36

248 10 4
                                    

Jechali tak w kompletnej ciszy przez półtorej godziny. Atmosfera między mini była bardzo gętsa

~To nadal ten sam Bucky ~

Wmawiała sobie to cały czas, ale nie była tego pewna. Grobową ciszę przerwał żołnierz

- Jesteśmy na miejscu

Wysiadł z samochodu i otworzył je drzwi. Szarpnął jej ramię i gdzieś prowadził. Niczym skazańca na śmierć. Szli przez jakieś krzaki i błoto. Weszli do jakiegoś budynku cuchnącego czymś niezidentyfikowanym. Chłód wszechpanukący dowadał grozy
Cisza piszczała jej w uszach.

Wreszcie popchnął ją na kolana. Czuła obecność kilku nieznanych jej osób. Jedna z nich kopnęła ją w brzuch

- Możecie już iść. Ja się nią zajmę

Powiedział dziwnie znajomy oschły głos

- A po co ci ona? To tylko zwykła, nic nie warta dziewucha

- Nie wasza sprawa a teraz won jeśli mam wam pomóc

Wyszli z pomieszczenia zostawiając ich samych. Mężczyzna zciągnął jej przepaskę z oczu. Przez chwilę nic nie widziała przez światło. Przetarła oczy i spojrzała na mężczyznę. Był masywnym typem w średnim wieku z lekkim zrostem. Na prawym ramieniu miał dziwny tatuaż

- Kim pan jest?

- Nie poznajesz swojego kochanego wujaszka Toma? Och jaka wielka szkoda. Za to ja wiem o tobie wystarczająco Wiktoria

- Czego ode mnie chcesz? Wysłałeś po mnie tego osiłka jakbym była jakimś przestępcom

Uderzył ją z liścia w twarz ze złością

- Nie kłam ty głupia szmato. Wiem, że to Twoi przyjaciele. Przyglądałem się wam do dawna. Potrafisz dużo więcej niż ja

- Co planujesz?

- To proste. Chcę sprawić, żebyś cierpiała. A najlepiej jak będziesz widzieć ich śmierć

Chwycił ją za włosy i gdzieś zaprowadził. Weszli do jakiegoś pomieszczenia. Było tam ciemno, ale widok po zapaleniu świateł ją przeraził. Ujrzała 8 cel, w których była cała drużyna. Wszyscy byli ciężko ranni

- Co im zrobiłeś?

Krzyknęła nie mogąc powstrzymać łez napływających do oczy. Ściskało ją w sercu

- Gdybyś wtedy zmarła wszystko byłoby z nimi dobrze, ale nie. Matka musiała cie z nimi zostawić. Zginęłabyś razem z nią i byłoby po kłopocie, a teraz patrz ja oni będą cierpieć

Pociągnął za dźwignie. Do ich kapsuł zaczęła wlatywać strugi fioletowego dymu

~Wiktoria pomóż!!!!!

~ Ratunku!!!!

~ Nie chce umierać

~ To nie może się tak skończyć

Coś w niej pękło. Wyraz twarzy zmienił się jej diametralnie. Odwróciła się w stronę z oczami przepełnionymi czystym szaleństwem. Zaczęła się szaleńczo śmiać

- Teraz czas na mój ruch starcze

Cisnęła w niego wielką kulą ognia. Rozległ się alarm. Nadchodzący młot rozbił parę ścian i wylądawał w jej dłoni. Rozbiła nim wszystkie szyby. Zanim się obejrzała pomieszczenie wypełniło się agentami HYDRY

- Myślicie, że macie ze mną szanse. Jestem Boginią, której nie da się zniszczyć. Zgubiła was zbytnią pewność siebie

Stworzyła wokół siebie pole siłowe dając sobie tym parę cennych minut zanim oni je zniszczą. Podbiegła szybko do Petera, który leżał bezwładnie na ziemi. Była już przy nim Nat

ObiecanaWhere stories live. Discover now