32

239 12 1
                                    

Teraz czekała go trudna rozmowa z Avengersami. Wieść o jej niedalekiej śmierci może spowodować u nich wszelakie emocje. Natychmiast dostał się do ich siedziby przez tęczowy most. Na powitanie wyszedł mu Clint

- Witaj Stary. Co cię do nas sprowadza?

Weszli obaj do salonu gdzie chyba była niedawno jakaś narada bo wszyscy tam byli. Thor z wielką powagą stanął na środku. Musiał teraz zachować spokój

- Mam wobec kogoś zobowiązanie i chce was prosić o pomoc w jego wykonaniu

Przez chwilę była cisza. Tak poważny ton jego głosu nie jest często spotykany. W dodatku była ubrany w srebrną zbroje i czerwoną pelerynę co oznaczało, że sprawa jest poważna. Natasha zauważywszy jego poddenerwowanie podeszła bliżej

- Widzę, że coś cie trapi. Powiedz o co chodzi.

~Żeby to było takie proste ~

- Nie będę owijał w bawełnę. Wiktoria może nie przeżyć następnych kilku godzin. Wczoraj będąc w świątyni wybudziła i od razu posłała po mnie. Ledwo co się trzymała na nogach, ale nie mogłem jej odmówić o zabrałem ją do Asgardu. Potem okazało się, że została obiecana Lokiemu. Próbowała się jakoś zregenerować, ale pomogło to tylko na chwilę. Wieczorem spodkałem ją na korytarzu całą poturbowaną. Medycy powiedzieli, że może nie przeżyć następnej doby. Była skrajnie wycieńczona. Podobno niemożliwym było funkcjonowanie

Bucky wstał z kanapy i walnął w stół

- Zabije tego lalusia gołymi rękami. Pożałuje tego, że się urodził

W jego oczach widać było chęć mordu. Wiktoria była dla niego kimś bardzo ważnym. A teraz wiadomość, że może nie przeżyć. Sam sobie dopowiedział czyją to sprawka

Stive dotknął ramienia bruneta

- Spokojnie stary. Jeszcze nie mamy pewności czyja to sprawka. Teraz skupmy się na Młodej

Zwrócił się do Thora

- Co z młotem?

-Nietknięty. Puki ona żyje jest nie do ruszenia. Zbierajmy się nie mamy dużo czasu

Na tarasie zebrali się Tony, Stive, Bucky, Nat i Wanda. Chwycili się za ręce i znikneli w Bisforcie.

Wylądowali tuż przed bramą pałacu. Kiedy mieli wejść do sali gdzie leży dziewczyna Thor na chwilę się zatrzymał

- Ostrzegam, nie wygląda najlepiej, ale nie tak źle jak u was

Wszyscy weszli do pokoju. Minął zaledwie jedeń dzień od przebudzenia się Młodej, a znów to samo. Jako pierwszy podszedł do niej Thor odsłaniając kotarę

- Przyprowadziłem ekipę. Pewnie byś się ucieszyła. Nie jesteś sama

Ustąpił miejsca reszcie. Na jej widok Wanda zakłyła twarz rękoma. Stark i Stive podeszli do łużka. Brunet delikatnie dotknął jej czoła

- Jest dużo zimniejsza niż kiedyś

Poprawił swoje okulary i usiadł. Spostrzegł, że na ramieniu ma bandaż. Delikatnie go zdjął i osłupiał. Stive dokładnie się temu przyjrzał

- To świeża rana. Nie ma więcej niż kilka godzin. Thor ktoś ją dziś odwiedzał?

- Raczej nie

Spojrzał na Bucky'ego stojącego w kącie i uważnie się jej przyglądającego. Był wyraźnie bardziej smutny niż zazwyczaj. Thor widząc jego minę podszedł do Wandy

- Czy mogłabyś coś z niej wyczytać? Pomagłoby to nam sprawdzić czy nas słyszy

Szatynka kiwnęła lekko głową i otarła łzy. Wzięła 3 głębokie wdechy i skupiła się. Z jej rąk wydobyła się czerwona mgiełka, która powędrowała do głowy Wiktorii. Sytuacja z barierą znowu się powtórzyła

- Nie mogę nic zrobić. Chroni ją coś w rodzaju bariery. To znak, że się jeszcze broni. Silna dziewczyna

Z jej oczu popłynęła struga łez. Ją i Młodą wiele łączyło. Obie straciły rodziców, władały ogromną mocą, starały robić dobrą minę do złej gry. Jedyną różnicą była chęć zemsty, której Młoda nie miała. Potrafiła wybaczać

Przez następne godziny każdy z osobna mówił coś do brunetki, aż nadeszła kolej Bucky'ego. Zostawili ich samych na jakiś czas. Wiedzieli, że oboje są dla siebie czymś więcej niż przyjaciółmi

- Wika nie poddawaj się. Jeszcze tyle przed tobą chwil. Musisz jeszcze utrzeć nosa Clint' usiowi. Trzeba udowodnić, że to Ty jesteś silniejsza od niego

Zbliżył ich twarze do siebie i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Pragnął tej chwili od momentu zetknięciach ich ust po raz pierwszy. Powoli się od niej oddalił i będąc w drzwiach szepnął

- jesteś dla mnie wszystkim

Wyszedł i dołączył do reszty zmierzając do wyjścia. Prawdopodobnie już nigdy nie zobaczą jej śmiejącej się z tą iskierką w oczach

***

Loki zauwarzyszszy to, że część bezbronnych Avengersów przybyła do nich postanowił zorganizować zasadzkę. To był idealny mement na atak. Wszyscy pogrążeni w żałobie i bez chęci do walki. Dzięki portalom sprowadził swoich sprzymierzeńców i ukryli się w miejscu gdzie zaraz powinni się zjawić Mściciele. Siekiera Thora była mniej potężna od młotu, więc to plus dla niego. Stark i Kapitan są bez swojego uzbrojenia. Problem pojawiał się przy Wandzie i Bucky'emu. Ona miała moce i dzieki temu mogła uruchomić w brunecie tryb maszyny do zabijania. Na szczęście jego armia jest zdecydowanie większą, więc powinien dać radę.

Gdy znajdowali się w dogodnym miejscu do ataku Loki postanowił trochę ich poddenerwować. Lubił gdy ofiarą się bała. Napawał się tym jak prawdziwy psychopata, którym po części był

Wyszedł zza drzewa i chytrym uśmiechem na twarzy. Jego zielono-złoty kostium lśnił w słańcu. Rogi wystające z jego hełmu dodawały mu wzrostu pomimo jego ponad 195. W ręku trzymał swoje berło z jakimś magicznym kamieniem. Wyszedł im naprzeciw i ostartymi ramionami

- Witajcie

Thor wyszedł mu naprzeciw i zagrodził drogę

- Czego chcesz?

- Pogadać z panami za tobą. Zejdź mi z drogi i pozwól przejść Thor

Loki specjalnie zaakcentował jego imię dając mi do zrozumienia, że teraz to on rozdaje karty. Thor oddalił się kawałek dalej i dał znać Wandzie, żeby w razie czego unieszkodliwił bożka

- Macie dokładnie 30 sekund na poddanie się inaczej będzie po was

Iluzja zniknęła, a ich oczam ukazała się cała gwardia kosmitów uzbrojonych po zęby. Byli na każde skinienie jego palca. Kapitan stanął naprzeciw wszystkich

-Prędzej zginę niż poddam się bez walki

- Ja też

Dodał Bucky, a potem cała reszta. Wyglądali jak prawdziwa rodzina, choć brakowało paru osób. Jak bardzo by im się teraz przydał Hulk, Nat i Clint,ale musieli sobie radzić w takim składzie jakim byli teraz. Stark dał wyraźny znak Wandzie, żeby zaczęła kontrolować sytuację. Loki zaczął odliczać

- Czas mija. Zostało wam 10 sekund. 10,9...7....5...3,2 i 1

Po tych słowach jego pierwszą ofiarą padł Bucky, a Thor zauważył lecący w stronę zamku młot

***

W tym samym czasie w pokoju gdzie leżała rozległ się głośny krzyk, który rozbrzmiewał po całym pałacu

Siedziała zdyszana na łużku. Jakieś głosy rozbrzmiewały w jej głowie

~ Damy radę

~ Nie wolno nam się poddać

~To przez niego Wiktoria umiera

~Nie daruje mu tego

~ Nie złamiesz nasz tak łatwo

To były głosy jej przyjaciół, ale to nie było wspomnienie. To się działo właśnie teraz. Wyjrzała zza okno i zobaczyła rzeź. W jej głowie włączył się tryb ratowania swoich bliskich. Wyskoczyła przez okno i złapała lecący w hej kierunku młot, który natychmiastowo zawrócił w kierunku bitwy

ObiecanaWhere stories live. Discover now