35. Jedność daje siłę

1.3K 51 2
                                    

Hej, hej ❤

Chciałam powiedzieć, że już wielkimi krokami zbliżamy się do końca 🙊

I to na prawdę... Bo zostały jeszcze dwa rozdziały i epilog 🙈

Jeżeli rozdział ma dziwny skład zdań to przepraszam, ale pisałam go ok. północy 😘

Zakończenie będzie niezłym pierdolnieciem, więc szykujcie się psychicznie, bo tego to się chyba nikt nie spodziewa 😘

Przy okazji zapraszam do cudownej BlackSunflower_ , która pisze teraz niesamowite opowiadanie i narzeka na brak czytających 🤪❤

Zostawcie komentarze i gwiazdki 😍

Miłego czytania 🥰





Czasami wydaję się, że czas staje w miejscu, a czasami pędzi. Dlaczego? Chyba nikt tego nie wie. Na pewno ja tego nie rozumiałam. W końcu żyłam sobie spokojnie, no może nie do końca, bo z tyłu głowy wciąż  miałam słowa cholernego Włocha, ale teraz to dla mnie nie jest istotne. Czas płynął szybko, aż do pewnego dnia, kiedy to stanął w miejscu. Pierwszym takowym dniem był dzień śmierci mojej rodziny, a drugi mój własny ślub. Tak, to dzisiaj.

Nie oczekiwałam czegoś takiego, jak ślub. Żyłam w świecie, w którym nie było miłości, no chyba że do zabijania. W końcu na swoim koncie mam wiele trupów, a odkąd poznałam Siergieja, jest ich jeszcze więcej. Ma wiele wrogów, jak ja. Więc, jego wrogowie chętnie kuszą się na mnie, specjalnie przyjeżdżając do Stanów. Przecież to takie głupie z ich strony...

Jako nastolatka marzyłam o wielkim ślubie niczym w cholernych romansidłach. Jednak zmieniłam zdanie, gdy stałam się tym kim się stałam. Głową mafii, postrachem wszystkich dookoła, morderczynią. Uwielbiam patrzeć na osobę, która błaga mnie o to, abym odpuściła, dała jej żyć. Kocham wręcz, jak ciało robiło się blade, a z głowy wypływała krew. Ostatnie oddechy, ostatnie bicie serca, ostatnie ruchy i ostatnie spojrzenie. To jest dla mnie takie satysfakcjonujące.

Robię za sędzię, który oskarża ich za przestępstwo. Nie powinnam, bo nie jestem cholernym Bogiem, który wyznacza sprawiedliwość, jak myślą ludzie. To po prostu bzdury, które się im wmawia. Nie ma żadnego Boga, żadnego Allacha czy innego pożal się Brahmana. Ludzie po prostu mają nasrane w głowach i modlą się cholera wie do kogo, myśląc że to coś da. Bez sensu.

" Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro- wynagradza, a za zło- karze"

Pewnego dnia te słowa, opuściły usta mojej zmarłej babci, która wierzyła w Boga. Była prawdziwą chrześcijanką i szanowałam to, tak jak ona szanowała to, że nie wierzę, że gdzieś tam jest jakikolwiek Bóg. Nigdy nasze tematy nie schodziły na tematy religii, a jedynie czasami rzucała jakimś cytatem biblijnym. Nigdy na to jakoś nie reagowałam, tylko przytakiwałam. Te słowa nie znaczyły dla mnie nic. Kompletnie.

Patrzę na siebie w lustrze i zastanawiam się co ja robię. Tak właśnie, tak wyglądają moje myśli odkąd założyłam czarną, ślubną suknię. Nie dowierzam, bo nigdy nie sądziłam, że dojdzie do dnia, w którym zostanę czyjąś żoną. Zgodziłam się chociaż cholernie tego nie chciałam. Moje nazwisko jest cenne w tej rodzinie, a ja pozwalam teraz, tak po prostu, aby przejąć kogoś innego. To takie głupie... Zostanę tym kim jestem i cały czas będę Mazikeen, jednak nazwisko będzie inne. Ślub może i jest biznesem, bo tak ustaliliśmy już na samym początku, ale nikt chyba nie myślał, że lód wokół naszych serc zacznie powoli topnieć i to dzięki sobie. Przecież nie miało być żadnej miłości, która jest w tym świecie tak niedorzeczna i tak wielką słabością. Żadnych głębszych relacji i uczuć. Po prostu nie. Więc, kiedy i dlaczego coś poszło nie tak? A my, dwie głowy różnych mafii, z dwóch innych kontynentów pozwoliliśmy na to.

Mafia Women ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz