Rozdział 33

4.6K 358 546
                                    


Miałam wstawić ten rozdział w poniedziałek, ale po pierwsze z okazji moich urodzin dostajecie go dziś, a po drugie jest w nim sporo wspomnień z poprzednich części więc w poniedziałek dostaniecie po prostu więcej akcji.

Miłego czytania!


***


NICOLE POV


Czasami w wyniku nieprzewidzianych zdarzeń możemy utracić wszystko. Cały nasz świat staje w ogniu i patrzymy, sparaliżowani rozszalałymi płomieniami jak wszystko, co kochaliśmy niknie aż w końcu staje się jedynie garstką prochu, z którego ponoć powstaliśmy.

Utrata sensu życia jest bolesna, ale bez niej nadal można żyć. Człowiek wprawdzie nie odczuwa większych emocji w trakcie trwania swojej marnej i nic nie znaczącej egzystencji, ale żyje z dnia na dzień. Oddycha, a jego serce zdaje się dalej bić w równym, miarowym tempie.

Utrata miłości życia jest jednak o wiele gorsza.


„Wjechaliśmy powoli na górę Rubidoux, stając na jej szczycie. Po chwili wysiedliśmy w milczeniu z auta, siadając na masce samochodu. Spojrzeliśmy na ruiny pozostałe po kapliczce, która była wybudowana na znajdującym się tu niegdyś meksykańskim ranczu. Teraz pozostały po nim tylko cegły i gruz.

Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz...

— Co tu robimy Nate? — zapytałam po dłuższym milczeniu, wpatrując się w oświetlone nocą miasto.

Z tej wysokości całe Riverside wydawało się takie małe, znikome i nic nieznaczące. Każdy mieszkaniec tego miasta, był niewidoczny i nieistotny, ale to tylko pozory. To miasto pozornie było zwyczajne, ale to była tylko powłoka. To tylko skorupa, jaką otoczyło się to piekło na ziemi, żeby ukryć swoje grzechy i zbrodnie swoich mieszkańców, ponieważ od środka było zgniłe i zepsute.

— Pomyślałem, że możemy coś zrobić — oznajmił, zsuwając się na chwilę z maski Mustanga i podszedł ponownie do auta.

Widziałam kątem oka, jak otworzył drzwi od strony kierowany a zagłębił się do wnętrza samochodu. Z uwagą obserwowałam każdy jego ruch, jednak postanowiłam póki co nie zadawać niepotrzebnych pytań. W końcu wyprostował się i zatrzasnął za sobą drzwi auta, trzymając w dłoni zeszyt i długopis. Zmarszczyłam brwi, lustrując spięte mięsnie ramion bruneta i jego niepewny wyraz twarzy, który próbował skrzętnie skryć. Podszedł powoli, westchnął i wyciągnął w moim kierunku trzymane w dłoni przedmioty.

— Co? — prychnęłam. — Chcesz się uczyć? — zakpiłam, nie rozumiejąc po co nam na górze długopis i zeszyt. Oparłam się łokciami o maskę samochodu, przyjmując półleżącą pozycję i spojrzałam zaciekawiona na jego twarz.

— Z tobą chętnie biologii, ale nie tym razem White — prychnął, a kącik jego ust lekko powędrował do góry, przyprawiając mnie o szybsze bicie serca. Wyrwał ze środka zeszytu dwie kartki i wyciągnął jedna w moim kierunku. — Kiedyś słyszałem, że podpalony lampion puszczony w powietrze zabiera ze sobą wszystkie troski i problemy — wyjaśnił, a widząc najwidoczniej mój zaciekawiony wzrok i uniesioną brew, kontynuował. — Lampionu niestety nie mamy, ale mamy zeszyt a ponieważ nie wierzę w magiczne działanie podpalonego lampionu, wpadłem na inny pomysł. Napiszemy list, a w nim możemy napisać to, czego nie możemy powiedzieć komuś prosto w twarz. — I kończąc swoją wypowiedź i wyjaśnienia, spojrzał na moją spokojną ale i zaskoczoną twarz.

MEMORIES ON FIRE / ZOSTANIE WYDANE 2024حيث تعيش القصص. اكتشف الآن