8. Rodzinne dramaty

2.1K 72 5
                                    

Hej, hej!

Przepraszam za brak rozdziału wczoraj, ale po prostu zapomniałam.

Zachęcam do komentowania i gwiazdkowania, bo daje mi to powera! 🤩

Miłego czytania i do zobaczenia!




Następnego dnia miałam już nagranie z tamtego dnia. Całą noc zajęło wyszukanie z kamer tego dnia, kiedy to matka Cartera pożyczała telefon jakiemuś typowi, który mógł mieć coś wspólnego z zabójstwem moich najbliższych. Po południu Lucy, która jest naszym mafijnym informatykiem, przyniosła mi nagranie. 

- Znalazłaś coś na temat tego typa?- zapytałam, kiedy włączała laptopa.

- Nie, całą noc nie spałam, bo szukałam tego nagrania, a później poszłam spać. A kiedy tylko wstałam od razu przyjechałam tu. Znajdę coś do wieczora.

Zmarszczyłam brwi, kiedy włączyła nagranie.

- Możesz zbliżyć?- zapytałam.

- Tak, już to mam.- powiedziała i zaczęła coś klikać, po czym ekran został powiększony.- Słaba jest jakość ze względu na porę dnia, ale udało mi się jeszcze zrobić zdjęcie i przybliżyć jego wygląd do tego na nagraniu i wyszło to tak.- przycisnęła prawą strzałkę na klawiaturze, a ja otworzyłam szeroko oczy.

- Chyba nie musisz nic o nim szukać. 

- To znaczy?- zmarszczyła czoło i spojrzała na mnie.

- To mój wujek. Brat ojca. 

- Twój ojciec miał brata?

- W zasadzie to przyrodni brat. Faktycznie nie lubili się, ale nie wiedziałam, że aż tak.

- Myślisz, że to on to zrobił?

- Nie. On nigdy nie brudzi sobie rąk. Musiał komuś zapłacić, żeby zabił. Tylko muszę się dowiedzieć o co chodziło skoro ich zabił i dlaczego ja wciąż żyje? Jest dużo pytań, ale zero odpowiedzi. Spróbuję coś znaleźć o co byli pokłóceni, a ty spróbuj go znaleźć i dowiedzieć się, co z tym wszystkim miał wspólnego Carter, bo być może był tylko płatnym zabójcą. Gdybyś kogoś potrzebowała do pomocy, poproś Anne.- powiedziałam i ubrałam na siebie marynarkę, bo właściwie to byłam w pracy, a poprosiłam ją, że gdy znajdzie coś, żeby przyjechała gdziekolwiek nie będę. Za godzinę i tak miałam kończyć a, że nic ciekawego się nie działo w klubie to mogłam sobie wyjść i załatwić ważniejsze sprawy, w końcu i tak ja byłam właścicielką i szefową.

- Dobra, to jak coś będę mieć to zadzwonię.

- Ostatnio częściej policja ma mnie na oku, więc wolałabym, żebyś przyjechała. Tylko z konkretami.

- Wiem.- kiwnęła głową i wyszła ze swoim sprzętem.

Wyłączyłam komputer, wzięłam torebkę i wyszłam ze swojego dużego biura, a następnie podeszłam do barmanki, która czyściła szkło.

- Ja już wychodzę. Sprawdź barek i zaplecze. Trzeba będzie zamówić pewnie więcej alkoholu, bo zbliżają się walki.

- Dobrze, szefowo.- uśmiechnęła się, a ja pożegnałam się i wyszłam tylnym wyjściem.

Przekazałam kilka informacji ochroniarzowi, wyjaśniając co może dziś zrobić. 

- Miłego dnia, szefowo.- powiedział.

- Dziękuję, Ryan.- powiedziałam.- Pamiętaj o sprawdzeniu każdego pomieszczenia przed i po pracy.

Wcześniejszy ochroniarz raz nie dopilnował i straciliśmy tajne dokumenty rachunkowe klubów, jednak nie na długo, bo szybko ich znalazłam i równie szybko pozbyłam, po czym odzyskałam dokumenty, które jak się domyślam chcieli wykorzystać przeciwko mnie, ale nie udało im się i nigdy już nie spróbuję. Ale wtedy była zabawa...

- Oczywiście, szefowo. Jak każdego innego dnia.- puścił mi oczko.

- Cześć.- rzuciłam, a on mi odpowiedział.

Mój szofer, czyli Jasmine już czekała pod budynkiem. Otworzyła mi drzwi i przywitała się. Ja akurat rzadko jeździłam sama do pracy. Nie miałam po prostu siły.

