Stary dwór stał na odludziu. Nikt nie chciał mieć nic wspólnego z tą wylęgarnią zła. Wszyscy bali się, że Lord Voldemort, czai się w którymś z licznych pokoi Malfoy Mannor.
Hermiona szła pewnym krokiem wzdłuż muru, który oddzielał ją od celu. Neville szedł kilka kroków za Gryfonką cały czas i co chwilę wysyłał swoją różdżką jakieś światła.
- Hermiono, zaczekaj!- zawołał chłopak, kiedy Gryfonka dotarła do bramy- Chroni ją sporo zaklęć. Musimy przejść jeszcze przez kontrolę.
- Co takiego?- zapytała.
- No wiesz. Muszą potwierdzić, że nie jesteśmy jakimiś niezłapanymi Śmierciożercami, albo poplecznikami Voldemorta- wyjaśnił Neville.
Hermiona pokiwała głową i zapytała:
- W jaki sposób?
- Niezbyt przyjemnie: Veritaserum- odparł chłopak.
Wtedy podlecieli na miotłach dwaj Aurorzy. Neville skinął im głową. Hermiona stała sztywno z wzrokiem wpatrzonym w bramę, kiedy przyjaciel delikatnie dotknął jej ramienia, odwróciła się i wyciągnęła rękę do Aurora. Ten automatycznie podał jej eliksir.
Dziewczyna otworzyła fiolkę i przełknęła łyk wstrętnego napoju. W jej wyglądzie nic nie uległo zmianie. Rana na ramieniu piekła i szczypała, ale Hermiona nie dała nic po sobie poznać.
- Jak się nazywasz?- zapytał Auror rutynowo.
- Hermiona Jane Granger.
- Gdzie jest twój przyjaciel Harry Potter?
- W Św. Mungu- Hermiona nie drgnęła odpowiadając na to pytanie.
- Dlaczego chcesz wejść do Malfoy Mannor?- tego pytania się nie spodziewała, ale wiedziała jak wybrnąć, nie ginąc przez Przysięgę.
- Szukam lekarstwa- Hermiona próbowała stłumić ból w ramieniu.
Auror skinął jej głową na znak, że przeszła testy. Hermiona spojrzała na Nevilla, który jeszcze odpowiadał na pytania.
- Co robiłeś w Wielkiej Sali po Bitwie?-pytał inny Auror.
- Pomagałem Pomponie Sprout w zbieraniu poległych- Neville skrzywił się prawdopodobnie na myśl o trupach, a potem dołączył do Hermiony, która uchyliła już bramę i weszła na kamienną ścieżkę prowadzącą do wrót dworu.
We wszechogarniającej ciszy czuć było napięcie. Neville domyślał się, że coś jest nie tak.
- Hermiono, wszystko w porządku?- zapytał, kiedy dziewczyna bez słowa otworzyła wrota i zaczęła przemierzać długi hol.
Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko oparła się o ścianę, z jej oczu zaczęły lecieć łzy, ale nie płakała.
Neville wziął jej rękę, nie oczekując wyjaśnień. Spodziewał się tego co się wydarzy.
- Neville, dziękuję ci. Veritaserum musiało być nieprzyjemne.
- No coś ty! Przecież każdy by to zrobił-powiedział i zaczerwienił się jak piwonia- Jeżeli chcesz możemy wrócić- dodał jeszcze.
Dziewczyna pokiwała jednak przecząco głową, wsparła się na jego ramieniu i ruszyli dalej.
Hermiona na początku spłoszona i cicha, teraz szła pewniejszym krokiem, rozglądając się ciekawie wokoło.
Wszystkie przedmioty leżały dookoła tak, jak Śmierciożercy je zostawili. Gryfonka ciekawie podnosiła każdy nóż i każdy sztylet napotkany w komnatach i na korzytarzach.
![](https://img.wattpad.com/cover/36364132-288-k826052.jpg)