Rozdział 13

19.5K 517 841
                                    

Miałam wrażenie, że ta chwila mogłaby się już nigdy nie kończyć, gdy jego pełne, malinowe wargi dotykały moich. Nie mogłam poczuć ich przez tak długi okres czasu, a teraz znowu je całuje. Pieprzone dwa lata. Byłam przekonana, że już nigdy więcej nie poczuje jego bliskości, myślałam, że pomiędzy nami już nigdy nic się nie wydarzy. A szczególnie coś takiego. Może żadne z nas nie panowało w tej chwili nad tym co robimy, ale to pewnie dlatego, bo obydwoje tego pragnęliśmy. Tak bardzo tego pragnęliśmy, a przynajmniej tak nam się wydawało, bo nawet jeśli wiedziałam, że było to niemożliwe to mogłabym zrobić dosłownie wszystko, żeby ten moment trwał w nieskończoność.

I nie minęła nawet sekunda, gdy jego dłoń przysunęła się wyżej na moje plecy. Poczułam też, że próbował jeszcze bardziej rozszerzyć moje wargi, żeby dodać do tego języki, ale nagle naszła mnie chwila zwątpienia. I ta chwila zwątpienia wszystko zniszczyła, bo przecież to było bez sensu. Co my w ogóle wyprawiamy? Przecież nas już nie ma, my jesteśmy już historią, która dawno przestała istnieć. On tego nie zrobił, więc to ja pierwsza powinnam zareagować. Byłam zmuszona to zakończyć, więc tak też zrobiłam. Musiałam to zrobić, bo on by zrobił to o wiele za późno, o ile w ogóle by to zrobił. Przez moją nagłą, ale wiem, że odpowiednią decyzję podsunęłam się od niego. I nagle brak. Brak jego dotyku na mojej nie mal parzącej skórze wywołał u mnie tysiące różnych odczuć, bo chciałam więcej. Tak, pragnęłam więcej i musiałam to przyznać.

Po chwili niepewnie uniosłam na niego wzrok i przyjrzałam mu się. Nie trudno było zauważyć, że nasze oddechy były lekko przyśpieszone, a klatki piersiowe unosiły się w szybkim tempie. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy i żadne z nas się nie odezwało, bo chyba nadal nie dotarło do nas to jaki ogromny błąd popełniliśmy.

I może byłam tchórzem, ale po prostu bałam się, więc musiałam zastosować metodę, która zawsze mi się sprawdzała. Musiałam odejść, bo to co się pomiędzy nami wydarzyło nie powinno mieć miejsca. Nie powinno mieć pieprzonego miejsca, dlatego odsunęłam się już na wystarczającą odległość i spojrzałam ostatni raz w jego oczy, które teraz całkowicie się zmieniły. Kilka minut temu były zupełnie inne, niż w tej chwili. Teraz zamiast iskierek i tego ognia była pustka. I z taką pustką go zostawiłam, gdy wzięłam do dłoni wszystkie drinki i ruszyłam prosto do stolika, przy którym siedziała reszta. Uciekłam zanim się odezwał. Na szczęście nie szedł za mną, a po prostu stał w tym samym miejscu. Nie ruszył się nawet o milimetr, ale to dobrze. Musiałam to zrobić, bo on niedługo wyjedzie i wtedy będzie jeszcze gorzej.

Gdy znalazłam się obok stolika, przy którym wszyscy siedzieli to postawiłam przed Hazel i Jacobem oraz Sophie ich drinki, a swój odłożyłam na bok. Na początku każdy niepewnie na mnie spojrzał, próbując wywnioskować z mojej miny czy coś się stało, jednak zrobili mi miejsce, żebym usiadła z powrotem obok nich, ale nie zrobiłam tego, bo nie potrafiłabym tu dłużej zostać. Co prawda dopiero co tutaj przyszłyśmy, ale to nie jest moja wina. Wiem, że Sophie bardzo chciałaby zostać dłużej, ale będzie musiała zrozumieć sytuację i wyjść ze mną.

-Nie siadasz?- Hazel przyłożyła do ust swojego drinka.

-Nie. Wybaczcie, ale wypadło mi coś ważnego i musimy wracać już do domu.- zerknęłam na Sophie, a gdy to zdanie padło z moich ust to omal nie opluła się drinkiem, którego również przyłożyła do ust.

-Jak to? Przecież dopiero co przyszłyśmy.

-Wiem, ale wychodzimy. Przepraszam was.- chwyciłam ją za rękę, a ta odrazu się podniosła, bo nie spodziewała się takiego gwałtownego ruchu z mojej strony.

-Veronica, nie umiesz kłamać. Co jest?- dopytał zdziwiony Jacob, a ja wiedziałam, że ile bym się nie starała to i tak ich nie okłamię, bo nie umiem tego robić. I to jest chyba jedna z moich najgorszczych cech.

Powerful Loveजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें