Rozdział 2

4.8K 334 952
                                    

Zgodnie z poranną zapowiedzią na Twitter i Instagramie, 

wlatuje kolejny rozdział więc życzę kochani miłego czytania!

#trylogiafire


*** 


NICOLE POV


Czym jest dom?

Czy chodzi tylko o budynek, w którym żyjemy? Czy to wybudowane mury mają dawać nam poczucie bezpieczeństwa, czy chodzi jednak o osobę, a może nawet o nasze serce?

Lecąc do Kalifornii, wysiadając na tamtejszym lotnisku i czując gorące promienie słońca muskające moją twarz, zastanawiałam się nad prawdziwością słów, że nasz dom jest tam gdzie jest nasze serce. Jeżeli to była prawda, to nie wiem czy miałam prawdziwy dom ponieważ moje serce od dawna było roztrzaskane, pozostawione w różnych zakątkach, różnych miastach i przy różnych osobach.

Nasuwając na nos okulary przeciwsłoneczne, zacisnęłam mocniej dłoń na rączce niewielkiej walizki i ciągnąc ją za sobą po chodniku, szłam w kierunku najbliższej wolnej taksówki. Przystanęłam przy odpowiednim aucie, zgarniając czarne pasma włosów ze swojej twarzy i otworzyłam boczne drzwi, nachylając się do środka.

— Dzień dobry — odezwałam się, skupiając na sobie wzrok nieco znudzonego i zaspanego kierowcy w średnim wieku. — Zawiezie mnie pan do hotelu Ritz-Carlton? — zapytałam, opierając dłoń o otwarte drzwi samochodu.

— Tak, oczywiście. Niech Pani wsiada. — Zaprosił mnie gestem ręki do środka. — Pomogę pani z walizką — zaproponował pośpiesznie, odpinając pas bezpieczeństwa.

— Nie trzeba — odpowiedziałam, wyprostowując się. — Niech pan tylko otworzy bagażnik, poradzę sobie — dodałam i podeszłam z walizką do bagażnika.

Otworzyłam klapę i zapakowałam do środka swój niewielki bagaż, a następnie powróciłam do uchylonych drzwi i zajęłam miejsce pasażera na tylnym siedzeniu. Silnik głośno zawarczał i gdy tylko taksówkarz dołączył się do ruchu ulicznego na ulicach Los Angeles, zerknął na mnie we wstecznym lusterku samochodu.

— Los Angeles to piękne miasto — mruknął, starając się rozpocząć rozmowę.

— To prawda — przytaknęłam, wbijając wzrok w boczną szybę.

— Była tu już pani kiedyś? — zapytał ożywiony moją odpowiedzią.

— Kiedyś mieszkałam w okolicy, można tak powiedzieć — wychrypiałam, wyjmując wibrujący telefon z wnętrza swojej niewielkiej torebki.

Spojrzałam na podświetlony ekran i odebrałam połączenie, przesuwając opuszkiem palca po ekranie.

— Wylądowałaś już? — usłyszałam damski głos w słuchawce.

— Właśnie jadę do hotelu.

— Spóźnisz się — zauważyła z lekkim niezadowoleniem, na co wywróciłam oczami.

— Nie moja wina, że lot był opóźniony — oznajmiłam, starając się pohamować swoją irytację, bo akurat szatynka doskonale wiedziała z jakim trudem wybierałam się na ten ślub i wesele.

— Mogłaś lecieć ze mną i Wilsonem.

— Wiem o tym — mruknęłam. — Będę i to chyba się liczy? Naprawdę wysłuchanie kazań małżeńskich przez faceta w sukience jest dla was takie ważne?

MEMORIES ON FIRE / ZOSTANIE WYDANE 2024On viuen les histories. Descobreix ara