- Do domu?- zapytała, odpalając silnik.

- Tak, a później jeszcze w jedno miejsce.

Kiwnęła głową i wycofała, po czym dołączyła do ruchu. Westchnęłam cicho i sprawdziłam telefon. Nic ciekawego nie było, więc go z powrotem schowałam do torebki i odwróciłam głowę w stronę okna, patrząc ze znudzeniem na widoki, które mijałam każdego dnia. Słońce dziś mocno przygrzewało, więc ściągnęłam różową marynarkę, zostając w obcisłym, białym t-shirtcie. Odetchnęłam z ulgą i założyłam okulary przeciwsłoneczne. 

- Włącz klimatyzacje.- mruknęłam do kierowcy, co oczywiście zrobiła. 

Po chwili zaparkowała na moim terenie, a ja wysiadłam i ruszyłam w stronę mojej willi, a od chodnika odbijał się dźwięk moich obcasów. Weszłam do środka, a następnie do swojego biura, gdzie w biurku w zamkniętej szufladzie trzymam ważne dokumenty oraz klucze do domu, który należał do moich zmarłych rodziców. Otworzyłam szafkę, wzięłam klucz i ścisnęłam go mocniej w ręce, uśmiechając się smutno. Następnie wróciłam do samochodu, podając adres blondynce. 

Po jakiś trzydziestu minutach byłyśmy na miejscu.

- Poczekać?- zapytała niepewnie, gasząc silnik.

- Tak.- powiedziałam i wyszłam.

Przed wejściem do środka, stanęłam na werandzie i zapaliłam papierosa. Musiałam przygotować się psychicznie na wejście do tego domu. Kiedy skończyłam, otworzyłam drzwi wejściowe i weszłam do domu, w którym mieszkałam dziewiętnaście lat. Przeszukałam najpierw salon, ale nic ciekawego nie znalazłam, tak samo u rodziców w sypialni, więc poszłam do ojca biura. Przeszukałam jego szafki i szuflady, ale jedna z nich była zamknięta na klucz. Jednak znalazłam klucz w sejfie, gdzie trzymał kiedyś pieniądze, ale później je przeniósł do innego, więc nawet nie wiem gdzie i czy są tam jeszcze w ogóle, a że do sejfu znałam hasło, to nie było nic trudnego, żeby go otworzyć. Wzięłam klucz i otworzyłam szufladę. W szufladzie były same dokumenty, które oczywiście czytałam chyba, że nie było nic co mogło by mi pomóc. Zmarszczyłam brwi na zwykłą, białą kopertę. Może nie było nic w niej ciekawego, ale była tutaj jedyną kopertą. Otwarta była więc wzięłam papier, który był złożony na pół i go rozłożyłam. 

- Test na ojcostwo?- mruknęłam pod nosem, a następnie mój wzrok zjechał niżej.- Negatywny.- Od razu spojrzałam na datę, który był robiony ponad rok temu. Nie rozumiem tego. 

Czy ojciec zdradzał matkę? A może to ona jego? Ciekawa byłam czy to dotyczyło mnie albo mojej zamordowanej siostry. Musiałam się tego dowiedzieć jak najszybciej. Westchnęłam ciężko i zaczęłam przeszukiwać książki ojca. Zajrzałam do jednej, którą nigdy nie czytał i została inaczej ułożona niż inne, a tam znalazłam kolejny papierek. Też to był test na ojcostwo, a data wskazywała na kilka miesięcy po tym, jak urodziła się moja siostra. Pozytywny. 

Czy możliwe to, że ten pierwszy, który znalazłam to był mój? A to oznaczałoby, że nie byłam córką Richarda, a to znaczyło, że matka zdradzała ojca. Ja pierdole, jakie to wszystko pojebane.

Jeśli to prawda to, dlatego żyję, ale nie rozumiem po co ktoś miałby zabijać moich rodziców i siostrę. A co najważniejsze, co miał w tym wspólnego wujek Robert? 

W zasadzie to wujek Robert nas nie odwiedzał, tak samo my jego. Mama mówiła, że on nie chce mieć kontaktu z nami, ale nigdy nie mówiła dlaczego. Westchnęłam po raz kolejny i odłożyłam wszystko na biurko. Byłam ciekawa czy coś jeszcze znajdę i czy cokolwiek dowie się Lucy, ale w życiu nie spodziewałam się czegoś takiego...

Mafia Women ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz