Co ja właśnie odjebałam.
Wpatrywałam się w niego, jak w ducha starając się choć trochę zagłuszyć poczucie zażenowania, które w każdej chwili we mnie narastało. Zachowałam się, jak jakiś rozwydrzony bachor, który w myślach obraża mamę, bo nie pozwoliła mu na zjedzenie chipsów.
Ale ja już dawno nie byłam dzieckiem. Miałam dwadzieścia jeden lat i zamiast zachowywać się, jak studentka drugiego roku psychologii, właśnie zostałam przyłapana na posyłaniu środkowych palców w stronę drzwi Michała. I to akurat przez samego zainteresowanego.
Nieustanny pech już chyba na zawsze pozostanie w moim krwiobiegu, albo to ty już zawsze będziesz pojawiał się w moim życiu w najmniej oczekiwanych momentach.
-Jak chcesz, to mogę wejść do środka. Dokończysz swój performance. - Odezwał się po dłuższej chwili wzruszając ramionami i pomimo tego, że przez ogromną ilość alkoholu rozmazywał mi się obraz, doskonale widziałam jego mizerną twarz. Wyglądał, jakby przepłakał cały tydzień, a w jego dłoni znajdowała się butelka whisky.
Czy właśnie w ten sposób starałeś się zapomnieć o tym, co wydarzyło się kilka godzin wcześniej?
-Tak właściwie, to już skończyłam. - Uśmiechnęłam się sztucznie podchodząc do drzwi swojego mieszkania. - Pierdol się Matczak. - Mruknęłam pod nosem energicznie przetrzepując torebkę, w której powinny się znaleźć klucze, a zamiast nich wyjmowałam z niej stos innych, niepotrzebnych mi rzeczy. - Kurwa. - Syknęłam.
-Daj to. - Brunet wyrwał mi z rąk niewielką listonoszkę i już po chwili trzymał w palcach pęk srebrnych kluczy. - Możemy porozmawiać? - Zapytał otwierając mi drzwi.
-Nie. - Odparłam siłą odpychając go od zamka i już po sekundzie znalazłam się w progu opierając się o ciemną, drewnianą framugę. - Chyba już nie mamy o czym.
-Wiem, że piłaś razem z Julką, chłopacy mi powiedzieli. - Powiedział wchodząc za mną do mieszkania pomimo moich jednoznacznych słów sprzeciwu. - Pewnie nagadała ci na mnie, co?
-Nie powiedziała mi niczego nowego. To wszystko wiedziałam już wcześniej. - Zrzuciłam z siebie kurtkę zostawiając ją na podłodze i nie przejmując się jego niechcianą obecnością, powędrowałam do salonu opadając ze zmęczeniem na kanapę.
-Co na przykład? - Zapytał bezwstydnie zajmując miejsce obok mnie.
-Na przykład to, że jesteś skończonym kretynem i nie mam już ochoty na ciebie patrzeć. To koniec Michał. Definitywny koniec. I nie mówię tak, tylko dlatego, że jestem napierdolona w trzy dupy. Przyjdź tutaj rano, gdy wytrzeźwieję, a powiem ci dokładnie to samo. W moich oczach jesteś już skończony.
I pomimo obietnic, które sama sobie złożyłam, znowu rozkleiłam się na jego oczach. Zaczęłam płakać nawet nie starając się jakkolwiek tego w sobie stłamsić, a jego obecność wprawiała mnie tylko w jeszcze większy smutek.
Bo jeszcze wczoraj mimo tego, że znajdowałam się dwa tysiące kilometrów dalej, należałeś tylko i wyłącznie do mnie, a dzisiaj siedzisz tu, obok mnie, a dzieli nas już tak ogromna przepaść nie do pokonania.
-Ania, ja wiem, że to co zrobiłem było chujowe. - Zbliżył się do mnie delikatnie przełamując barierę, jaką zbudowałam. Objął mnie, jakby kompletnie nie doszły do niego moje słowa, że nie chcę już z nim rozmawiać. A ja byłam w tamtym momencie zbyt krucha, zbyt uległa, by się przeciwstawić. Wtuliłam się w jego ramiona płacząc w czarny materiał jego ciepłej i pachnącej bluzy licząc na to, że robię to po raz ostatni. - Ale nie zdradziłem cię. Nie zrobiłbym ci tego, nie wtedy, gdy sam dobrze wiem, jakie to uczucie i ty też doskonale to wiesz.
CZYTASZ
Sąsiedzi / Mata
Fanfiction- No wiesz, jak to mówią: "Nie poznawaj swoich idoli, bo się zawiedziesz". - Powiedziała mi któregoś razu przyjaciółka. Wtedy uznawałam to za największą głupotę, na jaką w ogóle mogła wpaść. W końcu, jak mogłam zawieść się osobie, z którą spotkani...