Rozdział 8

23.1K 653 2.3K
                                    

-Dobra, to co sądzisz o tej?- Hazel przyłożyła do swojego ciała czarną sukienkę z koronką. Co prawda miałyśmy spotkać się już na imprezie, ale plany nam się pozmieniały.- Myślę, że będzie idealnie ci pasowała.

-Nie wiem, sama zdecyduj.- opadłam plecami na łóżko i wbiłam wzrok w biały sufit nade mną.

-Mówisz tak już o kolejnej rzeczy.- przewróciła oczami i powróciła do przeglądania mojej szafy.-Mam wrażenie, że jesteś dzisiaj jakoś strasznie pogrążona w myślach i na niczym się nie skupiasz. Chodzi o tą imprezę urodzinową?

-Nie, ale to pewnie dlatego, bo nie mogę wybić sobie z głowy tego co wczoraj usłyszałam.- nawet jeśli nie odrywałam wzroku od sufitu to i tak czułam na sobie jej wzrok, bo nie mówiłam jej nic o tym co wczoraj miało miejsce.- Nie mówiłam ci, ale jak wczoraj wychodziłam z mieszkania Lily to Louis i David na ciebie czekali. Rozmawiali, a ja niechcący podsłuchałam ich rozmowę. I usłyszałam ze słów Davida coś czego nigdy bym się nie spodziewała. Powiedział, że nie chce przyjść na moje urodziny, bo boi się, że znowu zacznie mu na mnie zależeć.- przyznałam, przez co w pokoju zapanowała chwilowa cisza, bo Hazel zapewne analizowała moje słowa.

-Wybacz, że to teraz powiem, ale chcę być z tobą szczera.- przestała grzebać w mojej szafie. Wzięła sukienkę, którą wcześniej pokazywała i rzuciła ją na fotel obok innych ubrań, a następnie usiadła obok mnie na łóżku.- Uważam, że ty robisz dokładnie to samo. Nie chcesz mieć z nim nic wspólnego, bo boisz się, że ta dawna iskra znowu pomiędzy wami powróci.

-Byłam pewna, że to powiesz, ale to nie jest prawda.- musiałam się tego wyprzeć.

-Nie próbuj siebie oszukiwać, bo dobrze wiesz, że mam rację. Nie to żeby coś, ale moim zdaniem zachowujecie się trochę jak banda małych dzieci, które nie potrafią się dogadać i nawzajem przed sobą uciekają.

-Nie wiem. Może tak jest, ale najgorsze jest to, że dzisiaj są moje urodziny, a ja myślę o rzeczach, o których wcale nie powinnam myśleć. Marzę teraz tylko o tym, żeby o nim i wszystkim co jest z nim związane przynajmniej dzisiaj zapomnieć.

-No to idealnie się składa, bo mam na to świetny patent. Dzisiaj naszym priorytetem będzie najebać się w trzy dupy, więc wstawaj i jak przymierzysz tą sukienkę, którą ci pokazywałam to zobaczysz, że szczęka Liamowi opadanie jak cię zobaczy. I myślę, że nie tylko jemu.

-Ty oczywiście znowu o tym samym, ale z jednej strony masz rację. Powinnam skupić się na moich urodzinach, a inne sprawy zostawić na później.- z determinacją podniosłam się do pionu. Podparłam się rękoma i wwierciłam wzrok w sukienkę, którą Hazel wcześniej pokazywała.- Pójdę za twoją radą. Uważam, że ta sukienka będzie dobrym pomysłem.

-I właśnie o to chodzi. To taki jedyny dzień w roku, więc mamy dobrze się bawić bez żadnych narzekań.

-A pamiętajmy, że nie udałoby się to gdyby Lily nie zaproponowała, żeby zrobić tej imprezy w jej mieszkaniu.- dodałam.

-Tak, to było w porządku z jej strony, że to zaproponowała, ale trochę zdenerwowała mnie tym co ci wczoraj powiedziała. Może podoba jej się David, ale to nie znaczy, że powinna mówić ci, że cieszył się jak się, w końcu od ciebie uwolnił. Każdy doskonale wie, że tak nie było, a tak jak mówisz nawet wczoraj David sam się do tego przyznał, więc nie rozumiem po co zmyśla takie rzeczy.

-Też się tym zdziwiłam, ale może po prostu tak myślała.- wzruszyłam ramionami.- Nie ważne, muszę już zacząć się przygotowywać, bo słabo byłoby gdybym spóźniła się na własne urodziny.

Powerful LoveWhere stories live. Discover now