1

1.4K 36 14
                                    

Był zwykły dzień. Promienie słońca wpadały przez okno do małego czarnego pokoju,w którym spała Wiktoria. Leniwie otworzyła oczy i wzięła do ręki telefon. Ze zdziwieniem w oczach zobaczyła, że jest dopiero 7:15. Dziś nie szła do szkoły, więc postanowiła jeszcze trochę pospać, gdy do jej spokoju weszła mama. Była to brunetka o piwnych oczach i delikatnych rysach  twarzy. Panowała od niej aura spokoju i miłości. Była to kobieta bardzo miła i empatyczna. Nie potrafiła przejść obok potrzebującej osoby obojętnie. Gdzieniegdzie miała siwe pasma włosów co dodawało jej powagi. Stanęła w drzwiach w oparła się o nie

- dzień dobry Wiki. Widzę, że już wstałaś, więc masz 30 minut na ogarnięcie się i spakowanie rzeczy - powiedziała stanowczo na co dziewczyna obdarzyła ją zdziwionym i zaspanym spojrzeniem. Ona na to tylko przewróciła oczami

-Zbieraj się, bo zapomniałam Ci wczoraj powiedzieć, że jadę w delegacje i w tym czasie zaopiekuje się tobą moja dobra znajoma. - wychodząc z pokoju dodała cichym, acz stanowczym głosem - pospiesz się

Dziewczyna leniwie wstała z łóżka. Nie była zbytnio zadowolona tym faktem, że musi tak rano wstać i na dodatek gdzieś wyjeżdża, ale była zbyt zaspana, żeby się tym przejmować. Poszła szybko do łazienki i wzięła zimny prysznic, aby się przebudzić. Po jakoś 10 minutach wyszła z łazienki i szybko ubrała luźne czarne dresy i niebieską bluzę z kapturem. Stanęła przed lustrem. Jej długie czarne włosy opadały swobodnie na ramiona i idealnie podkreślały jej szare oczy. Stwierdziwszy, że wygląda znośnie wzięła się za pakowanie rzeczy. Wyciągnęła z szafy średniej wielkości z torbę z napisem,, Dotknięcie grozi utratą kończyny" i powoli zaczęła wyciągać potrzebne rzeczy. Odwróciła wzrok gdy jej telefon zawibrował

Mama : Zostało Ci 5 minut

Brunetka szybko schowała telefon do kieszenie i zbiegła razem z torbą po schodach w kierunku kuchni. Położyła torbę przy drzwiach i weszła do granatowej kuchni z białą wyspą kuchenną pośrodku, na której stał tależ z gotowym śniadaniem. Szybko usiadła przy nim, ale zanim zaczęła jeść skierowała się w stronę mamy

- A tak właściwie to jak się nazywa ta twoja znajoma i gdzie mieszka? - oparła łokieć o blat czekała na odpowiedź rodzicielki

- Nazywa się Pepper i mieszka w Nowym Yorku. Jak zjesz to zawiozę cię na dworzec i tam ona będzie na ciebie czekać. Nie mam zbytnio czasu bo o 9 mam samolot, więc jedz śniadanie i ładuj się do samochodu

Za wiele się nie dowiedziała, ale jej to nie przeszkadzało. Przyzwyczaiła się do tego, że jej mamy często nie bywało w domu i przebywanie u jej znajomych było dla niej normalne. Stawiała na zasadę, że lepiej się w ogóle bez potrzeby nie odzywać i wszystko będzie dobrze. Zazwyczaj to działało, bo jeszcze nikt z tego powodu na nią się nie skarżył. Nastolatka zdecydowanie wolała towarzystwo książek niż ludzi.

Po skończeniu posiłku wrzuciła torbę do bagażnika i bez słowa wsiadła do samochodu. Założyła swoje czarne bezprzewodowe słuchawki i zaczęła słuchać audiobuka lekóry, którą właśnie musiała przeczytać. Musiała przyznać, że tytuł,, Krzyżacy " brzmiał niezbyt ciekawie, ale to nie ona układała listę książek do przeczytania, więc musiała się z tym pomęczyć.

Po jakiś 40 minutach było na miejscu. Mama dziewczyny wyjęła torbę z bagażnika i z troską wymalowaną na twarzy mocno ją przytuliła. Miała łzy w oczach gdy po raz kolejny musiała ją opuszczać

- Trzymaj się kochanie. Jak tylko wyląduje odrazu do ciebie napisze, obiecuje. - jeszcze raz ją mocno uściskała. Za każdym razem kiedy zostawiała ją pod opieką kogoś obcego czuła jak jej pęka serce

- Nie martw się o mnie. Dam sobie radę, wiesz o tym. Co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Nie po to chodziłam od 7 roku życia na karate, taekwondo i boks, żeby dać się łatwo zniszczyć

Jej mama miała obsesję na punkcję bezpieczeństwa. Od najmłotszych lat zachęcała córkę do samoobrony i walki o swoje. Kiedyś jej mogło zabraknąć, a ze świadomością, że nauczyła córkę dbać o siebie nieco dodawała jej otuchy, choć nadal widziała w niej 5-letnią dziewczynkę

-dobra zbieraj się bo spóźnisz się na samolot. Pa

Kobieta wsiadła do swojego białego samochodu i wolnym tępem odjechała. Wika usiadła na ławce i czekała na znajomą mamy. Jedyne co o niej wiedziała to jej imię. Oparła głowę o oparcie ławki i czekała aż zjawi się Pepper. Długo nie musiała czekać bo z oddali zauwarzyła czerwone lamborghini, z którego wysiadła rudowłosa kobieta w średnim wieku. Ubrana była w białą marynarkę i czarne szpilki. Jej włosy były ułożone w perfekcyjny kok. Zza nią wysiadł średniego wzrostu mężczyzna. Miał lekki zarost i czarne przeciwsłoneczne okulary. Jego granatowa marynarka dopełniała stroju.

Kobieta podeszła do niej i z uśmiechem wyciągnęła ku niej swoją rękę

-Nazywam się Pepper Stark i jestem znajomą twojej mamy. Miło mi Cię poznać

Dziewczyna podała rękę z lekkim uśmiechem - Mi również. Jak zapewne pani wie nazywam się Wiktoria Jonson. Nie będę sprawić kłopotów

- Proszę nie pani tylko po imieniu - uśmiechnęła się przyjaźnie i zwróciła się ku mężczyźnie stojącym za nią. On na to tylko ironicznie uniusł kącik ust

- Stark. Tony Stark. Zapraszam do auta

We troje wsiedli do samochodu. Gdy dziewczyna chciała ponownie założyć słuchawki Pepper postanowiła zadać jej parę pytań. Odwróciła się w jej stronę i zaczęła zadawać pytania

-Ile masz lat?

-17- odpowiedziała cicho Wiktoria

-o czyli jesteś w wieku Petera-dodał Tony na co kobieta obrzuciła go groźną spojrzeniem w stylu,, teraz ja zadaje pytania"

- W taki razie co lubisz robić?

- czytać i oglądać filmy

Nastała niezręczna cisza. Dziewczyna nie chciała za wile o sobie opowiadać bo wiedziała, że nie jest to jej potrzebne. Po chwili dotarli do wielkiego budynku z wielkim napisem,, Stark Tower"

Wszyscy wysiedli z samochodu, a Tony widząc na twarzy brunetki zdziwienie i przerażenie podszedł do niej.

- nie martw się jest tu winda, a JARVIS pomoże ci się nie zgóbić.

Wszedł do budynku z torbą jako pierwszy i w windzie nacisnął liczbę 9. Wyglądało na to, że bez patrzenia by wszędzie trafił. Bądź co, bądź, ale to wkońcu jego budynek i raczej powinien wiedzieć gdzie co jest. Wbrew temu i tak to robiło na dziewczynie wrażenie.

Po jakiś 2 minutach znajdowali się na miejscu. Korytarz był w kolorach błękitu. Podał dziewczynie torbę z uśmiechem

-ostatnie drzwi na prawo. Jak się rozpakujesz to daj znać JARVISowi

Po chwili dodał

-pamiętaj, żeby niczego nie rozwalić

Dziewczyna przytaknęła głową i ruszyła w wyznaczonym kierunku. Otworzyła drzwi do pokoju i ujrzała czarno szary pokój z białym jak śnieg żerandolem. Weszła po cichu do pokoju i ostrożnie zamknęła drzwi. Po jakiś 15 minutach była już rozpakowana i postanowiła zacząć czytać. Uwielbiała w taki sposób odcinać się od świata. Postaci z książek stawały się jej jedynymi przyjaciółmi odkąd się przeprowadziła. Miała wtedy jakieś 9 lat i od tej pory nie miała zbyt wielu przyjaciół ze względu na jej zamiłowanie do książek.

-Pan Stark kazał przekazać, że dziś razem z panią Pepper ich nie będzie.  Prosił, aby przypomnieć pani, że czekają już na panią

ObiecanaWhere stories live. Discover now