Rozdział 1

3K 108 11
                                    

Hermiona Granger, nauczycielka OPCM, wstała właśnie z łóżka okrytego beżową kapą i wypiła, przygotowany wcześniej Eliksir Zapomnienia. Zanim dotarła do łazienki mikstura zaczęła działać. Dziewczyna zapomniała o dręczących ją od miesięcy koszmarach z Ostatniej Bitwy, o śmierci Weasley'ów: Molly, Freda, Rona, Ginny. Ostatnim obrazem jaki pojawił się w jej głowie była twarz Harrego leżąca bezwładnie na poduszce w św. Mungu. Wiedziała, że ukojenie jest chwilowe, koszmary wrócą w nocy ze zdwojoną siłą, ale teraz musi być silna.

Hermiona obmyła twarz i spojrzała na swoje odbicie w lustrze: zapadnięte policzki; matowe, puste, brązowe oczy nie odzwierciedlały wesołej, żądnej wiedzy Gryfonki jaką kiedyś była. Jej bladą twarz okalały, niegdyś sprężyste, teraz opadłe kasztanowe loki. Związała je w luźny kucyk i wróciła do sypialni, żeby założyć naszykowane wcześniej ubrania: czarną tunikę i spodnie oraz prostą czarna szatę. Jej dzień właśnie się zaczynał.

Kiedy zeszła z wieży Gryffindoru w Wielkiej Sali trwało już śniadanie. Uczniowie wszystkich domów siedzieli zgromadzeni przy jednym stole. Wielu z nich wciąż opłakiwało śmierć bliskich i przyjaciół, niektórzy nie wrócili do szkoły ze względu na brak chęci.

Hermiona spojrzała na stół nauczycieli. Tu też brakowało tylu znajomych twarzy... Dumbledore'a, Flitwick'a, a nawet srogiego i pochmurnego Snape'a. Hogwart nie był już tą samą szkołą, ale dyrektor McGonagall robiła wszystko, by uczniowie mogli znów poczuć się bezpiecznie.

Profesorka Transmutacji zajmowała teraz zaszczytne miejsce pośrodku stołu obok niej Hagrid, jako gajowy i nauczyciel Opieki nad Magicznymi Stworzeniami; dalej Arthur Weasley, który po śmierci żony niemal oszalał. To Percy, który zdawał się teraz scalać Weasley'ów, załatwił mu posadę profesora Mugoloznawstwa. Molly, Fred oraz Ginny zginęli podczas Drugiej Bitwy o Hogwart, a Ron kilka miesięcy wcześniej w Malfoy Mannor. To Harry był dla niej oparciem przez te straszne dni, kiedy musiała pogodzić się ze śmiercią ukochanego. Chłopiec-Który-Przeżył pokonał Voldemorta, ale niemal przypłacił to życiem. Leżał teraz w śpiączce, a Hermiona czuła się odpowiedzialna za znalezienie dla niego lekarstwa.

Hermiona przeniosła wzrok na sędziwą staruszkę, profesor Eleonorę Happyday, która uczyła teraz zaklęć. Wolała na razie nie myśleć o przyjacielu. Dziewczyna zajęła swoje miejsce przy stole, wypiła kilka łyków soku dyniowego i ugryzła tosta posmarowanego dżemem. Ponieważ nie mogła nic więcej przełknąć, udała się do przestronnej, ciemnej sali lekcyjnej, która po kilku minutach zaczęła zapełniać się uczniami piątego roku.

Profesor Granger była spokojną nauczycielką, która uwagę zyskiwała nie poprzez krzyki, ale przez cichy, jednostajny ton, mówiący o najciemniejszych zakątkach magii. Mogłaby opowiadać kolejne tematy bez przerwy, byle tylko nie musiała wracać do pustego pokoju na szczycie Wieży Gryffindoru. Uczniowie myśleli tak samo, dlatego nieraz jej ostatnie lekcje przeciągały się na do kolacji. Potem Hermiona siadała z uczniami przy ich stole i toczyli długie dysputy do późnego wieczora.

Wszyscy woleliby nie spać. Podczas snu wracały koszmary i zjawy, których nikt nie chciał widzieć. Przychodziła jednak pora, kiedy najmłodsi zaczynali ziewać, a starsi musieli pomyśleć o odrobieniu prac domowych. Uczniowie rozchodzili się do pokojów, czy biblioteki; a Hermiona zostawała sama ze swoimi myślami, wtedy uciekała do książek i sprawdzania wypracowań, ale nawet one szybko się kończyły. Po porządkach i zaplanowaniu kolejnego dnia, kładła się do zimnego łóżka. Dwie godziny snu przerywanego koszmarami i wspomnieniami wracały.
^^^
Ze specjalną dedykacją dla
Chibi_chan
adinka23
KetsuekiAkuma

Hermiona Granger & tajemnicze znakiWhere stories live. Discover now