8. Déjà vu

5.6K 173 180
                                    

-No Anka, nie daj się dłużej prosić. - Bartek potrząsnął mym ramieniem tak, że prawie wylałam całe dyniowe latte prosto na swój czarny sweter. - Przecież też lubisz jego twórczość, pewnie znasz więcej kawałków, niż my. - Dodał wpatrując się we mnie błagalnie.

-Co nie zmienia faktu, że nie będę wspierać tego człowieka i płacić, żeby go zobaczyć. - Odparłam upijając łyk napoju. - Przecież nie zabraniam wam jechać, bawcie się dobrze, ale beze mnie. - Wzruszyłam ramionami nie rozumiejąc, dlaczego aż tak bardzo im na tym zależy.

  I wtedy dostrzegłam, jak Franek desperacko spogląda na Alicję.  Zmarszczyłam brwi nie wiedząc, o co mu chodzi i w głębi duszy miałam nadzieję, że prędzej, czy później wyjaśni mi, jaki jest powód tego ciągłego namawiania mnie na przeklęty koncert sąsiada.

Nasza relacja wciąż nie należała do najlepszych, pomimo stosunkowo normalnego podejścia do siebie sprzed paru dni. Już następnego wieczoru, gdy kolejni potencjalni "klienci" próbowali się do mnie dostać, zdałam sobie sprawę, że Michał nie za wiele pamięta z poprzedniej nocy. Poszłam do niego prosząc go kolejny raz o usunięcie tego cholernego ogłoszenia, a ten najzwyczajniej w świecie mnie wyśmiał, zapominając o tym, że kilkanaście godzin wcześniej zaopiekowałam się nim, jak jakaś pieprzona przyjaciółka, mimo iż nie miałam co do niego żadnych zobowiązań. Wszystko, co dobre między nami, zakończyło się w momencie, gdy ten wytrzeźwiał.

-No Ania nie daj się prosić. Jedziemy tam głównie po to, żeby się zabawić. Koncert to tylko dodatek. - Powiedziała po dłuższej chwili Karolina, a ja tylko przewróciłam oczami.

  Ten człowiek traktował mnie, jak zwykłego śmiecia, a ja miałam mu jeszcze płacić za to, żeby posłuchać jego piosenek? To było całkowicie niedorzeczne i sprawiało, że czułam się upokorzona.

-Proszę. - Franek zerknął na mnie z uśmiechem. Starałam się unikać kontaktu wzrokowego z nim, gdyż wiedziałam, że nie będę w stanie mu się oprzeć. - Zobaczysz, nie zawiedziesz się. - Dodał kładąc swoją dłoń na mojej, a ja w ułamku sekundy po prostu pękłam.

-Niech wam będzie. - Westchnęłam z lekką irytacją. - Ale na afterze idziemy na sam tył. Chyba, bym się spaliła ze wstydu, jakby mnie rozpoznał.

    Świetnie. Przyszedł czas, żebym nauczyła się jakiejkolwiek asertywności, bo za tydzień miałam zrobić coś, na co nie miałam najmniejszej ochoty. Byłam tak uradowana, gdy Michał ogłosił swój Tour po całej Polsce, gdyż wiedziałam, że praktycznie wcale nie będzie go w Warszawie. A teraz, zamiast cieszyć się wolnością, miałam jechać za nim do Gdańska?

  Zapowiada się fenomenalnie.

***

   Walczyłam sama ze sobą, by nie usnąć wracając z ostatniego wykładu tego dnia. Nie mam pojęcia, kto stał za tym planem zajęć, ale miałam szczerą ochotę wrzucić tą osobę do studni. Siedzenie na uczelni od samego rana do dwudziestej pierwszej? Wiadomo, z kilkoma przerwami na kawę, ale wciąż, było to niesamowicie męczące.

Jedyne o czym myślałam to ciepły prysznic, przygotowanie jakiejś szybkiej kolacji i pójście spać. Naprawdę podziwiałam osoby, które były w stanie jednocześnie studiować i pracować, ja ledwo wykonywałam jedną z tych czynności, a i tak wiecznie chodziłam niewyspana. Niestety wiedziałam, że już niedługo będę zmuszona do zmienienia harmonogramu dnia i znalezienia kilku godzin na pracę. Mama mimo swoich słów, wciąż przelewała mi pokaźne sumy pieniędzy na samodzielne życie, jednak ja chciałam jej udowodnić, że jestem w stanie utrzymać się samodzielnie.

  To nie tak, że byłam książkowym przykładem bananowego dzieciaka, który na starcie był kilka kroków przed innymi mając wysoko usytuowanych rodziców. Odkąd pamiętam, pomimo względnych luksusów panujących w domu, byłam uczona szacunku do pieniądza i do tego, że żadna praca nie hańbi. Bez względu na to, że mama, czy tata swoje roczne dochody mogli spokojnie liczyć w milionach, ja musiałam pracować przez każde wakacje, by w pełni przyswoić wartości, jakie we mnie wpajali. I byłam im za to niezmiernie wdzięczna.

Sąsiedzi / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz