26

332 15 0
                                    

Zamknęła za sobą drzwi i oparła się o nie plecami. Ten dzień był dla niej pełen emocji. Najpierw zapomniało zupełnie o obiecanych odwiedzinach, potem ze stanu obojętność do skrajnej euforii spowodowanej widokiem... No właśnie. Zdała sobie sprawę z tego, że najbardziej brakowało jej Backy 'ego. Przy nim czuła się bezpieczna i przepełniona uczuciem, którego nie potrafiła określić. On jako jeden z niewielu rozumiał ją lepiej niż ona sama. Przed oczami miała jego twarz kiedy zobaczyła go po raz pierwszy. Była sroga i pozbawiona emocji. W chwili kiedy zobaczył ją ponownie była zupełnie inna. Jakby stał się zupełnie inną osobą

Otrząsnęła się z rozmyślań i podeszła do lustra. Faktycznie część jej włosów była biała. Ten fakt nie był normalny, ale zawracanie sobie głowy takimi rzeczami o tej porze nie sprawiło wrażenia rozsądnego. Poszła do łazienki się umyć i zmyć część trosk

Po 15 minutach wyszła z łazienki i poprzez zaklęcie zmieniła codzienne ubrania na czarną flanelową koszulkę i czarne materiałowe spodenki sięgające zaledwie za pośladki. Ułożyła się wygodnie na pościel i zamknęła oczy

Sen Wiktorii

Stała właśnie na szczycie,, Avengers Tower ". Rozjeżała się po okolicy i zobaczyła samą siebie. Wyglądała na przepełnioną złością. Wisiała kilka metrów na ziemią otoczona płomieniami. Oczy miała całkowicie czarne, a jej skóra była blada jak śnieg. Wokół niej stali Avengers wraz z Thorem i Sif. Próbowali coś zrobić. Z ich ust wydobywał się krzyk

-Wiktoria proszę cię opanuj emocje. Jesteś od nich silniejsza. To ja Thor, pamiętasz?

- Zostawcie mnie w spokoju. Wy nic nie rozumiecie. Straciłam wszystko na czym mi zależało. Gdyby nie wy żyłabym normalnie. To Wasza wina. To przez was

Nie poznawała sama siebie. Nie żywiła urazy do nikogo. Coś musiało się stać. Do płonącej niej podszedł zatroskany Backy. W jego oczach pojawiały się łzy

- Uspokój się Wika. Nie chcesz nikomu nic zrobić. Pomożemy Ci

- I ty przeciwko mnie?

Zaśmiała się szydersko i opuściła na moment głowę, aby potem jej twarz stała się pokryta czarnymi żyłami

- Sam wybrałeś sobie taki los. Żegnajcie

Wybuchła nie zostawiając po sobie nic. Po wszystkim widziała jedynie martwe ciała swoich przyjaciół. Leżeli tam bez życia

Podczas kiedy ona śniła z jej ciała wydobył się płomień, który niekontrolowanie pochłaniał wszystko co spodkał na swojej drodze. Po budynku rozległa się syrena, która wszystkich obudziła.

Backy wstał na równe nogi i krzyknął

-Jarvis co się dzieje? Czemu włączyła się ta syrena?

-W pokoju panny Wiktorii nastał pożar. Nakazuje ewakuację z budynku

Backy nie słuchając dalej ruszył biegiem do miejsca pożaru. Nie wiedział co się dokładnie stało, ale był pewien, że to musi mieć coś wspólnego z brunetką. Może i stała się silniejsza, ale nadal potrzenowała wsparcia. Wbiegł zdyszany do pokoju trawionego przez płomienie. Był ubrany w granatowe bokserki i czarną podkoszulkę co sprawiało, że odczuwanie przez niego temperatura była zdecydowanie bardziej groźna

Na środku pokoju krzyczała i wierzgała Wiktoria. Było po niej widać, że ma koszmar. Musiał coś zrobić, ale nie wiedział dokładnie co. Rozsądek podpowiadał mu, żeby uciekał, ale serce chciało inaczej. Pod wpływem adrenaliny skoczył w płomienie biorąc dziewczynę z łużka i wynosząc ją na korytarz. Ta natychmiast się obudziła. Zdezorientowanym wzrokiem przez chwilę biegała po wszystkim. Trafiając na przerażone oczy żołnierza nieco się ocuciła. Spojrzała w kierunku ognia. Zeszła z jego ramion i weszła do pokoju. Przywołała płomienie znowu do siebie i paroma zaklęciami odbudowała zniszczenia. Niestety po tym opadła z sił na kolana i zakryła twarz dłońmi. Z jej oczu popłynęły gorzkie łzy. Natychmiast podbiegł do niej mężczyzna. Objął ją ramieniem i przyciągnął do swojej klatki piersiowej

- Ćśśśś wszystko już dobrze

Podładził ja po włosach. W tym momencie bał się o nią jak nigdy. Jej ciało całe drżało i nadal było rozgrzane. Z gólą w gardle podniosła wzrok

- To moja wina. Przeze mnie.... prawie zgineliście. Nie potrafię nad tym zapanować. Jestem potworem

Ostatnie zdanie wyraźnie zaakcentowała. Miała w głowie obraz ich martwych ciał. Sama świadomość, że gdyby nie ona to by się nie stało doprowadzała ją do rozpaczy.

- Przepraszam..... Ja... Ja nie chciałam. To było silniejsze.... odemnie. Chciałam to zatrzymać, ale.... nie potrafiłam. Z.. zawiodłam was

Mówiła przez łzy. Czuła się fatalnie. Wiedziała, że to może się naprawdę stać i to przez nią. On jedynie mocniej ją przytulił.

- To tylko zły sen. Nie musisz się nim martwić. Jestem przy tobie i nie dopuszczę, żeby coś złego Ci się stało. Zbyt wiele dla mnie znaczysz. Chodź zanise cię do łużka

Chwycił ją najdelikatniej jak umiał i zaniósł do łużka. Dziewczyna nadal była cała roztrzęsiona. W jej głowie dudniło jego ostatnie zdanie. Jeszcze go nie pojęła.

Okrył ją, więc kocem. Chciał odejść, ale coś go złapało za nadgarstek i nie chciało puścić. Odwrócił się i spojrzał w jej bezkresne oczy

- Proszę zostań ze mną. Jeśli tu będziesz będę spokojniejsza

- Jeśli to ci pomoże to zrobię dla ciebie wszystko

Usiadł obok niej nieco skrępowany. Serce mu waliło jak oszalałe i dawało o sobie znać. Oddech był nieregularny, a mięśnie nieco spięte. Wzdrygnął się kiedy poczół na swoim ramieniu jej głowę. Głos miała niczym anioł

- Połóż się ze mną. Wtedy szybciej zasnę. To nie zajmie dużo czasu. Proszę

Poczynił tak jak o to prosiła. Ciało nadal miał nieco spięte, ale jednocześnie ich bliskość budziła w nim swego rodzaju szczęście. Wtedy kiedy oboje zasnęli oglądając film podświadomie wtólił się w nią. Każdy najmniejszy gest z jej strony co do niego napawała go energią do dalszego działania

Nieświadoma jego myśli dziewczyna położyła swoją głowę na jego torsie i okryła go. Mimowolnie on na ten gest z jej strony się uśmiechnął. Jej twarz w świetle księżyca była taka piękna. Twarz wydawała się jasna jak pył księżycowy podczas pełni. Uniusł delikatnie zewnętrzną częścią dłoni jej podbródek w swoim kierunku. Tak bardzo chciał ją teraz pocałować. Zbliżył się do jej ust na odległość kilku milimetrów, ale w ostatniej chwili się wycofał. Nie był pewny czy odwzajemni jego uczucia. Mógł być dla jej jedynie przyjacielem co wydawało się dość logicznym wyjaśnieniem. Nagle usłyszał jej głos

- Nie bój się okazywać swoich uczuć

Spojrzała na niego z dołu i wplotła swoją dłoń w jego włosy przysuwając się. Skierowała wzrok najpierw na jego oczy, które wydawały się kompletnie zagubione, a potem na drżące wargi. Przyciągnęła je do siebie i złączyła je w namiętnym pocałunku. Jego dłoń powędrowała do jej szyji gładząc ją delikatnie. Wiktoria nagle odsunęła się przerywając pocałunek

- Dziękuję za wszystko. Jeśli chcesz możesz iść. Powinieneś się wyspać

Pogładził kciukiem jej policzek. Bał się, że sytuacja z przed kilku minut się powtórzy. W jakimś sensie troska o nią była dla niego najważniejsza. Z bólem serca przystał na jej słowa. Ucałował ją na pożegnainie w czoło i wyszedł

Obok windy czekali na niego już Nat i Stive. Ich miny wyrażały gniew i zarazem zaciekawienie. Kiedy podszedł bliżej zaczęło się

- Mów co się przed chwilą zadziało w pokoju Wiktorii. Jarvis wspominał coś o porzarze i tym, że sytuacja została opanowana

Wycedziła Nat. Przez tą sytuację kamery na korytarzu przestały działać, więc jedynymi osobami, które wiedziały coś na ten temat byli Backy i Wika. Jest tu dopiero kilka godzin a już się dzieje

- Jutro się wszystkiego dowiecje. Naprawdę jestem wykończony. Dajcie sobie na dziś spokój i wródzcie do siebie

- Trzymamy cię za słowo. Tak łatwo ci nie odpuścimy

Powiedział Stive i wrócili do pokoju tak jak reszta

ObiecanaWhere stories live. Discover now