Rozdział 11

22.3K 622 1.2K
                                    

Zaczęłam słyszeć jakieś hałasy dobiegające z dołu, które zaczęły wybudzać mnie ze snu. Przekręciłam się na drugi bok i postanowiłam, że spróbuję jakoś zasnąć, ale nie udało mi się to. Z coraz większego poddenerwowania gwałtownie sięgnęłam po poduszkę i przykryłam sobie twarz, próbując zatłumić niechciane dźwięki. Po paru próbach jednak poddałam się, bo wiedziałam, że nie uda mi się z powrotem zasnąć.

Musiałam sprawdzić co się dzieje na dole, bo zapewne moja mama coś robiła, więc z niechęcią poderwałam się do pionu. Wylazłam z łóżka i nałożyłam moje kapcie, a następnie zeszłam powolnym krokiem na dół. Byłam bardzo niewyspana, bo wczoraj po tym co się wydarzyło nie mogłam przez całą noc usnąć.

Zeszłam po schodach i już miałam zamiar udać się do kuchni, w której zapewne hałasowała moja mama, ale niespodziewanie poczułam na swoich biodrach czyiś dotyk. Ta osoba przyciągnęła mnie do siebie i rzuciła mi się prosto w ramiona. Przez dłuższą chwilę nie wiedziałam co się dzieje, więc dopiero gdy odsunęła się ode mnie to zorientowałam się kto przede mną stoi.

Zamrugałam kilka razy, żeby upewnić się, że jednak to nie jest sen. Widziałam właśnie przed sobą dobrze znaną mi blondynkę, która uśmiechała się od ucha do ucha, jednak na mojej twarzy nie malował się ten sam uśmiech, a wręcz odwrotnie. Moja twarz wykrzywiła się na sam jej widok w grymasie, bo doskonale znałam tą dziewczynę.

Sophie niestety była moją kuzynką. I tu nie chodziło o to, że jej nie lubiłam, ale chyba nie znałam bardziej wkurwiającej osoby od niej. Była tylko o rok młodsza ode mnie, a zachowywała się tak jakby conajmiej nie skończyła przedszkola. Na szczęście nie spędzałam nigdy z nią dużo czasu, bo na co dzień mieszkała w Paryżu, więc widziałam się z nią może raz na kilka lat.

-Jejku, ale my się dawno nie widziałyśmy.- odsunęła się ode mnie i dokładnie zeskanowała moją sylwetkę.

-Czekaj, co ty tutaj robisz? Kiedy przyjechałaś?-zapytałam zdziwiona jej widokiem, bo jej wizyta bardzo mnie zaskoczyła.

-Przyjechałyśmy dosłownie przed chwilą.- zamiast jej usłyszałam inny głos, który mi odpowiedział. Odwróciłam się i zauważyłam stojącą u progu kuchni mamę, u boku, której stała moja ciocia. Nawet nie zorientowałam się kiedy ona również podeszła do mnie i zamknęła mnie w swoich ramionach.

Widywałyśmy się strasznie rzadko, ale dla mnie było to na plus, ponieważ z jakiegoś dziwnego powodu od zawsze irytowało mnie ich towarzystwo. Z powodu zbyt dużej ilości pieniędzy od zawsze uważały, że mają do wszystkiego prawo, więc moja mama też wręcz nienawidziła jak do nas przyjeżdżały, ale musiała udawać miłą, bo w końcu była to jej bliższa rodzina.

-Ciociu, zaraz mnie udusisz.- wydusiłam, gdy poczułam, że trzymała mnie już zbyt mocno.

-Nie widziałyśmy się może z rok, a ty już tak wydoroślałaś.- na szczęście rozluźniła i wypuściła mnie ze swojego uścisku. Wzrok skierowałam na mamę, która na nas patrzyła i myślałam, że też doskonale zauważę na jej twarzy tą skwaszoną minę, ale tym razem tak nie było. Nie wyglądała na zaskoczoną ich wizytą, a to oznaczało, że musiała się ich spodziewać.

-Nie budziłam cię, bo myślałam, że przyjadą później, ale to jest druga niespodzianka, o której ci wczoraj mówiłam. Dawno się z Sophie nie widziałyście, więc teraz będzie możliwość odnowienia kontaktu.

-Ale na ile dni planujecie zostać?- spojrzałam pytająco na blondwłosą kobietę.

-Spokojnie, tylko na jeden dzień. Już jutro wieczorem wyjeżdżamy, bo jechałyśmy właśnie do Nowego Jorku, ale pomyślałyśmy, że wpadniemy na jeden dzień i zobaczymy jak u was.- uśmiechnęła się.

Powerful LoveWhere stories live. Discover now