25

358 19 0
                                    

Dojechali na piętro bez zbędnych komentarzy. Weszli do salonu, w którym czekała Natasha i cała reszta. Kobieta podeszła do Wiki i uściskała

- Te czułości są zbędne Romanoff. Zostawmy je na kiedy indziej bo obecnie jestem zmęczona. Thor zabrał mnie tu odrazu po treningu i sytuacja z przed chwili też mnie nieco zmęczyła

- Oj Młoda nie zrzędz. Napijesz się czegoś?

- W sumie nie wypada odmówić. O ile się nie mylę tobie lepiej nie odmawiać

-No i masz rację. To czego się napijesz?

- Obojętnie byle coś mocnego

Nat posłusznie poszła do barku Starka po whysky. Dziewczyna wkońcu miała już 21 lat i była dorosła.

~Przez te ostatnie lata zmieniła się. Stała się taka wycofana. Mam nadzieję, że da się to znowu zmienić~

Podeszła z napojem do siedzącej na kanapie brunetki. Wiktoria wsłuchiwała się z zaciekawieniem w rozmowę Starka i Clinata. Chciała się dowiedzieć co ją ominęło. Życia na Ziemi i Asgardzie diametralnie się różniło. Zdawała sobie sprawę z faktu, że długo tu nie zostanie bo treningi nie mogą czekać, ale raz na jakiś czas mogła sobie zrobić wolne. Dyskutowali swobodnie, aż do wieczora

- Chyba się tu zasiedziałem. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia u siebie. Tak więc zostawiam wam pod opieką Mała i spadam. Młot zostaje, bo nigdy nie wiadomo kiedy może się przydać

Thor wstał i przeciągnął się. Jego lekko zesztywniałe mięśnie dały o sobie znać. Wyszedł na balkon i już po chwili zniknął w tęczowym tunelu

Uwagę brunetki przykuł ekran telewizora. Przypomniał jej się moment kiedy dowiedziała się o śmierci swojej rodzicielki. Te wspomnienie sprawiło w jej sercu ogromny ból, ale przez lata nauczyła się ukrywać wręcz perfekcyjnie emocje. Dorównywała tym nawet Lokiemu. W pewnym sensie pod tym względem brała z niego przykład. Nagle odezwał się Barton

- Macie jakieś ciekawe plany na dzień jutrzejszy bo potrzebuje inspiracji?

- Ja i Backy od jutra zaczynamy nowy program treningowy. Poza tym muszę wkońcu nadrobić te wszystkie nowinki technologiczne. Kiedyś trzeba

- Dobre posunięcie Stivenie. Jak chcesz mogę Ci w tym trochę pomóc. Zwłaszcza w tym drugim

- Dzięki Nat. Trochę wstyd się przyznać do tak błachej w tych czasach sprawy

- Koniec tych smętów. Zmieniając temat to kto dziś robi kolecje bo nie ukrywam faktu iż jestem potwornie głodny?

Powiedział Tony. Nie przepadał za gadkami w stylu,, jaki ja biedny "
Zdecydowanie bardziej wolał dobrze się zabawić i pośmiać.

Siedzieli w ciszy ponieważ nikomu nie było na rękę robienie kolacji. Mieli w planach bardziej coś w stylu spania, czytania książek lub czegokolwiek innego. Wiktoria niemogąca wytrzymać tej głuchej ciszy wstała z kanapy i oznajmiła

- Ja zrobię skoro to taki wielki problem. Kolacja będzie gotowa za godzinkę. Ktoś ma jakieś życzenia odnośnie co chce zjeść?

- Zdajemy się na Twoje podniebienie. Jedyną moją maluteńką proźbą jest to, abyś tego nie spaliła

Prychnęła pod nosem i poszła do windy. Dzięki temu, że to ona miała robić kolacje dała sobie tym trochę czasu na przemyślenie swoich dalszych planów w stosunku do śmierci jej matki

~Najwyższy czas na odwiedzenie miejsca katastrof. Należy im się to. Za długo z tym zwlekałam~

Kiedy znalazła się już w kuchni zamyślona udała się do szafek. Cisza i spokój panującą w tym miejscu napawała ją poczuciem, że znajduje się we właściwym miejscu. W zamku o tej porze pewnie by już jadła kolacje wraz z rodziną królewską nie odzywając się przy tym ani słowem.

ObiecanaWhere stories live. Discover now