Rozdział 13

767 62 16
                                    

Draco siedział w tym ciemnym miejscu już kilka godzin po rozpoczęciu bitwy. Ból rozsadzał mu głowę, ale jeszcze mniej przyjemnym uczuciem było wstrętne pieczenie ręki.
Snape musiał dać mu Eliksir Zwiotczający, bo nie mógł poruszać znienawidzoną kończyną, ale czuł drżenie każdej komórki prawego ramienia.
Najgorsze była jednak niewiedza. Pytania ciskały się po głowie chłopaka niczym małe, złote, fruwające znicze.
Dlaczego Snape go tu zostawił?
Czemu musi tu siedzieć?
Co się wydarzyło? Dlaczego w jego głowie tłucze się pusty krzyk? A może to krzyki?
***
- Stworek przyszedł służyć synowi wspaniałej pani. Stworek od zawsze służy wspaniałemu rodowi Blacków- stary skrzat pochylił się nad blondynem z tacą pełną rogalików i bułeczek. Z dzbanka postawionego za stoliku przyjemnie parował zapach herbaty.
- Kto cię tu przysłał? -zapytał zdezorientowany Draco.
- Wredna szlama! Kazała Stworkowi pracować w kuchni! Gdyby to widziała moja biedna pani!- zaczął skrzat, ale młody Malfoy przerwał mu władczym tonem.
- Cicho! Przysłała cię do mnie Granger?- zapytał zaskoczony.
Stworek pokiwał głową.
- Jak to się stało, że mugolaczka ma władzę nad skrzatem rodziny mojej matki?
- Głupia szlama! Kiedy umarł ostatni z rodu, gorszy brat wspaniałego pana, Stworek trafił według testamentu do Harrego Pottera, zdrajcy krwii-skrzat odstawił tacę na stolik i zaczął szukać szafy, żeby naszykować paniczowi ubrania, ale takowych nie było- On kazał Stworkowi słuchać rudego głupka i zdurniałej szlamy- zakończył pospiesznie.
Draco był, rzecz jasna, zdziwiony pojawieniem się stworzenia, teraz jednak bardziej dziwił go fakt, że złości się na Stworka za to, że nazywa Granger durną czy głupią.
Mógłby oczywiście zakazać skrzatowi takich zwrotów, ale malfoyowska duma i antymugolskie wychowanie jakie otrzymał zabraniały mu takich zachowań, dlatego nic nie powiedział, tylko wstał i zasiadł do posiłku.
Właściwie do tej pory nie musiał zmuszać się do zachowywania manier i konwenansów, przecież jadał sam, paczki przygotowane przez McGonagall, lub Granger, ale przy skrzacie zmuszał swe nędzne istnienie do zachowania się zgodnie z zasadami, jakich nauczono go w domu.
***
Minęło więcej niż kilka godzin. Gdyby nie prześwitujące przez szpary w deskach światło, Draco spałby w najlepsze, ale teraz-obudzony-przeklinał świat w którym się urodził.
Gdzie do cholery jest Snape!? Czyżby miał już nigdy po niego nie przyjść!?
Głód i pragnienie przewiercały jego narządy od środka, kiedy nagle usłyszał trzask teleportacji. Pospiesznie schował się za jakimś starym meblem.
Powietrze w starym budynku zgęstniało. Ból w ramieniu chłopaka zelżał, ale gula w gardle uniemożliwiała mu oddychanie.
-Severusie...- powiedział głos, który Draco świetnie znał.
Chłopak wtulił się w zniszczony materiał przykrywający mebel i błagał los, aby w razie znalezienia śmierć była lekka.
Osłabiony Czarny Pan nie wyczuł go jednak. Wciąż rozmawiał z Severusem o różdżce Dumbledora.
W myślach chłopaka na nowo odżył obraz starego czarodzieja spadającego z Wieży Astronomicznej i pusta twarz Snape'a po wykonaniu jego zadania.
Wspomnienie przerwał przeraźliwy krzyk Snape'a.
Draco usłyszał jak jego opiekun upada na posadzkę i sam przyłożył dłonie do twarzy, żeby z jego ust wydarł się żałosny jęk rozpaczy. Po policzkach spływały mu wielkie jak groch łzy. Utrata ostatniej osoby, która choć trochę go kochała, albo przynajmniej w jakiś sposób Draco nie był jej obcy, wywołała ból. Zaraz potem dołączyło do tego pieczenie w przedramieniu oznajmujące, że Czarny Pan zniknął.
Draco usłyszał jakieś kroki i spróbował wstać, ale nogi i całe ciało odmówiło mu posłuszeństwa. Chłopak stracił przytomność.
***
- Stworku, w dawnych komnatach profesora Snape'a były moje rzeczy- powiedział Draco.
- Stworek wie. Stworek przyniesie je zaraz.
- Skąd niby wiesz?- zapytał zaskoczony Draco.
- Szlama Pottera kazała Stworkowi to zrobić- odpowiedział skrzat.
Draco skinął głową na znak, że zrozumiał i kazał stworzeniu oddalić się.
Gryfonka po raz kolejny go zaskoczyła. Nikt nie wiedział o jego pobycie u Snape'a. Będzie musiał się jej zapytać skąd to wszystko wie.

Tymczasem w Malfoy Mannor Hermiona myszkowała po kątach i upychała co raz to nowe rzeczy w swojej torebce, którą przygotowała wcześniej na wyprawę po horkruksy.
Była zawiedziona tym, czego dowiedziała się od Ducha Chroniącego. Klątwa może zostać złamana tylko, jeżeli będzie miała narzędzie, krew rodzinną i różdżkę osoby, która rzuciła klątwę.
Do tego ważna była data i godzina wykonania odczyniającego rytuału.
Problemy piętrzyły się przed nią, a mijane przedmioty budziły niezbyt chciane wspomnienia, ale podjęła już decyzję, że nie będzie dłużej pić Eliksiru Zapomnienia. Koniec z uciekaniem. Gryfonka postaniwiła stawić czoła problemom.
***
- Harry! Udało się!-Gryfonka podeszła do przyjaciela i uścisnęła go serdecznie, ale on stał sztywno.
- Harry?- powtórzyła Hermiona ciszej i pomyślała, że coś jest nie tak. Poczuła jak ktoś odciąga ją od przyjaciela i prowadzi do Wielkiej Sali. Rozejrzała się. Pośród leżących na podłodze ciał znalazła Lupina i Tonks, kilka metrów dalej leżał Fred przy jego głowie płakał George, obok Ginny i Molly, tam szlochali Billy, Fleur, Charlie i Arthur. Brakowało tylko Percy'ego.
Hermiona podniosła wzrok na podtrzymującego ją Weasley'a.
- Gdzie Harry?- zapytała zachrypniętym głosem.
Percy wskazał drugą stronę sali, w której kłębioli się ranni i medycy.
Hermiona wyrwała się i pobiegła w stronę przyjaciela. Z jej gardła wydobył się tragiczny szloch.
***
Hermiona wyszła bramą Malfoy Mannor bez problemu. Była przecież związana klątwą z Bellatrix.
- Gdzie jest Harry Potter?- zapytał Neville, celując w nią różdżką.
Czekał na nią z grupą przerażonych Aurorów na zewnątrz.
- W św. Mungu- odparła Gryfonka tonem wypranym z emocji.
Aurorzy rozpierzchli się, a Neville podszedł do Hermiony.
- Jak to zrobiłaś?- zapytał- Na bramę rzuconę są silne zaklęcia ochronne. Jeszcze z czasów Malfoy'ów- dodał.
- Ja... nie wiem- skłamała Gryfonka. Duch wytłumaczył jej też, że są też rzeczy, które może teraz wykonywać, dlatego, że stała się "własnością dworu".
- Neville... Jaki mamy dziś dzień?- zapytała po chwili.

Hermiona Granger & tajemnicze znakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz