Rozdział 25

19K 488 504
                                    

Zacisnęłam mocno dłonie na pasku torebki, gdy wiatr kolejny już raz rozwiał moje włosy, które jak na złość przykleiły mi się do mojego brzoskwiniowego błyszczyku. Nienawidzę tego uczucia, więc przeklnęłam cicho pod nosem i dotrzymałam kroku Lyndii, która podeszła do swojego samochodu. Dzisiaj we dwie byłyśmy oglądać różne mieszkania dla mnie do kupienia. Jej znajomy, który pracuje w biurze nieruchomości coś nam polecił, więc byłyśmy właśnie pooglądać je wszystkie. Kobieta chciała mnie wspierać i przy tym być, żeby też mi może coś doradzić, więc to było naprawdę miłe z jej strony, że tak mi pomagała. Teraz jednak wracamy po kilku godzinach, w końcu do domu.

Użyłam siły i pociągnęłam mocno za klamkę, żeby otworzyć drzwi od auta. Gdy to zrobiłam to wsiadłam na miejsce z przodu obok Lyndy, która prowadziła. Ułożyłam się wygodniej na fotelu, torbę położyłam na kolanach i wzrok umieściłam na kobiecie, która wyjechała i ruszyła w stronę domu. Chociaż dziękowałam jej już nie jeden raz to chciałam to zrobić jeszcze raz, bo byłe to miłe z jej strony. Nawet mnie tak dobrze nie zna, a już robi dla mnie tyle rzeczy.

-Chyba pomagasz mi coś znaleźć, bo chcesz jak najszybciej, żebym się wyprowadziła od taty tylko po to, żebyście mieszkali tylko we dwoje?- zażartowałam.

-Chyba mnie przejrzałaś.- parsknęła, kręcąc głową.- Nie no żartuje. Jeśli mam kontakty to dlaczego mam ci nie pomagać? W końcu jesteś córką mężczyzny, którego kocham i bardzo szanuje.

-Jest on z tobą szczęśliwy i to widać, więc też cieszę się z tego, że w końcu ktoś pojawił się na jego drodze życia.

-Jeśli ty też to zauważysz to może masz rację. Cieszę się, że to właśnie ja jestem tą kobietą.- na jej bladej twarzy pojawił się mały uśmieszek.- Zmieniając temat to jak podobały ci się mieszkania, które oglądałyśmy? Wpadło ci w oko jakiś konkretne?

Po jej pytaniu ugryzłam się w język po to, żeby nie powiedzieć tego co zaraz powiem. Osobiście uważam, że te mieszkania wszystkie były w miarę okej, ale tak, żeby jakieś konkretne było tym moim wymarzonym to niestety, ale żadne z nich nie było. Wszystkie były wręcz doskonałe dla mnie cenowo, ale wolałabym jeszcze może już na własną rękę czegoś poszukać, żeby jej nie prosić cały czas o pomoc.

-To znaczy prawie wszystkie mi się spodobały, ale będę musiała sie jeszcze zastanowić.- odpowiedziałam, odrobinę mijając się z prawdą.

-Rozumiem i na spokojnie, nie ma pośpiechu. Jak się zdecydujesz to daj mi znać.

Pokiwałam głową i już czekałam tylko, aż dojedziemy na miejsce. To było niedaleko, więc już prawie dojechałyśmy. Po drodze myślałam jeszcze raz o tych wszystkich mieszkaniach. Odtwarzałam ich wygląd w głowie i wszystkie inne ważne aspekty niezbędne do ich kupna. Moje rozważania jednak przerwał dźwięk telefonu Lyndy, który głośno zadzwonił. Kobieta bez żadnego marudzenia przyłożyła go do ucha i odebrała. Zaczęła z kimś rozmawiać, a ja powracając do swoich rozważań nuciłam sobie cicho pod nosem moją ulubioną piosenkę, która leciała właśnie w radiu.

-Dobrze, w takim razie zaraz przyjadę. Do zobaczenia.- powiedziała do telefonu, a następnie rozłączyła się i rzuciła telefon na deskę rozdzielczą. Po tej rozmowie dostrzegłam, że jej mina zmieniła się w inną niż była jeszcze kilka sekund temu, a to zapewne oznaczało, że coś się znowu stało.

-Wszystko w porządku?- zapytałam.

-Tak, tylko dowiedziałam się, że moja koleżanka ma mały problem, więc muszę do niej pojechać i jej pomóc.- spojrzała na mnie, a później znowu na drogę, tak jakby się nad czymś zastanawiała.- Ona mieszka w drugą stronę, wiec zawiozę cię i później do niej pojadę.

Powerful LoveWhere stories live. Discover now