem, że nie otworzysz. - Zabrał głos wpierw odchrząkając.

- Miałam taki zamiar. - Przyznałam się, odwróciłam się i nie czekając na niego, ruszyłam po schodach do mojego pokoju. Nie musiałam się odwracać, by wiedzieć, że podąża za mną. Słyszałam jego ciężkie kroki i to jak zamykał drzwi.
Usiadłam na łóżku i skrzyżowałam nogi. Patrzyłam jak delikatnie zamyka za sobą drzwi i stoi skrępowany tuż koło nich.

- Ładnie tu. - Stwierdził na co prychnęłam prześmiewczo.

- Przestań pieprzyć. - Powiedziałam ostro i zmierzyłam go wzrokiem.

- Teraz jest ten czas kiedy mnie wyśmiewasz? - Zapytał może lekko zirytowany.

- Nie, teraz jest ten czas, kiedy mówisz to co masz mówisz i wychodzisz. - Odparłam.

Zadziwiałam samą siebie, byłam pewna, że gdy tylko go zobaczę, wymięknę, tymczasem całkiem dobrze się trzymałam. Otworzył usta widocznie chcąc coś powiedzieć, ale zaraz je zamknął. Uniosłam brwi w geście oczekiwania i zniecierpliwienia.

- Za szybko z tym wszystkim poszliśmy, Luke. - Odezwałam się pierwsza, wprawiając w osłupienie i siebie, i jego. Spojrzał na mnie przestraszonym wzrokiem, sprawiając, że moje serce zaczęło nieprzyjemnie szybko bić.

- Co masz na myśli?- Zapytał ostrożnie.

- Wiem, że ona była...

- Jeśli zaczniesz znowu kurwa temat Anastasii to przysięgam, że nie ręczę za siebie. - Ostrzegł mnie. Jego ton głosu zmienił się diametralnie, już wiedziałam, ze zaczyna być zły.

- Taka prawda. - Zaoponowałam, nawet nie siląc się aby mój głos brzmiał tak pewnie jak wcześniej. - Wszystko co jest w twoim życiu jest nieodwracalnie powiązane z tą dziewczyną.

- NIC NA TO NIE PORADZĘ, OKEJ?!- Krzyknął, zacisnęłam wargi i spuściłam wzrok. - Czego ty ode mnie właściwie oczekujesz?

Nie odpowiedziałam.

Pokój 1943 ✔Where stories live. Discover now