Rozdział 7

4.6K 318 693
                                    


Przysięgam, że to już ostatni rozdział w tym tygodniu bo jak tak dalej pójdzie to będziecie mieli mnie dość XD

Rozdział w sumie spokojny, ale jakoś bardzo go lubię :)

Miłego czytania!


***



NICOLE POV


Przeniosłam wzrok na stojącego na wprost mnie mężczyznę, zerkając nerwowo na zmieniającą się kolejność lotów na tablicy pośrodku lotniska w Nowym Jorku.

— Nie ma innego sposobu? — zapytał szatyn, trzymając za rączkę stojącą obok niego Hope.

— Nie mogę go bronić, będąc w mieście 2753 mil od miasta, w którym będzie sądzony i gdzie dokonano przestępstwa.

— Nie może przejąć jego sprawy Jasper?

— Znasz mnie — mruknęłam i spojrzałam w jego zaniepokojone niebieskie tęczówki. — Wiesz, że jeżeli chce żeby coś było zrobione dobrze, to muszę zająć się tym osobiście.

— Kocham cię Nicole — wyznał, przełykając ślinę, gdy spuściłam wzrok na ciemnowłosą dziewczynkę, która zaciskała w niewielkiej rączce białego, pluszowego królika.

— Ja ciebie też Dean i to z tobą jestem, nie z nim — odpowiedziałam, a następnie pochyliłam się w jego kierunku i musnęłam delikatnie jego usta.

— Ble — pisnęła dziewczynka pomiędzy nami i zakryła oczy.

Odsunęłam się powoli od szatyna i spojrzałam z uśmiechem na pięciolatkę.

— Ciebie też bardzo kocham i postaram się za kilka dni przylecieć na trochę — westchnęłam, głaszcząc Hope po głowie i łapiąc między palce jej lekko kręcone włosy.

— Ja ciebie też kocham mamusiu — odpowiedziała i przytuliła się do mnie z całej siły.

— To jest tylko jedna sprawa — powiedziałam, widząc niepokój na twarzy mężczyzny. — Za kilka dni przylecę, nie martw się — dodałam.

— Przylecisz na kilka dni i potem znowu pojedziesz do niego — wychrypiał, ściszając głos.

— Dobrze wiesz, że nie robię tego dla rozrywki. Wolałabym być z wami, ale czasami podejmowanie dobrych decyzji wymaga od nas poświęceń.

— Obiecaj, że to nic między nami nie zmieni — poprosił, ujmując mój policzek swoją dłonią.

— Jestem z tobą — zauważyłam po raz kolejny. — Tutaj stworzyliśmy nasze życie i przyszłość. Dlaczego miałabym chcieć to zmieniać? — zapytałam retorycznie, a Dean westchnął, nie odpowiadając.

Spojrzałam w jego oczy i chciałam coś jeszcze powiedzieć, kiedy z głośników na lotnisku dotarł do nas komunikat o odprawie pasażerów na mój lot.

Pochyliłam się w stronę Hope i mocno ją przytuliłam, cmokając przelotnie w czubek głowy.

— Będę co wieczór dzwonić do ciebie przed spaniem — oznajmiłam, patrząc w ciemno brązowe tęczówki, które były niemalże identyczne, jak oczy jej ojca.

Słabo westchnęłam po raz kolejny, żegnając się z nimi i wyprostowałam się, odwracając jak najszybciej do nich plecami.

Przywykłam do pożegnań. W swoim życiu zbyt wiele razy musiałam odchodzić i zbyt wiele razy kogoś traciłam, a jednak odczuwał nieracjonalny niepokój, że odchodząc nawet na chwilę tym razem, mogę coś stracić na zawsze.

MEMORIES ON FIRE / ZOSTANIE WYDANE 2024Where stories live. Discover now