Rozdział 15

807 59 6
                                    

Hermiona wracała do Hogwartu zmęczona i pełna lęku. Z jednej strony cieszyła się, że rozwiązania wszystkich problemów przychodzą jej tak łatwo, z drugiej czuła jednak, że czeka ją wciąż wiele pracy. Draco potrzebował wolności i odrobiny uczuć, Harry wody z Fontanny Wiecznego Sczęścia, Snape prywatności, a ona sama starożytnej wiedzy o czarnej magii. Właściwie Gryfonka nie dziwiła się już, że Malfoy zajął jakieś spore miejsce w jej umyśle. W końcu do tego zmuszała ją Wieczysta Przysięga złożona McGonagall. 

Dziewczyna wyszła z kominka w swoim gabinecie pewna, że zastanie w nim masę nieodebranej i nieprzeczytanej poczty. Tymczasem koperty były otwarte i posortowane, a kopie odpowiedzi na listy były ułożone w ładny stosik tuż obok. Hermiona znalazłą tam też notkę od tajemniczego pomocnika.

- Drobna przysługa od grona nauczycielskiego. PS Liczymy na rewanż- przeczytała dziewczyna i uśmiechnęła się pod nosem. Nie miała wątpliwości, że to pomoc od profesor Eleonory Happyday, która uprzejmie zaproponowała innym, by również pomogli. 

Zadowolona z braku zaległości Hermiona udała się o swojego dormitorium, żeby zostawić tam torbę.

Stare korytarze, tak jak jeszcze kilka lat temu, zdawały się być przesiąknięte magią i historią, którą Gryfonka ponownie uczyła się chłonąć i poznawać. Dzięki temu, że odstawiła Eliksir Zapomnienia, każdy kąt zdawał się być kolejnym wspomnieniem, a im dalej szła wspomnienia stawały się przyjemniejsze. W końcu tyle lat spędziła w starym zamku z przyjaciółmi. Tyle miłych, dobrych lat, kiedy największym złem zdawało się być dostanie Trolla z wypracowania. 

Kiedy Hermiona dotarła do Wieży Gryffindoru ostrożnie otworzyła drzwi swojej komnaty. Jakaś podświadoma siła mówiła jej, że nie zastanie tam nic dobrego. 

Nie miała racji juz od progu było widać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, czyli tak jak dziewczyna to zostawiła półtora tygodnia temu. Łóżko zasłane i przykryte kapą, kufer i komoda zamknięte i wytarte z kurzu, pewnie przez skrzaty. W pokoju było jednak coś niepokojącego. 

Cisza. Hermiona zerknęła w stronę obrazu, w ramach którego nie było jednak ulubionego Mistrza Eliksirów. Hermiona jęknęła, ale po chwili zastanowienia doszła ddo wniosku, że Snape'owi nie mogło się nic stać. Dopóki nie opuszczał ram hogwardzkich obrazów, czego raczej przestrzegał.

Dziewczyna postanowiła rozpakować małą torbę podróżną, a zwłaszcza schować kilka przedmiotów wyjętych wczoraj ze skrytki Harry'ego w Grinngocie. Przede wszystkim stary pożółkły pergamin- Mapa Huncwotów, przyda jej się skoro znowu zaczęła bawić się w podróże w czasie- Hermiona schowała ja do jednej z dużych kieszeni w przepastnej szacie. 

Dalej kilka patyków, jak powiedziałby każdy szanujący się Mugol, każdy kto jednak miał trochę pojęcia o czarach powiedziałby bez namysłu, że dziewczyna jest właścicielką kilku bardzo ciekawych różdżek: pierwsza 12 i trzy czwarte cala o rdzeniu z włókna smoczego serca- różdżka Bellatrix- ta która zadała jej tą okropną klątwę, kolejna 11 cali, włokno z pióra Feniksa, przez której środek biegła mała ryska- pamiątka po złamaniu- różdżka Harry'ego, kolejna 10 cali- włos jednorożca- różdżka Dracona i na końcu śliczna długa na 10 i trzy czwarte cala wiązowa różdżka wypełniona włóknem smoczego serca- jej własna różdżka kupiona prawie osiem lat temu w sklepie Ollivandera. 

Hermiona obróciła ją w palcach jakby chciała coś nią wyczarować, ale głos uwiązł w jej gardle. Poza tym, była pewna, że żadne zaklęcie nie zadziała. Nic nie mogło pokonać zaklęcia Bellatrix- przynajmniej dopóki Hermiona nie rozszyfruje zagadki Ducha Chroniącego.

Dziewczyna włożyła wszystkie magiczne drewienka do torebki, którą miała na wyprawie po horkruksy. Koraliki już dawno straciły swój blask lub pogubiły się, ale dziewczyna nie miała serca jej wyrzucić, albo przeczuwała, że jeszcze jej się przyda. 

Tak, teraz przyszła kolej na ukrycie potężnego zwoju srebrnego materiału. Peleryna Niewidka na pewno przyda jej się poczas eskapad w poszukiwaniu. Właściwie Hermiona nie wiedziała jeszcze dokładnie czego będzie poszukiwała, ale wieziała, że nie zaszkodzi mieć w pobliżu tego legendarnego artefaktu. Hermiona włożyła miękką pelerynę pod poduszkę. 

Ledwie to zrobiła, a usłyszała znajomy kpiący głos.

- No, no, panno Granger. Dopiero zdążyłaś wrócić, a już sprzątasz- odezwał się Severus Snape, który powrócił w ramy swego obrazu- Nie musisz. Skrzat był tu rano i zmienił pościel. Był przy tym tak kulturalny, że aż niedobrze mi się robiło. Musiałem stąd uciekać, kiedy mu powiedziałem, że ten hymn na cześć twoich włosów jest mocno przedobrzony, bo inaczej skrzat gotów był mnie popalić- z udawanym przerażeniem powiedział Mistrz Eliksirów.

- Gdzie byłeś?- zapytała Hermiona.

- Poszedłem naskarżyć Fineasowi Blackowi, jakie to skrzaty jego rodziny zrobiły się pewne siebie.

-Co zrobiłeś?- dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona.

- Granger, Granger. Głucha jesteś? Poszedłem naskarżyć dyrektorowi Blackowi na skrzata jego rodziny.

- To Stworek tu był? I mówił o mnie dobrze? 

- Granger. Powinnaś udać się do Munga nie tylko w odwiedziny. Czego nie zrozumiałaś z tego co powiedziałem?- sarkazm sączył się z wypowiedzi Snape'a- Był i śpieeeewaaał- zaintonował- peeeaaany na twoją cześć.

Hermiona, aż rodziawiła usta ze zdziwienia, ale ujrzawszy minę Severusa, szybko się poprawiła:

- A to śpiewanie nie brzmiało bardziej jak: głupia szlama, znowu kazała Stworkowi gotować?- zapytała z odpowiednią dozą ironii.

- Ile razy mam to mówić? Nie- odparł Snape załamanym głosem, jakim zwykle mówił: "Potter, czy ty naprawdę jesteś aż tak głupi?"

Hermiona postanowiła, że zanim całkiem się zhańbi, co według Snape'a nastąpiło już dawno temu, wyjdzie. Jak pomyślała, tak zrobiła.

Ale gdzie mogła się udać? Miała całe popołunie dla siebie. Hermiona zdecyowała się odwiedzić Dracona i wyjaśnić tę całą sprawę ze skrzatem. 

Panicz Malfoy cały dzień przemierzał swój pokój wzdłuż i wszerz, raz po raz poprawiając to serwetę to zasłony. Z niecierpliwością czekał na Gryfonkę, nie dlatego, że chciał ją zobaczyć, co to, to nie. Draco Malfoy nie znał takiego uczucia. Po prostu denerwowały go ciągłe ataki. Znak szalał nawet wtedy, kiedy mugolaczka była daleko, a on nie mógł nic z tym zrobić. Stworek też nie, był tylko skrzatem, a Draco potrzebował prawdziwej czarownicy, lub czarodzieja, i Malfoy musiał przyznać, że Granger nią była, nawet jeżeli Bellatrix pozbawiła ją mocy.

Granger, która właśnie weszła do jego "nowego-starego" pokoju we Wrzeszczącej 
Chacie.






Hermiona Granger & tajemnicze znakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz